Wake-Up: Spurs znowu bez Leonarda, Warriors z 11-0 i o krok od sweepu

16
fot. League Pass
fot. League Pass

Kawhi Leonard niestety nie zagrał w Game 3 i kiedy pojawiła się ta informacja skończyły się nadzieje, że jeszcze coś ciekawego wydarzy się w tych Finałach Konferencji. Skończą się one w ekspresowym tempie.

Golden State Warriors pozostają niepokonani, wyrównując rekord NBA z 11 zwycięstwami z rzędu od początku playoffów. Są już tylko o krok od kolejnego sweepu i trzeciego z rzędu występu w Finałach.

Choć nauczony bolesnym doświadczeniem z zeszłego roku, Draymond Green jeszcze niczego nie przesądza.

San Antonio Spurs na własnym parkiecie zagrali znacznie lepiej niż w poprzednim spotkaniu, podjęli walkę, ale osłabieni brakiem swojego najlepszego zawodnika nie byli w stanie zatrzymać ofensywy ekipy gości i poważnie im zagrozić.

Golden State @ San Antonio 120:108 (3-0)

Gospodarzom udało się prowadzić wyrównany pojedynek przez pierwsze 20 minut, a pod koniec drugiej kwarty Warriors zaczęli uciekać. Po przerwie Spurs jeszcze chwilę trzymali kontrakt, ale potem rozstrzelał się Kevin Durant i przewaga urosła do +18. Zmniejszyli ją przed czwartą kwartą, jednak Warriors mieli już wtedy pełną kontrolę i w ostatnich minutach to był blowout.

Warriors są pierwszą drużyną w historii, która zdobyła co najmniej 100 punktów we wszystkich swoich 11 pierwszych meczach playoffów (zaraz zrobią to także Cavs).

Gwiazdą pierwszej połowy meczu był nieoczekiwanie JaVale McGee, który zastąpił w piątce kontuzjowanego Zazę Pachulię i kończył kolejne akacje przy obręczy, obsługiwany podaniami od swoich kolegów (Spurs zaczęli niżej, z Kylem Andersonem w miejsce Pau Gasola). Do przerwy był najlepszym strzelcem Warriors z 16 punktami, co jest jego rekordowym dorobkiem w tych playoffach. Na tym jednak skończył się jego popisy, ponieważ na początku trzeciej kwarty po serii punktowej LaMarcusa Aldridge’a szybko został zdjęty z boiska i już nie wrócił do gry.

W trzeciej kwarcie dominował Durant, który zdobył wtedy 19 (5/6 z gry, w tym dwie trójki) ze swoich 33 punktów. Do tego zanotował 10 zbiórek i 4 asysty, ale też razem ze Stephenem Curry’m popełnili aż 12 strat, które pomagały Spurs trzymać się w grze. Steph od początku miał kłopoty z faulami, ale kiedy na starcie drugiej kwarty złapał trzecie przewinienie Mike Brown podjął słuszną decyzję, żeby zostawić go na parkiecie. W sumie zaliczył 21 punktów i 6 przechwytów.

https://twitter.com/BleacherReport/status/866144528226336768

Andre Iguodala wrócił do gry, tymczasem najlepszym rezerwowym gości był David West, który popisywał się świetnymi podaniami na 5 asyst.

LaMarcus Aldridge był nieco agresywniejszy niż w poprzednim spotkaniu, ale nadal był daleki od gry jakiej można by oczekiwać od gwiazdy drużyny. W pierwszej połowie znalazł się w cieniu McGee i zanotował najgorszy w drużynie wskaźnik -18. Na początku drugiej części miał bardzo dobry fragment, kiedy zdobył 7 kolejnych punktów, w tym trafił za trzy, ale to był też jedyny moment, gdy był rzeczywiście widoczny w tym meczu. Ostatecznie uzbierał 18 punktów z 17 rzutów.

Jak ten występ ocenia Gregg Popovich?

Najlepszym strzelcem gospodarzy był wiecznie młody Manu Ginobili, który zdobył najlepsze w tym sezonie 21 punktów (7/9 z gry).

Swój moment miał też Davis Bertans

Nie dość, że Spurs grali bez Leonarda i nie mają już od dłuższego czasu Tony’ego Parkera, to jeszcze w pierwszej kwarcie stracili Davida Lee, który po dobrym początku meczu doznał kontuzji kolana i musiał zostać zawieziony do szatni.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułGorący Ekspres: Kto przegra pierwszy – Cleveland czy Warriors?
Następny artykułFlesz: Warriors wyglądają łamliwie przed Finałami NBA

16 KOMENTARZE

  1. Mam cały czas głos Kennego Smitha z konkursu wsadów z 2000 roku: “It’s over, it’s over ladies and gentlemen” – oglądając te WCF. Nic, czekam na finały, oby one nie zawiodły.
    Tymczasem warto pobiegać pogoda się zrobiła :)

    0
  2. Nie rozumiem narzekania ludzi,że nudne finały konferencji,że liga hiszpańska… Kwintesencją tej gry są finały NBA,a te zapowiadają się ekscytująco! Dużo bardziej wolę taki układ niż zaciekłe finały konferencji i sweep w finale.

    0