Po serii jednostronnych pojedynków wreszcie doczekaliśmy się prawdziwych, dużych emocji. Game 6 nie był może wielkim meczem, ale był najbardziej wyrównanym, a przede wszystkim miał fenomenalne zakończenie. Co to był za finisz!
To trzeba obejrzeć, ale w dużym skrócie – Isiaha Thomas miał dwie kolejne akcje dając Celtics 5-punktowe prowadzenie na 1:34 przed końcem. W odpowiedzi Wizards trapowali lidera gości, wymuszając stratę, a potem zmusili go do trudnego rzutu z dystansu, który zablokował John Wall. Po drugiej stronie parkietu Bradley Beal trafił swoją pierwsza w meczu trójkę, a Wall rzutami wolnymi doprowadził do remisu na 41 sekund przed końcem. Potem mieliśmy świetnie rozegraną akcje po timeoucie na Avery’ego Bradleya i szybką odpowiedź penetracją Beala. Na 7.7 sekund przed końcem Thomas zagrał dwójkową akcję z Alem Horfordem, który trafił ze skrzydła o tablicę dając gościom prowadzenie.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Mam nadzieje, że w Houston nie zwinęli jeszcze parkietu po ostatnim meczu:-)
Nie, ciągle jeszcze zmiatają z niego resztki Brody :-)
Gdzie odbędzie się Game 7?
W usa
Houston
O matko, ten dowcip już tak stary przecież!
…mozna powiedzieć, że ‘z brodą’.
Celtics powinni wygrać ten mecz. Mają lepsza coacha, to widać dość wyraźnie nawet dla takiego laika jak ja. Brooks nic mądrego nie potrafi rozrysować skoro Wall łamie za każdym razem zagrywkę.
Wizards mają przewagę talentu. Celtics własny parkiet, coacha i fanatyków na trybunach. Jeśli Wiz to wyciągną to czapki z głów, bo zagrać w ECF bez ławki, bez celnych trójek, z notorycznymi foul trouble to nie lada wyczyn. Choć ten wschód jest słaaaby.
Lebron zaciera łapy. Tak czy siak zagra ze zmęczonym rywalem i prawdopodobnie będzie szybki sweep i kolejne dni przerwy przed finałami.
Mialem postawione 50 euro do 300 na 4-2 dla Bostonu. Rzut Walla to był cios. Niesamowita końcówka. Siódmy mecz bez faworyta…
Hazard to zło i na koniec zawsze wygrywa bukmacher, nie poradzisz.
Jeżeli traktujesz bukmacherkę jak grę losowa, to masz rację – to hazard. Tyle że są metody, by potraktować ją jak statystykę matematyczną i wtedy już sytuacja się diametralnie zmienia. Potwierdzone info:)
He he, ten pieprzony rzut Walla pozbawił mnie sweepu w II rundzie w typerze :)