1. Czy kupiłbyś swojemu 12-letniemu synowi buty Lonzo Balla za 500 dolarów?
Bartek Bielecki: Nie. Nie rozumiem dlaczego miałbym to robić, jeśli na rynku są dostępne buty znanych i lubianych producentów za czterokrotnie mniejszą cenę. Nie rozumiem dlaczego miałbym wspierać LaVara Balla, jeśli go nie lubię. Nie rozumiem wydawania $500 na buty, jakiekolwiek by one nie były. Mam szczerą nadzieję, że to będą najgorzej sprzedające się buty w historii koszykówki.
Przemek Napierzyński: Nie. Jeśli chcesz kupić 12-letniemu synowi buty za 500 dolców, na których jest logo, którego nikt nie zna i cała szkoła będzie i tak uważała, że to jakieś chińskie lipy, to powodzenia.
Jacek Rachwał: Nie. Nawet jakby mnie było spokojnie stać, to wolałbym dzieciakowi kupić lepsze, sprawdzone i fajniejsze Jordany czy Nike na niższą cenę. Jeśli można mieć lepszy produkt za mniej bez zbędnego wysiłku, to niezależnie od tego ile się zarabia, bez sensu jest kupować ten droższy tylko po to, żeby pokazać, że Cię na niego stać. To zwykła próżność i marnowanie kasy. Tego samego chciałbym nauczyć mojego (przyszłego, mam nadzieję) syna.
Maciek Staszewski: Nie. To nie znaczy że nie rozumiem tej ceny. Chińczyk w piwnicy LaVara musi kupić parę Kobe X, parę Hardenów i parę jakichś Sketchersów, żeby prując i zszywając móc zrobić ZO2. Wychodzi na to, że koszt materiałów to lekko licząc 450$, a na robociznę i marżę zostają jakieś drobne. Nic dziwnego że przycięli na reklamie. Nawet jeśli Chińczyk pracuje za jedzenie i obietnicę sprowadzenia rodziny, ta cena i tak jest usprawiedliwiona. Ja jednak jeśli kupuję chińskie gówno – czyli buty topowych marek do kosza – to staram się kupować sprawdzone chińskie gówno… zapytaj Stepha Curry jak wyszły jego kostki na graniu w niesprawdzonym chińskim gównie (albo nawet D-Rose’a, ciiiii…). Kupując buty dla 12-latka chciałbym liczyć na to, że pomogą mu one w karierze, a nie bać się że ją skończą.
Ola: Oczywiście:)
2. Kto jest drugim najlepszym graczem na świecie?
Bartek Bielecki: Kevin Durant. Odkładam wszystko na bok. Nie liczy się zespół, tylko czyste umiejętności. Wybór ogranicza się wtedy do Duranta i Curry’ego i jest to trudny wybór, ale stawiam na Duranta, bo może robić więcej rzeczy na parkiecie. Jest shooterem, scorerem, obrońcą na obwodzie, jak i rim-protectorem.
Przemek Napierzyński: Kawhi Leonard. Gdyby Durant był całkowicie zdrowy, to wpisałbym tu jego. Ale nie jest. Wybieram więc Kałaja, częściowo za to, co pokazuje teraz na parkiecie, a częściowo na zachętę, bo musi grać jak drugi najlepszy koszykarz świata, jeśli chce pociągnąć na swoich barkach Spurs do finału konferencji, a może i dalej.
Jacek Rachwał: Kawhi Leonard. Potwór po obu stronach parkietu. Hardenowi i Curry’emu brakuje tej dominacji w obronie, a KD w tym sezonie był zbyt nierówny. Stawiam na Kawhiego i nawet, gdyby Spurs przegrali serię z Rockets, to nie oznacza, że jest on gorszym graczem, niż Harden.
Maciek Staszewski: Kawhi Leonard. Ciągnie Spurs na plecach, na jakiejś kosmicznej, lebronesque efektywności. Możesz w tym momencie wytłumaczyć jego 2. miejsce, nie mówiąc nawet słowa o obronie, a możesz przecież jeszcze zacząć mówić o obronie.
Ola: No dobrze, Lebron James. Po Durancie.
3. Który z graczy z serii Wizards-Celtics wygrałby w turnieju 1-na-1 wszystkie chwyty dozwolone?
Bartek Bielecki: Marcus Smart. Celtics mają solidną grupę ludzi, którzy świetnie sprawdzaliby się w brudnej walce. W rywalizacji 3×3, chyba żaden zespół nie mógłby wystawić bardziej nieczysto grającego składu niż Smart-Crowder-Olynyk. Wizards pewnie musieliby wyjść ustawieniem Jennings-Oubre-Morris. Top-3 “brudnych” graczy tej serii: 1) Marcus Smart 2) Kelly Olynyk 3) MMArkieff Morris.
Przemek Napierzyński: Marcin Gortat. Generalnie to uważam, że oba zespoły to głównie dzieciaki, które może i są mocne, ale tylko w pyskowaniu. Nasz rodak, dzięki swojemu doświadczeniu, warunkom fizycznym i umiejętnościom zdobytym pośród łódzkich blokowisk, rozłożyłby to całe towarzystwo na łopatki. Widzę go zresztą po zakończeniu kariery na którejś z gal KSW.
Jacek Rachwał: Marcus Smart. To jeden z niewielu graczy w NBA, który na pierwszy rzut oka zdaje się, że pomylił dyscypliny i powinien grać w NFL albo uprawiać MMA (poza nim pierwsza myśl to PJ Tucker, później musiałbym się zastanowić). Jego nisko zawieszony środek ciężkości i potężne karczycho powinno pozwolić mu pokonać każdego w potencjalnym death-matchu złożonym z zawodników Celtics i Wizards.
Maciek Staszewski: Marcus Smart. To chłopak z gangu i skoro wszystkie chwyty dozwolone, to myślę że wszyscy inni przyszliby na tę strzelaninę co najwyżej z nożami.
Ola: Chodzi o jednego gracza z każdej z drużyn? Gortat wygrałby z tym z Kanady z dłuższym włosem.
Rok temu Stephen Curry szedł po tytuł najlepszego gracza w historii koszykówki, w tym sezonie Kawhi Leonard jest nagle drugim najlepszym graczem NBA. Niesamowita jest rola hype w postrzeganiu graczy koszykówki.
Spokojnie, jeszcze to wróci, jak zdobędą ze trzy tytuły :) Durant zacznie być TOP10 w historii.
To takie dziwne, że gracze mają zwyżki i obniżki formy?
Adam Małysz wygrał 3 kryształowe kule z rzędu, a mimo to w 2004 roku nikt go nie uważał za najlepszego skoczka na świecie, bo zwyczajnie nim nie był.
Hype tu nie ma nic do rzeczy.
Oj chyba panowie liczyli na punkty, bo wiedzą że Maciej jest fanem Kawhi’a. Mimo, że osobiście lubię Leonarda, a tej dwójki nie za bardzo, to Durant i Curry u mnie są w top3. Kawhi tuż za podium.
Trafne odpowiedzi do pytania pierwszego, pełna zgoda co do argumentów.
Odstawmy może na chwilę te dyskusje o graczach bo wydaje mi się że te wszystkie opinie zmieniają się z meczu na mecz,ja nie widzę tak dużych różnic między 2 a 6 graczem po prostu raz lepiej zagra Durant raz Leonard raz Harden a jak Curry wystrzeli na 40p to już w ogóle euforia że wrócił i jednak to on jest lepszy. Najbliżej takiego spokojnego drugiego wydaje się Durant ale różnica w talencie i stabilność formy moim zdaniem nie pozwalają wyłonić nikogo i bezpieczniej zostać przy jeden z…