Gorący Ekspres: Kto powinien być centrem w All-NBA 1st Team?

8
fot. newspix.pl
fot. newspix.pl

Wracamy z Ekspresem i będziemy co najmniej do końca play-offów minimum dwa razy w tygodniu. Nie mogę się doczekać odpowiedzi na pytania “Czy Draymond Green faktycznie powinien uderzyć LeBrona w (część ciała)? Czy LeBron sobie na to zasłużył?”, które niechybnie czekają nas w czerwcu.

Póki co, na powrót trzy pytania, w tym dwie kłopotliwe kwestie dotyczące głosowania na MVP i All-NBA Teams. W pierwszej piątce sezonu powinni się znaleźć James Harden, Russell Westbrook, Kawhi Leonard i LeBron James. Ale kto będzie centrem?

Przypomnę tylko, że jeśli macie propozycje pytań, to wysyłajcie je na [email protected] W ten sposób dostajecie punkty i sami możecie trafić do Ekspresu.

PS. Tylko nie mogą być gorsze niż te powyżej.


1. Kto powinien zająć 5. miejsce w głosowaniu na MVP?

Przemek Napierzyński: Isaiah Thomas. Nie byłoby w Bostonie 50+ bilansu i walki o pierwsze miejsce w konferencji, gdyby nie ten niewysoki guard. Jego świetne występy pomogły przetrwać długie zimowe wieczory i mroźne poranki, jego dominacja w czwartych kwartach sprawiła, że przez moment znów oczy fanów koszykówki były zwrócone w stronę Celtics, tak jak w najlepszych ich czasach.

Jacek Rachwał: Isaiah Thomas. W MVP liczą się zwycięstwa drużyny, a z innych drużyn w Top-4 konferencji albo za dużo talentu wokół (Curry, DeRozan), albo kontuzje i za mało rozegranych spotkań (Durant, CP3). Najbardziej zamiast Thomasa przekonywałby mnie Wall, ale jednak to kilka zwycięstw mniej no i też na pewno ma więcej talentu ofensywnego wokół siebie, a Thomas przez cały sezon ciągnie ofensywę Bostonu prawie w takim stopniu, jak Harden i Westbrook.

Olek Żerelik: Rudy Gobert. Pewnie wystawię się tym typem na ostrzał ze strony niektórych, ale może liczby mnie obronią: 1szy w klasyfikacji bloków (2,7), 1szy w True Shooting (.686), 4ty w zbiórkach (12,8), najwyższy offensive rating, drugi najwyższy defensive rating, drugie najwyższe Win shares (14.1!). Chyba największe pozytywne zaskoczenie w tym roku. W dużej mierze dzięki niemu Utah weszło na wyższy poziom i było od dawna pewne PO. Szóste miejsce dałbym Durantowi, jednak przez ilość talentu w GSW i jego kontuzję, jego kandydatura się rozmyła.

Bartek Bielecki: Isaiah Thomas. Samo wyprzedzenie Cavs i LeBrona w wyścigu po pierwsze miejsce jest dobrym powodem, by go tu umieścić. Celtics – najlepsza drużyna Wschodu w RS – byli z nim na parkiecie znacząco lepsi niż bez niego, mimo jego fatalnego wpływu na defensywę zespołu. Ta defensywa będzie w Playoffs problemem, a jeśli do tego IT zostanie ograniczony w ataku (C’s potencjalnie w drugiej rundzie trafiają na Wizards, którzy mają sposób na Thomasa w postaci Oubre), to szybko zorientujemy się, że Isaiah nie jest takim bogiem, jakim jest przedstawiany. Na bliskim szóstym miejscu jest John Wall – bardziej kompletny koszykarz, ale grający w gorszym zespole dla słabszego trenera.

Maciek Staszewski: Isaiah Thomas. Boston idzie na 1 miejsce w swojej konferencji, a Thomas skończy w Top3 strzelców ligi. Do tego dobre 5-10 zwycięstw Celtics zawdzięczają temu, że Thomas miał serię nieprawdopodobnych występów w 4 kwartach. Na przestrzeni całego sezonu Top3 punktów w 4Q to: 1. RussVP 10.0 pkt 2. Mały Napoleon 9.8 pkt 3. Nikt 4. Boogie 7.8 pkt. Thomas MUSI być w Top5 głosowania, nie bądź głupcem.

Grzegorz Obszański: Isaiah Thomas. Początkowo uważałem, że w top-5 musi się znaleźć przedstawiciel najlepszej drużyny w lidze i chciałem postawić na Duranta. Na jego niekorzyść zadziałała jednak seria zwycięstw Warriors pod jego nieobecność – trudniej teraz jednoznacznie powiedzieć, że to on jest najważniejszym zawodnikiem Warriors. Dlatego 5 miejsce w moim głosowaniu wędruje do Lorda Thomasa. Udowodnił w tym sezonie, że wbrew powszechnej opinii, Celtics mają w składzie zawodnika formatu “Superstar”, który poprowadził ich do, prawdopodobnie 1. miejsca na Wschodzie. Z nim na parkiecie mają najlepszy atak w lidze (116,7 punktów na 100 posiadań), bez niego spadają na 28 miejsce (102 punkty na 100 posiadań). Lord w 4. kwartach jest jednoosobową armią ofensywną, w średniej zdobywanych punktów ustępuje tylko atletycznemu mutantowi z Oklahomy.

Ola: Kogo interesuje 5 miejsce? Weź idź.


2. Kto powinien być centrem w All-NBA 1st Team?

Napierzyński: Rudy Gobert. Jego gra to podręcznik, jak powinien wyglądać na parkiecie współczesny, defensywny center. Gobert to nie tylko rollowanie do kosza i obrona obręczy, ale i mobilność, dobre ręce, współpraca z partnerami i przełożenie swojej dobrej gry na wynik całego zespołu. Poziom jego boiskowej inteligencji sugeruje, że nawet po swoim atletycznym primie, nadal będzie wartościowym graczem.

Rachwał: Rudy Gobert. Bezdyskusyjnie. Mam gdzieś numerki Davisa czy Cousinsa, a Marc Gasol w drugiej połowie sezonu już nie był tak dobry. To jak Rudy Gobert zmienia grę w defensywie zasługuje na najwyższe uznanie. Progres w ataku też wypadałoby docenić. Nadal nie rozumiem, czemu nie został All-Starem. Co prawda, gdybym sam miał wystawić najlepszą piątkę z NBA to pewnie wziąłbym na centra Draymonda Greena, ale przy tradycyjnym podziale na pozycje mam tam Goberta.

Żerelik: Rudy Gobert. Jak wyżej. Niepodważalnie.Najlepszy center u drużyn będących w TOP 10 ligi. Poprowadził Utah do PO.

Bartek Bielecki: Draymond Green, chyba, że mogę dać tu LeBrona. Według mnie najlepiej, gdyby pierwsza piątka wyglądała w sposób następujący – Westbrook, Harden, Leonard, Durant, James. Jeśli jednak nie można głosować na LeBrona jako centra, to zamiast Duranta wypadałoby tu wstawić Greena, bo jest jednym z najlepszych obrońców w NBA, gra dla najlepszego zespołu Regular Season i robi wiele rzeczy, o których nie muszę wspominać. Na drugim miejscu miałbym Rudy’ego Goberta – według mnie zawodnika, który powinien dostać nagrodę DPOY, lub przynajmniej znaleźć się w 1st Team All-Defense. Za nimi dopiero byliby Anthony Davis i DeMarcus Cousins, czyli gracze, którzy ciągle poza popisami indywidualnymi nie są takimi liderami, jakich oczekiwałbym w 1st Team All-NBA.

Maciek Staszewski: Draymond Green. Jest najlepszym (i najdziwniejszym, bo to rozgrywający ze słabym rzutem w ataku) graczem w NBA grającym regularnie duże minuty na pozycji centra. Drugi argument to fakt, że wypadałoby, by ktoś z najlepszej drużyny w NBA znalazł się w All-NBA 1st Team, a z racji załadowania pozycji, tylko on ma szansę tam wylądować.

Grzegorz Obszański: Draymond Green. Miałem z tym pytaniem duży problem, bo raptem w kilku play-offowych drużynach centrzy odgrywają naprawdę istotną rolę (Gobert, Jordan, Gasol, Whiteside jeśli Heat awansują, może jeszcze Horford). Moim zdaniem żaden z nich nie zasługuję na wybór do All-NBA 1st Team za swoją grę w tym sezonie. Dlatego stawiam na zawodnika, który co prawda nie jest nominalnym centrem, ale gra na tej pozycji w najsilniejszych ustawieniach zdecydowanie najlepszej drużyny sezonu regularnego i swoją grą w defensywie stanowi o jej sile.

Ola: Podyngiz.


3. Której drużynie dajesz największe szanse na niedopuszczenie do finałów Cavaliers-Warriors? (nie ma odpowiedzi “Cavs”, “Warriors”)

Napierzyński: San Antonio Spurs. Choć nie jest to duża szansa. Żeby Spurs mogli myśleć o pokonaniu Warriors, potrzebują Leonarda grającego najlepszą koszykówkę swojego życia i Gregga Popovicha, który będzie podejmował lepsze decyzje niż w seriach sprzed roku i dwóch lat, które dla drużyny z Teksasu zakończyły się spektakularnymi klęskami.

Rachwał: Toronto Raptors. Finał Cavs-Warriors wydaje się praktycznie pewien, jeśli nie przydarzą się żadne straszne kontuzje. Warriors są w gazie, Durant wrócił i w takiej formie jak są teraz GSW, Spurs niestety nie mają z nimi szans. Wschód to wciąż konferencja LeBrona, ale Cavs są teraz w dołku, a Raptors mają skład skrojony najlepiej pod rywalizację z LBJ i spółką. W Toronto grają najlepsi obrońcy na pozycjach najlepszych graczy Cavs (Tucker, Lowry, Ibaka), a to obrona wygrywa playoffy i mistrzostwa. Potrzebują tylko i aż zgrania w ataku. Będzie to cud, jeśli uda się im pokonać LeBrona, ale tutaj upatrywałbym największej szansy.

Olek Żerelik: San Antonio Spurs. Ciekawy jestem, czy ktoś inaczej oceni. Najmocniejsza drużyna spoza tej dwójki. Dodatkowo posiadającego bardzo dobrego trenera. Choć powiem szczerze, że nie jestem wcale pewny, czy dojdzie do spotkania SAS z GSW, gdyż Harden zrobi wszystko by do tego nie dopuścić.

Bartek Bielecki: Toronto Raptors. Cavs wpadną do Kanady (najprawdopodobniej) już w drugiej rundzie i to rywal, który może napsuć im sporo krwi. Kontuzja Lowry’ego uśpiła trochę NBA i przez to Raptors mogą być czarnym koniem tych Playoffs, zwłaszcza, jeśli okaże się, że problemy Cavs będą miały w Playoffs ciąg dalszy. Na drugim miejscu miałbym Wizards, trzecim Spurs.

Staszewski: Toronto Raptors. Cavs mają podejrzaną obronę, wiesz to Ty i Twoja mama. Toronto ma multum opcji w ataku żeby tą obronę testować: Lowry, DeRozan, Ibaka i Valanciunas, każdy z nich to niewygodny matchup dla Cleveland. Jednak z Cavs nie da się wygrać shootoutu, bo wiesz, oni w tej formule są gotowi grać na równi nawet z Golden State. Żeby ich ograć trzeba ich bronić, a Toronto w przeciwieństwie do Wizards i Bostonu wygląda jak team który może to robić nie rezygnując z ataku. Mają ludzi do lania LeBrona i obrońców na każdej pozycji. Są bardzo uniwersalni i mogą odpowiadać, na tyle na ile się da, na właściwie każde ustawienie Cleveland. Pytanie brzmi, czy mogą nie tylko odpowiadać, ale też swoją uniwersalnością wymuszać zmiany w lineupach Cavs? Jeśli tak, to mają realną szansę w tym matchupie.

Obszański: Heat/Bulls/Pacers (w tej kolejności widzę prawdopodobieństwo). Szanse na wyeliminowanie kogoś z dwójki Cavaliers/Warriors największe będą moim zdaniem w pierwszej rundzie Wschodu. Cavs w ostatnich tygodniach grają jakby nie byli sobą, zdecydowanie brakuje im koncentracji. W play-offach się to powinno zmienić, ale przestawienie “switcha” nie nastąpi z minuty na minutę i dojście do optymalnej dyspozycji na pewno zajmie im kilka meczów. Bulls i Heat są dla LeBrona i spółki niewygodnym przeciwnikiem (z Bulls są w tym sezonie 0:4, z Heat 1:2) i powinni napsuć im sporo krwi. Również Pacers nie będą łatwym rywalem, bo play-offowy Paul George to najlepszy match-up na LeBrona na Wschodzie (i 2/3 w lidze). Każdy inny wynik niż zwycięstwo Cavs będzie sensacją, ale jeśli kiedyś ma się to zdarzyćm to w pierwszej rundzie. (Myślałem jeszcze o Spurs – są drugą najlepszą drużyną sezonu regularnego, sprawią Warriors na pewno dużo problemów, ale ostatecznie uważam, że nie będą w stanie w 4 meczach rzucić więcej punktów niż ekipa z Oakland).

Ola: Boston Celtics

Poprzedni artykułDniówka: Przedostatni dzień fazy zasadniczej. Podsumowanie sezonu Hornets i Nuggets
Następny artykułWake-Up: Hawks na piątej pozycji, znamy pierwsze pary na Wschodzie. Game-winner Oladipo

8 KOMENTARZE

  1. Kolega Obszański mocno odleciał z trzecim typem. Chyba dawno (lub wcale) nie widział LeBrona w opcji beast_mode_on. On by każdą z tych serii wygrał grając 4 na 5, ale jeżeli nagle wyznacznikiem staje się końcówka długiego RS, to nie mam pytań.

    0
    • Wręcz przeciwnie – widziałem wielokrotnie i właśnie stąd taki typ. Jak już LeBron wejdzie w swój beast_mode to żadna drużyna na wschodzie go nie zatrzyma. Moim zdaniem nie stanie się to w pierwszym meczu pierwszej rundy.

      Co nie zmienia faktu, że “Każdy inny wynik niż zwycięstwo Cavs będzie sensacją”. Mój typ jest taki, że tylko kontuzje mogą sprawić, że nie obejrzymy kolejnej odsłony finałów Cavaliers-Warriors.

      0
    • A mi się ta odpowiedź o wiele bardziej podoba niż np Toronto Raptors. Dziwię się, że ktoś w nich wierzy w rywalizacji z Cavs. Nie z tym ball movement. Raptors to w ogóle jak dla mnie jest do zaorania. Jeśli taka drużyna jest regularnie w top 3 konferencji to ja nie mam pytań.

      0