Wake-Up: 49 punktów Lillarda, 46 Irvinga i 40 Russella

11
fot. League Pass
fot. League Pass

W poprzednich latach Lillard Time to był czas w cruch time, kiedy lider Portland Trail Blazers trafiał kluczowe rzuty, zapewniając swojej drużynie zwycięstwa. Teraz jako Lillard Time możemy nazwać obecny moment sezonu, w którym Damian Lillard wrócił na wyższy poziom gry, starając się doprowadzić Blazers do playoffów. Tym razem rozstrzelał się w Miami, rozgrywając swój najlepszy mecz sezonu, co zapewniło ekipie z Portland już ósme zwycięstwo w 10 meczach marca i przybliżyło ich do ósmego miejsca w tabeli Zachodu.

Popisy strzeleckie oglądaliśmy też w wykonaniu wypoczętej wielkiej trójki Cleveland Cavaliers, która tym razem pojawiła się na parkiecie Staples Center, chociaż obrońcy tytułu długo męczyli z tankującymi Los Angeles Lakers, którzy mieli gorącego D’Angelo Russella.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

11 KOMENTARZE

    • Pewnie jeszcze w tym, ze to strasznie mlody kot.

      Z ocenianiem Russela trzeba poczekac, az bedzie mial zaliczone chociaz z 3 pelne sezony plus klasowych graczy wokol siebie. Nie ten ballhandling co Kyrie ale jest w nim sporo talentu, to na pewno.
      Dobrze widziec, ze po dlugiej stagnacji w koncu odpalil. Oby nie na tylko jeden mecz.

      0
  1. To był pierwszy mecz Russella jako SG w S5, strasznie chciałbym zobaczyć więcej jego gry na dwójce, bo chyba czuje się tam nieźle. No i jakby Lakersom się poszczęściło, to ten występ napawa optymizmem w kontekście gry obok Balla.

    0