Prawdopodobnie więcej kibiców pojawi się w Nowym Orleanie na drugim dniu Weekendu Gwiazd… Szkoda, że nie weźmie w nim udziału Zach LaVine, ale występ Aarona Gordona w Konkursie Wsadów, to chyba coś na co wszyscy czekamy. Interesująco znów zapowiada się też Konkurs Rzutów za Trzy i właśnie o te dwa konkursy pyta dziś Ekspres.
Są dodatkowe punkty za poprawne wytypowanie zwycięzców obu konkursów i scenariusza wg jakiego będą przebiegać, dlatego wyniki dopiero we wtorek.
Gramy:
1. Który zespół Konferencji Zachodniej najbardziej potrzebuje drastycznych zmian w trade-deadline?
Bartek Bielecki: New Orleans Pelicans. Przykro patrzy się na to, jacy zawodnicy są w ostatnich latach w Pelicans ważnymi graczami rotacji. Przykro słucha się wypowiedzi w stylu, że zespół czeka na powrót Pondextera, który przecież nie jest i nigdy nie będzie zawodnikiem, który powinien wychodzić w pierwszej piątce zespołu NBA. Przykro patrzy się na te ich odwieczne problemy z kontuzjami. Ten zespół potrzebuje zmiany trenera, managementu, lekarzy i połowy składu. Czas na jakieś zdecydowane ruchy i szybką przebudowę wokół Davisa. Lubię Jrue Holidaya, ale nie można na niego liczyć. Podobnie z Tyreke’iem Evansem. Pelicans powinni pociągnąć za spust w wymianie po Okafora za wybór w Drafcie 2018. Powinni wrzucić na rynek wszystkich graczy, nawet Buddy’ego Hielda, z wyjątkiem Anthony’ego Davisa, i zobaczyć co mogą za nich wyciągnąć.
Jacek Rachwał: Dallas Mavericks. Niestety, czas Dirka już się skończył i samemu na jednym achillesie nie uda mu się wciągnąć swojego zespołu do Playoffów. Cuban już dawno powinien przehandlować weteranów za młode talenty i picki i przebudowywać się wokół tego co dostanie i Harrisona Barnesa. Tylko że tego nie robi, tak jak ktoś pisał na Szóstym Graczu, “z szacunku dla Dirka”. Ten zespół najbardziej potrzebuje tych zmian, ale będziemy musieli z nimi poczekać do offseason. A szkoda, bo pod presją trade-deadline można często wynegocjować więcej – patrz wymiany z Suns 2 lata temu.
Grzegorz Obszański: Portland Trail Blazers. Mają drugą najwyższą sumę wydatków całej lidze, najwyższą sumę kontraktów gwarantowanych na kolejny sezon (137 mln USD, 15 mln powyżej prognozowanego progu luxury tax) i drużynę, która w walce o play-offy utrzymuje się tylko dlatego, że na Zachodzie jest tylko 7 naprawdę play-offowych drużyn. Moim zdaniem sufit tej drużyny w obecnym składzie widzieliśmy już rok temu i powinni jak najszybciej zacząć robić sensowne zmiany, które pozwolą im wejść na wyższy poziom. Zacząłbym od sprawdzenia wartości transferowej McColluma – w jego duecie z Lillardem zawsze będzie brakowało obrony.
Maciek Kędziora: Los Angeles Clippers. Ta drużyna, co mogliśmy zobaczyć nie raz, potrzebuje czegoś więcej. Jakiejś gwiazdy, która po pierwsze pozwoli zatrzymać Paula i Griffina, po drugie pozwoli powalczyć o coś więcej niż One and Done w Playoffach. I liczę na Trade Melo do LA. Nie wiem czy to zadziała, ale wówczas Lob City wróci do Must See TV.
Olek Żerelik: Los Angeles Clippers. To dla nich ostatni dzwonek, aby powalczyć o mistrzostwo w tym składzie! Paul młodszy nie będzie, a Griffin zdrowszy też nie. Jak nie teraz to kiedy?
Przemek Napierzyński: Los Angeles Clippers. Niech już wezmą tego Carmelo, przynajmniej będziemy mogli się przez następne dwa miesiące zastanawiać, czy to cokolwiek zmienia…
(Minus. Miały to być zmiany drastyczne, które “coś zmienią”, a nie sprawią, że będziemy się “zastanawiać czy cokolwiek zmienią”)
2. Kto wygra konkurs rzutów za trzy?
Bartek Bielecki: Otto Porter…, a nie czekaj, Klay Thompson. Otto powinien być w tym konkursie z automatu, bo jest najskuteczniejszym strzelcem dystansowym w NBA i wcale nie oddaje tak mało rzutów, żeby umniejszać znaczenie tego faktu. Powinien być w tym konkursie, ale nie dostał zaproszenia i to chyba dla mnie większa pomyłka NBA, niż niewytypowanie Chrisa Paula do Meczu Gwiazd. W konkursie stawiam na Klay’a Thompsona, bo jego rzut jest najbardziej mechaniczny, najbardziej powtarzalny – albo wygra ten konkurs, albo przegra go z kretesem, nie widzę tu pośredniej opcji. Mam nadzieję, że Nick Young odwróci się tyłem do kosza z rękoma wzniesionymi do góry – oczywiście po rzucie, który okaże się niecelny. To jemu kibicować będę w tym konkursie.
Jacek Rachwał: Klay Thompson. Bezpieczny pick, jego rzut jest najbardziej komputerowy, chociaż ten konkurs to zawsze trochę loteria. Do finału trafi razem z Irvingiem, który będzie musiał mieć dogrywkę o finał z Ericem Gordonem. Klay jednak wygra obie serie. Po cichu liczę na Swaggiego P i marzy mi się, żeby po ostatniej trójce w pierwszej rundzie obejrzał się do publiczności z wyciągniętymi rękami do góry i tym razem wpadnie :)
(Pół minusa. Smiiiiles!)
Grzegorz Obszański: Klay Thompson. Głównymi faworytami są dla mnie dwaj starzy wyjadacze tego konkursu – Klay i Kyrie. Razem z nimi w finale wystąpi bogatszy o doświadczenia z zeszłego roku McCollum, który w dogrywce o awans pokona Gordona (w Houston przyzwyczaił się do oddawania dużej liczby rzutów za 3 w krótkim czasie). Swaggy P będzie maskotką konkursu. Finał bez większej historii – Klay zdobędzie 25-27 punktów i nawet się nie uśmiechnie.
Maciek Kędziora: Kyrie Irving. W finale znajdzie się Thompson (z najlepszym wynikiem 1.rundy), Irving i Eric Gordon. Odpadnie Nick Young, mimo robienia najlepszego show spośród wszystkich (celebrowania każdej trójki). W drugiej rundzie, Gordon trafi solidne 17-18 punktów, ale wówczas dostaniemy pojedynek Finalu NBA. Irving odpali się tak jak w 2013, a Thompson nie wytrzyma presji i mimo posiadania przewagi ją straci, ale jako zawodnik GSW ma to we krwi.
Olek Żerelik: Klay Thompson.
Przemek Napierzyński: Nick Young. Weekend Gwiazd, blask reflektorów, celebryci – Swaggy P będzie miał tutaj swoje 5 minut i je wykorzysta.
3. Kto wygra Konkurs Wsadów?
Bartek Bielecki: Derrick Jones Jr. Stawiam na “niespodziankę”, bo widziałem co ten gość potrafi robić z piłką do koszykówki. Wielu skreśliło go na starcie, ponieważ dopiero w środę zaliczył swój pierwszy wsad w meczu ligowym. On będzie czarnym koniem. Myślę, że jego wsady będą się opierały głównie na czystych umiejętnościach i atletyzmie i nie pójdzie w robienie dodatkowego show z jakimiś pobocznymi atrakcjami, jak zdmuchiwanie świeczek, czy przeskakiwanie samochodu. Myślę, że możemy się spodziewać od niego jakiejś szalonej 360-tki z przełożeniem piłki pod nogą, lub wybiciem się bardzo daleko od kosza, czy też złapaniu piłki gdzieś po drodze. W finale zmierzy się z Aaronem Gordonem.
Jacek Rachwał: Aaron Gordon. Nie stracił swojego niesamowitego atletyzmu i jeszcze coś wymyśli. Aczkolwiek nikomu nie znany Derrick Jones Jr mocno napędzi mu stracha w pierwszej rundzie i nawet będzie miał więcej punktów. W finale jednak spali się psychicznie, a Gordon postawi kropkę nad i.
Grzegorz Obszański: Aaron Gordon. Powinien był już wygrać rok temu, w tym roku przyjdzie jak po swoje. W pierwszej rundzie zmierzy się 4 zawodników: Gordon, DeAndre (pewnie przywiezie ze sobą dwóch z grona najlepszych podających na alley-oopy w całej lidze), Glenn Robinson III (nie znalazłem żadnego spektakularnego wsadu w jego wykonaniu) i Derrick Jones Jr (w wideo zapowiadającym jego występ nie ma żadnego (sic!) wsadu z NBA, tylko D-League). Wynik pierwszej rundy jest dla mnie oczywisty. Finał będzie rozgrywany na najwyższym (pod względem przewyższenia) poziomie w historii. Jordan pewnie w którejś z prób przeskoczy nad Griffinem, łapiąc podanie od Paula (albo odwrotnie), ale nawet to nie wystarczy, żeby pokonać Gordona. Aaron pokaże sporo świeżych pomysłów i po konkursie będziemy się zastanawiać czy czasem nie był to najlepszy występ w historii.
Maciek Kędziora: Derrick Jones Jr. Boję się tej kontuzji Gordona, więc biorę Derricka. Jest jedynym zawodnikiem, który musi nam coś udowodnić i wyrobić sobie własne imię. Mam tylko jedną nadzieję. Że Jordan przygotował coś lepszego niż np. Drummond w ostatnim konkursie. Bo chciałbym zobaczyć fajne loby.
Olek Żerelik: Aaron Gordon!
Przemek Napierzyński: Derrick Jones Jr. Gordon to raczej bezpieczny typ, ale ja nie mogę nie postawić na zawodnika, który ma zdjęcie na grafice promującej jego występ w treningowym trykocie, bo prawdopodobnie w ciągu tych dwudziestu kilku minut, które spędził na parkiecie, nie udało się mu zrobić lepszego. Stawiam, że wyszarpie zwycięstwo po wyrównanej rundzie finałowej z graczem Orlando, zapisując się chociaż w ten sposób złotymi głoskami w historii NBA.
Coś chyba szału nie będzie z tymi punktami za poprawne odpowiedzi :) BTW – minus za użycie emotki w odpowiedzi Jacka Rachwała, która imo nie jest nadużyciem a fajnie pasuje do kontekstu, jest lekkim przegięciem. Po co na siłę robić z GE coś na super serio?