Wake-Up: Odpowiedź Warriors i blowout na Cavs. Kolejna wygrana Embiida. Kontuzje Paula i Davisa

32
fot. League Pass
fot. League Pass

Golden State Warriors zrobili co trzeba i wreszcie odpowiedzieli, przerywając serię czterech porażek z Cleveland Cavaliers.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

32 KOMENTARZE

    • Dla mnie też, bo to jedyny mecz, który nie trafiłem na kuponie. Żal Giannisa i mnie. Odważna teza: Parker i Antetekounmpo to log jam w postaci dwóch forwardów bez rzutu. Trzeba wykonać sign and trade Parkera za strzelca/strzelców dystansowych i Bucks z urzędu mają 50-55 zwycięstw. Oni w czwartej kwarcie chyba 90% posiadań stracili na drive’y w tak gęste pomalowane, że nie obejrzałem do końca z nerwów.

      0
    • Jak to, Bucks w tym składzie mieli zawładnąć ligą za kilka lat, a poza tym tankowanie to liczenie na cud… ;) A tak na serio, kolejka po picki w tym sezonie jest wyjątkowo długa i ciężko będzie się załapać na dobre miejsce. Niby wszyscy walczą jeszcze o PO, ale za chwilę część drużyn obierze przeciwny kierunek, a np. tacy Miami Heat wystartują z pole position. Dla Bucks już jest za późno na zwrot, muszą walczyć o PO.

      Co do samego meczu, Bucks to przegrali przez problemu z faulami Antetokounmpo. W drugiej połowie albo był niewidoczny albo siedział na ławce, a bez niego są dużo słabszą drużyną (tak, wiem, wygrali ze Spurs bez niego). Dopóki nie złapał trzeciego PF Bucks grali bardzo dobrego spotkanie i byli chyba pierwszą drużyną, której udało się ograniczyć, a nawet “wyłączyć”, Joela Embiida (4 pkt, wszystkie z linii rzutów wolnych). Skuteczniej robił to tylko Jahlil Okafor swoją obecnością na boisku, kiedy Brett Brown jeszcze miał nadzieję, że będą mogli grać obok siebie :)

      0
    • Bo Ty wiesz co myślą w Oakland… ten mecz nie miał znaczenia, podobnie jak ten świateczny. I myślę że jedni i drudzy o tym wiedzą. Tylko tyle że Warriors teraz przełamali złą passę z Cavs. O ile się spotkają w finale to zaczynają od zera choć po ostatnich finałach przewagę psychologiczną mają Cavs.

      0
    • I nagle po jednym meczu wszystko stało się jasne, uwielbiam takich wróżbitów.Ten mecz ma takie same znaczenie jak grudniowy pojedynek w Cleveland czyli prawie żadne.Tyle, że tym razem Warriors pokazali, że jeśli są zmotywowani, grają zdecydowanie, z energią i bez bojaźni to mogą Cavs skopać dupę.I to mocno.
      W Warriors po prostu dziś każdy chciał wygrać mecz, nawet Pachulia wyglądał jak gracz na swoim miejscu nadążając w obronie, walcząc na tablicach i wymuszając straty.Nie było głupich izolacji, pośpiesznych rzutów za 3, niepotrzebnych strat tylko ciągły ruch piłką i team effort.To nie przypadek, że LeBron zagrał najgorszy mecz sezonu akurat w tym spotkaniu.
      Z tak grającymi Warriors Cavs nie mogą być niczego pewni.

      0