Flesz: Dragić i Whiteside nie pasują do siebie, Celtics idą w górę szybko

12
fot. AP
fot. AP

Jeżeli na co dzień nie mieszkasz tam, gdzie rodzinny dom i dziś wracasz ze studiów/pracy do rodziców, nie zapomnij zaopatrzyć się w nową Przerwę, ostatnie Palmy, albo po prostu patrz w okno (o ile nie kierujesz). Dla mnie ta powrotna podróż pociągiem z Warszawy do Słupska od lat była jedną z ulubionych części życia – zwłaszcza fragment trasy od Ciechanowa do Malborka z sentymentalnym postojem w Prabutach (miejsce urodzin Mamy) – nawet jeśli przyszło raz przestać cały bieg pociągu w korytarzu.

W tym roku wyjątkowo zostaję tutaj. Siostra urodziła trzecie dziecko i Christmas Is Cancelled. Moja kochana Mama stwierdziła, żebym nie przyjeżdżał, bo wytworzy się na niej presja tego, że powinna zrobić wszystkie te potrawy świąteczne, kilkanaście ich. Gdy tymczasem pomaga siostrze przy małej Helence. Powiedziałem “Mamo, przyjadę wcześniej, pomogę, nie musisz wystawiać Wigilii. Możemy po prostu zjeść jedną potrawę. Byleby razem”. Ale usłyszałem “Nie, to bez sensu”. Nie lubię tego, że nie przyjeżdżam, ale lubię to jakimi pokrętnymi ścieżkami prowadzą się myśli przez mózg mojej Mamy. Tak więc przytulcie swoje Mamy za mnie! A ja dziś zamiast podróży, Flesz (będzie też Palma). 

Nie przypominam sobie, by coś ostatnio zszokowało mnie w NBA tak jak zNYK mówiący wczoraj w Palmie, że Portlan (“d” jest nieme) jest na 8. miejscu w Konferencji Zachodniej…

Bo jeśli Blazers z bilansem 13-18 łapią się teraz do play-offów, to oznacza to, że DeMarcus Cousins i Bardzo Jego Kings prawie w nich są (12-17), Anthony Davis traci tylko trzy mecze (10-21), a – to jest najlepsze – Rick Carlisle i Mark Cuban, wraz z piątkowym powrotem do gry Dirka Nowitzkiego, mogą myśleć wiesz o czym.

Z kolei na Wschodzie 48% zwycięstw daje w tym momencie play-offy i na dziś typuję, że wystarczy 39 wygranych, żeby do nich wejść.

To wszystko sprawia, że dużo drużyn – zwłaszcza tych z Zachodu, który przez dekadę przyzwyczaił nas do tego, że nawet 55% nie wystarcza – może jeszcze długo myśleć o tym, że play-offy są w zasięgu. A play-offy to dla właścicieli zwłaszcza nie byle co. Zarówno finansowo, tak i jeśli chodzi o satysfakcję. To wszystko może mieć wpływ na to, że lutowe okienko transferowe może zostać osłabione i spędzimy dwa kolejne miesiące TYLKO na produkowaniu pomysłów na wymiany wielkich nazwisk. Nie będzie wymiany Boogie’ego, zbyt dużej presji na Larry’m Birdzie by dealował Paula George’a, plotek o rozbijaniu duetu Wall/Beal, rozbijania Dallas, handlowania Gortatem, a Denver zamiast pozyskiwać młody talent, będzie chciało dodać doświadczenia i grać o ósemkę.

W noc zastrzeżenia numeru Shaquille’a O’Neala (10-20) Miami Heat odrobili 19-punktowe straty z pierwszej połowy i pokonali u siebie Los Angeles Lakers 115:107. Justise Winslow po blisko miesiącu przerwy wreszcie złapał groove i kreując nawet w pick-and-rollu rzucił 23 punkty i miał 13 zbiórek.

W tym szybkim meczu Erik Spoelstra musiał jednak grać praktycznie tylko siedmioma graczami, bo Heat wciąż jeszcze w tym sezonie nie są w stanie wystawić w pełni zdrowego składu. Dion Waiters nie gra od trzech tygodni, Rodney McGruder – który jeszcze niedawno był starterem – ma skręconą kostkę. Nie gra też Wayne Ellington, który jeszcze niedawno był HOT. Są za to znów w składzie Josh Richardson (znów znów), wspomniany Winslow i James Johnson, który opuścił niedawno tydzień. Jest też Goran Dragić, który nie grał przez dwa tygodnie.

Ten skład Miami to Obrotowe Drzwi Heat. Ale Pat Riley zapytany w tym tygodniu o to czy trwa właśnie przebudowa, powiedział, że nawet jeśli trwa, to będzie krótka.

Już latem pojawiły się pierwsze spekulacje o tym, że w sytuacji, gdy w połowie sezonu wiadomo będzie, że …nic z tego nie będzie, Heat mogą zdecydować się na handlowanie Dragicem. Są to też nowe wieści z wczoraj. Napiszę dlaczego. Problemem jest dopasowanie dwóch najlepszych graczy Heat. Pamiętasz, w zeszłym sezonie Hassan Whiteside przez połowę sezonu wchodził z ławki. W tym Dragić i Hassan grają częściej razem i choć Spoelstra historycznie nie ma inklinacji do tego, żeby grać szybko, to jeżeli nie ma na parkiecie Whiteside’a, ma w tym momencie talent przystosowany do tego, żeby właśnie w taki sposób grać i próbuje to robić.

Dragić kocha taką grę. Kocha wyprowadzić piłkę, ale pozbyć się jej tuż za połową i podać na skrzydło. Następnie pobiec za podaniem, odebrać hand-off, zmienić bieg i zaatakować do linii (to praktycznie jego go-to-move). Whiteside z kolei dopiero co w ostatnim meczu z Orlando domagał się rzutów i jest wiele posiadań, w których nie dotyka piłki. Wrażenie, że w poprzednim sezonie Dwyane Wade i weterani potrafili lepiej zadbać o jego “touches”. Zwłaszcza Wade był doskonałym partnerem do gry pick-and-roll z Hassanem, nawet w ciasnym spacingu.

Wybacz brak liczb – znajdę je następnym razem. Oczywiście Dragić i Whiteside mogą razem rozegrać pick-and-roll. Zwłaszcza taki, gdy Dragić dostaje podanie i gra pick-and-roll rozpoczynając dopiero kozioł. Ale polscy fani pamiętają (oj pamiętają), że dla Dragica nie jest naturalne szukanie podania w tej grze dwójkowej. Poprawił się, ale wciąż wygląda jak wyuczony, a nie naturalny passer (tak to jest jak się latami ciągnie słoweńskie reprezentacje juniorów! Vide Mario Hezonja!). Częściej zakopie się w paint i próbuje wtedy dropstepami znaleźć miejsce do półhaka, niż bounce-passem nawlecze nitkę na igłę i znajdzie kogoś pod obręczą.

Dragic ma też dodatkowy problem – wizja gry w takich sytuacjach. Kiedy ma podać dołem, ma trudności w nagłej zmianie decyzji i rzuceniu piłki nad obręcz, albo przerzutu do rogu (w czym swoją drogą wielce się rozwinął przez ostatni rok Lord Isaiah – jego skip-passy to Rzecz). To fajna zabawa oglądać i zgadywać z 90-procentową skutecznością, gdzie poda Dragić. Podejrzewam tylko, że z punktu widzenia środkowych – gdy ma się go przed sobą w polu trzech sekund – stosunkowo łatwo go czytać.

Ale wracając się do wstępu – Heat mogą za miesiąc cały czas być w zasięgu 8. miejsca. Trudno będzie więc wymienić Dragica, nawet mając w odwodzie Tylera Johnsona i Josha Richardsona, którzy mogliby wejść w większą rolę, a wspomniany Winslow otrzymać więcej roli kreującej.

Poczekamy, zobaczymy.


Słowo “zdeklasowany” ma zabarwienie jakiegoś demoralizującego pogromu, więc byłoby za ostre, ale w rozegranych w Indianapolis Derbach Larry’ego Birda wyraźnie było widać, że (17-12) Boston Celtics są o klasę wyżej od Indiany Pacers.

Run 17-0 w drugiej kwarcie na wyjątkowo fatalnej ławce Pacers (razem 9 punktów Indiany w drugiej kwarcie) dał Celtics prowadzenie, które kontrolowali do samego końca w zwycięstwie 109:102. Teraz, gdy Brad Stevens nie musi już kulać po parkiecie ciężkiego tyłka Jareda Sullingera, Celtics są nie tylko mądrzy, ale i atletyczni. Są fun-to-watch, a Stevens już ostatniej nocy pomógł temu o czym pisałem dwa dni temu – ofensywnym kłopotom trio Dzieciaków Ainge’a, gdy grają razem – i zamieszał w kotle, kończąc pierwszą kwartę z Terry’m Rozierem na boisku, ale już od startu drugiej grał Jae Crowderem obok czterech rezerwowych.

Chciałem pokazać jedno zagranie, które znajduje się w repertuarze Stevensa, ale jest nie tylko u niego. Bostonowi zdarza się co kilka meczów użyć go bardzo skutecznie.

Jest to niby zwyczajny pick-and-pop, ale zagrany w stylu give-and-go. Marcus Smart podaje za plecami do Kelly’ego Olynyka, bo why not?

fot. NBA League Pass
fot. NBA League Pass

Ale popatrz co się stało:

fot. AP Photo
fot. AP Photo

Thaddeus Young i Aaron Brooks nie dogadali się. Brooks nie był pewien czy Young wróci do Olynyka, czy zamieni krycie. Kluczem w tej akcji jest to, że Smart po podaniu do Olynyka nie zbiega do prawego rogu, by postawić pin-down zasłonę (tam schowany jest Jaylen Brown), ale ścina do prawego post-up i tam zostaje.

Paul George kryjący w lewym rogu Jae Crowdera będzie musiał teraz pomóc, bo Smart dostanie podanie od Olynyka – wrzucone za kołnierz liliputowi Brooksowi. Smart od razu przedłuży je do Crowdera. 3 punkty z lewego rogu.

Identyczną akcję a’la “Mouse in the House” (tu myszą jest Brooks) grają San Antonio Spurs z Kawhi’em Leonardem w roli kozłującego: pick-and-pop, ale biegnę do post. Robią to też Cleveland Cavaliers z LeBronem Jamesem.

Piotrek pisał niedawno o postępach w grze “Kwadratowego” Avery’ego Bradley’a.

Dygresja: Twitter Piotrka to absolutny must-follow dla tych, którzy chcą wiedzieć co naprawdę dzieje się w NBA.

Pamiętasz jak przed trzema laty zastanawialiśmy się czy 8 mln dolarów za sezon, to nie jest przypadkiem za dużo, jak na “za obrońcę?!”. Pamiętasz jak jeszcze dwa lata temu wściekaliśmy się na liczbę midrejndżowych rzutów po zasłonach Bradley’a? Sezon temu już rzadziej, gdy zamieniał je częściej na trójki i trafiał trójki jak “splash-co?!”. Teraz Bradley to two-way player pełną gębą (18 PKT w meczu, 42% 3PT). Piotrek pokazywał jak zachowuje się z piłką na zasłonie. Bradley próbuje też już robić takie rzeczy jak akcja, którą w Bostonie do niedawna dostawał Lord Isaiah i tylko Lord Isaiah:

Wiesz co to jest. Bradley obciął się na zasłonie Ala Horforda (ten najwyżej w kwadraciku) i otrzymał piłkę od stojącego za nim Amira Johnsona.

Gdybym pokazał wideo, to wyglądałoby trochę akward. Tak jak Piotrek pisał – trochę kwadratowo. Ale tam w tej sekwencji był moment, w który pięć lat temu bym nie uwierzył.

O – to jest ten moment:

fot. NBA League Pass
fot. NBA League Pass

To Avery Bradley zmieniający “biegi”! W tym momencie po krótkim zatrzymaniu, daje nura z piłką do obręczy. To Avery Bradley próbujący zmienić szybkość z piłką. To jest proszę państwa rozwój. Gdyby pięć lat temu ktoś powiedział mi, że ten defensywny pies w grudniu 2016 roku będzie kończył lay-upy (tu były 2 punkty) po takich akcjach, powiedziałbym “nie wierzę”. Pięć lat temu Bradley kozłował sobie w nogi przy mijaniu ludzi z piłką.

Życzę Ci spokojnych i rodzinnych Świąt. Tylko bez przesady z tą rodzinnością. Serdeczne życzenia powrotu na osiedle, melanżu z kumplami, świątecznego kaca, porannej wycieczki do wypchanej lodówki, ciasta i jeszcze więcej ciasta. Ohydnie dużo ciasta. Dziękuję za przeczytanie.

Poprzedni artykułWake-Up: Heat uhonorowali Shaqa. Clippers pokonali Spurs
Następny artykułMiędzy Rondem a Palmą (446): Święta z NBA

12 KOMENTARZE

  1. Stoję w pociągu pod kiblem, dalej wejść się nie dało. Chciałem słuchać palmy ale Białorusin obok wyciągnął bimber to gadamy, teraz akurat przystanek.

    Wesołych świąt, ja spędzam swoje głównie w kuchni bo to jedyne parę dni w roku gdzie z mamą mogę pogadać. Pozdrowienia przekażę.

    0