W tym sezonie oglądaliśmy już wiele fantastycznych indywidualnych występów (po raz pierwszy od 55 lat na tym etapie rozgrywek mamy zawodnika ze średnimi na poziomie triple-double), było też wiele interesujących meczów, ale jak dotąd brakowało tych naprawdę wielkich pojedynków. Brakowało meczów na szczycie ligi, które zaznacza się w kalendarzu przed startem sezonu i w których można oczekiwać ciekawego widowiska, ponieważ żadna z drużyn nie jest zmęczona grą w back-to-back.
Nie licząc spotkań w dniu otwarcia, brakowało takich meczów i czwartki z TNT dotychczas psuło to, że któraś z drużyn grała dzień po dniu, jak na przykład Thunder odwiedzając Kevina Duranta w Oakland. Aż do pierwszego grudnia musieliśmy czekać na pierwszy double-header z prawdziwego zdarzenia i w końcu dzisiaj nadszedł ten dzień.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
To jest beka, niedawno pisałem o tym, że czuję się mało podekscytowany tym sezonem i wyraźnym podziałem na Superligę i resztę, a teraz okazuje się, że zawodnicy Clippers i Cavs czują to samo :).
Wniosek: Pasuję do ekip Doca i Lue. Chcę w to wierzyć.
Nie pogardziłbym finałem LAC-CLE, sobaczymy co dzisiaj pokażą…