Bohaterowie tego tekstu nie są ze sobą w żaden sposób powiązani, nie mają wiele ze sobą wspólnego. Każdy z nich dotarł do NBA inną drogą i na innym etapie rozgrywek. Ich role w zespołach są różne. Ale to troje ludzi, którzy, jak na Amerykanów, długo czekali na swój debiut w NBA i choć pozostają znani tylko zaawansowanym fanom ligi, warto zwrócić na nich uwagę. Oto mój mały hołd dla ludzi z cienia. Przed Wami Jonathon Simmons, Jonathan Gibson i Malcolm Delaney.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Błagam , prosze pisac o TRZECH gdy mówimy o mężczyznach, a nie TROJGU.
Rozumiem , że autor może wspierać organizacje LGBT , stop seksizmowi itp, ale płeć tych gości jest chyba niekwestionowana.
Jasne, że tak. Poprawione.