Flesz: Lakers mogą stracić potrzebny wybór w drafcie. Pelicans z Jrue błyszczą w ataku

26
fot. AP Photo
fot. AP Photo

Nawet bez swojego najlepszego gracza (8-7) Los Angeles Lakers nie przestają wygrywać spotkań i to – nie Clippers (widziałeś ostatnio Warriors?!) – powinno być nr 1 historią tego sezonu.

D’Angelo Russell od zeszłego tygodnia narzeka na bóle lewego kolana i opuścił dwa z trzech ostatnich spotkań. Lakers przegrali u siebie ze Spurs i Bulls, zanim po bardzo dobrym i ekscytującym do samego końca meczu przetrwali furiacki (a są inne?) comeback Russella Westbrooka i ostatniej nocy pokonali (8-7) Oklahoma City Thunder 111:109.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułWake-Up: Game-winner Nicka Younga. 3-0 Pelicans z Holiday’em. Dagger Rose’a
Następny artykułDniówka: Draymond Green bardzo chce zostać Defensive Player of the Year

26 KOMENTARZE

  1. Patrząc na Lakers, żałuję, że Walton nie został trenerem rok wcześniej. I od razu nasuwa mi się masa pytań w stylu ‘what if’ – czy gdyby nie samodzielne prowadzenie GSW pod nieobecność Kerra, byłby tak dobrym trenerem obecnie, czy GSW prowadzeni przez innego asystenta wyciągnęliby ten rekord, czy gdyby go nie wyciągnęli to wygraliby wtedy drugi tytuł, czy Kobe nie kończyłby w tak żenujący sposób? Jedna decyzja, tak wiele pytań :)

    0
    • Sixers tankowali, tankowali na maxa, pełnią siebie, nikt nie tankował nigdy tak jak oni a tylko raz wyciągneli 1 w drafcie. Także pytanie czy tankując nie na maxa można być pewnym miejsca w trójce? Zwłaszcza przy takiej konkurencji? Nets, Sixers, zawsze groźni Kings, niespodziewanie Mavs. Dobrze robią.

      0
  2. Pelicans to bardzo gorący temat… Kogo, kurde bele, interesuje Nowy Orlean? Dajta coś o Charlotte, Portland (będących – o dziwo – w coraz większej dupie), Cleveland czy Detroit (o tych nie pisze się tu niemal wcale). Nie hejtuję, ale trzeci Flesz dedykowany Pelicans… I to jeszcze w zestawieniu z Atlantą (we Fleszu po raz 53). Na litość boską…

    0
    • O Portland napisał przed dwoma tygodniami Piotr i wczoraj bardzo obszernie Adam w Dniówce. Staramy się uzupełniać Doktorze Ćmo. Nie mniej cieszę się, że tak interesuje Cię moje zdanie.

      Detroit bez Reggie’ego Jacksona to nie jest temat. Napisałem o nich Flesz po kontuzji Reggie’ego w preseason i nie stało się nic innego, niż to co wtedy napisałem. Nie mam tutaj więc za dużo nowego do napisania. Obecnie z błaganiem w oczach czekają na jego powrót i być może wkrótce o tym wspomnę. Gdy Reggie wróci, będzie dużo o Detroit.

      Cleveland? Do wiosny!

      I bardzo cieszę się, że Charlotte nagle takie popularne. Na pewno się pojawi wkrótce.

      Teraz, myślę że Pelicans dziś to ciekawy temat, po tym co robią od czasu powrotu ich drugiego najlepszego gracza i z uwagi na to, że mają jednego z najlepszych graczy ligi trochę “uwięzionego”. Raz napisałem, gdy rzucił 50 punktów i przegrał. Drugi raz gdy Pelicans byli 1-6 i teraz gdy ich sezon się odmienił. Raczej nie napiszę o nich szybko:)

      Na wszystkich przyjdzie czas. Nie ma się myślę co denerwować:)

      0
      • Oczywiście, że interesuje mnie Twoje zdanie. Inaczej nie fatygowałbym się i powstrzymał od tej szpileczki. Ale do nerwów mi daleko. Zwyczajnie, tak czysto po ludzku, jestem ciekaw Twoich spostrzeżeń w zakresie wyżej wymienionych teamów.

        0
        • Będę więc wytrwale i ciężko pracował na to, aby Cię uszczęśliwić. Patrzę na obronę Portland i z tyłu głowy mam cały czas fakt, że brakuje im Aminu (i że Grażyna Leonard porusza się bardzo słabo in-space). Nie wiem niestety czy mam coś więcej. Boję się też trochę analizować Portland, bo wiem że to drużyna Piotra, który ogląda każdy ich mecz:)

          ps. szkoda, że nie jesteś w TeamJrue…

          0
          • Jrue Holiday jest ok, doceniam skill set i… ubolewam, że trafił do tak dziadowskiej organizacji, w której nic mi nie pasuje: ani management, ani trener, ani parkiet, ani maskotka, ani stroje, ani osoba lidera. Nie, żebym nie jarał się potencjałem Davisa. Problem w tym, że na poziomie drapieżności i tego, czego nie sposób zmierzyć liczbami, czyli szeroko rozumianego przywództwa, nie dostrzegam w nim przyszłego lidera jakiejkolwiek drużyny o charakterze mistrzowskim. Wiem, wiem, jest młody, ma wysoki sufit i nadal nie odseparował brwi, ale charakterologicznie nie upatruje w nim wielkiej kariery, prędzej – wielkiego rozczarowania na koniec dnia. Być może kiedyś przyjdzie mi odszczekać te słowa (tfu, tfu).

            A Holiday? Mam nieodparte wrażenie, że gość jest uwięziony w jakiejś pętli czasu i niemal od początku kariery gra to samo na podobnym poziomie. Zapewne upraszczam, bo tak mi wygodniej na potrzebę chwili, ale rzut oka na statystyki sprawia, że utwierdzam się w tym komfortowym przekonaniu. Co prawda do jego stagnacji niemal na pewno przyczynia się fakt, że w 2 z 3 ostatnich sezonów nie rozegrał nawet połowy gier, ale jakby tak zestawić jego suche statystyki z początku (niech będzie sophomore year – będzie bardziej obrazowo), połowy i umownego końca kariery (czyli poprzedniego sezonu – w tym dysponujemy zbyt małą próbką), to mamy:

            10-11: 35 minut, 14 punktów, 45 FG%, 37 3P%, 83 FT%, 6,5 asysty, 4 zbiórki i 1,5 przechwytu;

            12-13: 37,5 minuty, 18 punktów, 43 FG%, 37 3P%, 75 FT%, 8 asyst, 4 zbiórki i 1,6 przechwytu;

            15-16: 28 minut, 17 punktów, 44 FG%, 34 3P%, 84 FT%, 6 asyst, 3 zbiórki i 1,3 przechwytu.

            Wiadomo, PER 36 widać progres, ale w moich oczach Jrue nie rozwinął się na miarę swojego potencjału. Dobrze, że zauważyłeś, iż w ubiegłym sezonie, który rzeczywiście był najlepszym w jego karierze, beształ głównie rezerwowe unity (choć trzeba mu oddać, że – tu piszę z pamięci – regularnie kończył mecze).

            Dla mnie to idealna opcja na drugą jedynkę i pierwszego wchodzącego z ławki w teamie z mistrzowskimi aspiracjami, o ile gra (w ostatnich trzech latach opuścił 43% meczów…).

            Chyba nie zapalę się od Twojego entuzjazmu. Strzelam, że streak Pelicans to fluke, stanowiący pokłosie nieprzygotowania przeciwnych drużyn do zaktualizowanej gry Nowego Orleanu i lada chwila wszystko wróci do normy, czyli dołowania. :)

            0
    • Dzwoni telefon.

      – Hello Doctor Ćma. This is Adam Silver speaking. What do you think about Pelicans?
      – They shouldn’t exist. Im tired reading about them, Adam.
      – You got my word. Deeetroit Baaasketballll! (śmiech w słuchawce).

      Ćma nawet się nie uśmiechnął. Sięgnął po filiżankę kawy i spojrzał za okno. Ot, kolejny mały sukces w naprawianiu świata Szóstego Gracza.

      0
  3. Ten pick Lakers ciężko by było zatrzymać tankując – młodzież jest po prostu za dobra. Może z Rambisem jako trenerem, ale trzeba przecież tych grajków rozwijać. Problem jest taki, że mogli (i powinni) stracić ten pick w zeszłym roku :) A jak nie ma picku to niech grają, i zawodnicy się lepiej rozwiną, i nowych graczy będzie łatwiej podpisać.

    Co do tej piątki to jak zamienić Horforda na Milsapa – czemu nie, najbardziej się boję na jedynce: tak jak jestem fanem Conleya to nie wiem, czy jest aż tak dobry jak póki co w tym sezonie. No i Chris Paul jest bogiem.

    0
  4. Z tym kolekcjonowaniem młodych zawodników tez trzeba uważać na finanse. Kiedyś tym młodym , akurat jak zaczną być naprawdę dobrzy , skończą się rookie scale kontrakty . I będzie Oklahoma czy nie przymierzając Utah po tym sezonie . Jeziorany mają już 4 osobową młodą podstawę , potrzebują 5 do koryta ? Swoją drogą przez nadpodaż pieniądza pojęcie maks kontraktów się ostatnimi czasy zdewaluowało , może jeszcze wróci do normalności (tylko dla naprawdę dobrych w skali ligi ), ale może nie i każdy będzie każdego przepłacał

    0