James Harden waży 100 kilogramów. Według NBA.com Russell Westbrook, najbardziej atletyczny point-guard w lidze, 10 kilogramów mniej. Harden mierzy 196 centymetrów wzrostu. Dokładnie tyle samo co D’Angelo Russell i Emmanuel Mudiay – najwyżsi “klasyczni” rozgrywający w NBA, w której wzrost wciąż ma znaczenie.
Mike D’Antoni nie boi się rewolucji, ale oddanie piłki w ręce najlepszego gracza zespołu nią nie jest. Również przyspieszenie już i tak szybkiej ofensywy. Optymalizacja? Być może. Tempo Rockets po dwóch meczach wynosi 99 posiadań, nie jest to atak pędzący po przechwytach w oknie siedmiu sekund, biegający do kontr zawsze trójką graczy, których do wyboru ma kozłujący James Harden. To póki co ofensywa na mniej niż trzy podania w każdym posiadaniu, a po dobrym pin-downie na jedno – głównie od Hardena – do wychodzącego do góry/curlującego gracza np. Erica Gordona. To także ofensywa indywidualnych umiejętności. Naturalna kontynuacja tego, co od kilku sezonów grają moreyowscy Rockets, wiara w grę jeden na jeden i talent dominującej jednostki. Wystarczy policzyć liczbę posiadań, które Harden kończył step-backiem, crossoverem, wymuszonym faulem.
Być może Mike D’Antoni jest geniuszem. Szybki atak narażający rywali na nieustanne cykliczne interwały w transition defense, który przy okazji generuje mało ruchu w half-court (trucht, marsz, wolne tempo, 2 podania) i pozwala oszczędzać siły najważniejszym graczom? Żaden zespół w lidze nie biega tak mało w ofensywie co Rockets. Każdy, który zdążył rozegrać 2 mecze przebiegł więcej w ataku od zespołu D’Antoniego. Możliwe, że intensywność zrzucana przede wszystkim na barki zadaniowców stoi za długą karierą Steve’a Nasha i dwoma sezonami, w których Amar’e Stoudemire’a opuścił tylko 3 z 164 spotkań. Możliwe, że ofensywa 7-seconds-or-less, czego Rockets jeszcze nie grają, wbrew powszechnej opinii dba o grę w obronie, a przynajmniej o rozkład sił aby w tej obronie biegać.
W koszykówce chodzi o szukanie przewag: wzrost i masa Jamesa Hardena, przegląd pola, skupienie uwagi obrony. Gracze z pozycji numer dwa kryją Hardena i pod tym względem nie zmieniło się nic. Przewag można by doszukiwać się po bronionej stronie, gdyby jednak to James Harden bronił graczy z piłką. Zwłaszcza takich zawodników jak Deron Williams (w piątek krył go np. Trevor Ariza), zawodników niższych, w przypadku których zasięg ramion Hardena na poziomie zbliżonym do zasięgu Andre Iguodali, mógłby przydać się bardziej niż przyklejone do ciała dłonie w obronie off-ball, niereagujące na to, co dzieje się w passing-lanes. Z drugiej strony szkoda “tracić” warunki fizyczne na niższych koszykarzy, których może kryć Patrick Beverley, ale rozgrywający Rockets przechodzi rehabilitację, pierwszym zmiennikiem jest Tyler Ennis, a cały plan, który w ofensywie polega póki co na nadaniu terminologii i ograniczeniu spot-up rzutów Hardena (2.3 per mecz w ubiegłym sezonie, 0 w tym), nie ma sensu jeśli rozgrywających rywali kryją Eric Gordon lub KJ McDanniels.
To paradoksalnie idealna sytuacja aby Harden i D’Antoni postawili krok do przodu i przeczytali statystyki. James Harden jest lepszym obrońcą na piłce niż z pomocy (back-screen na Hardenie i ścięcia za często prowadzą do otwartej pozycji).
Punkty na posiadanie graczy bronionych przez Jamesa Hardena.
Top15 ligi w kategorii Ball-Handler (minimum 150 posiadań w obronie), Top6 w kategorii Isolation (minimum 90 posiadań) i ogony w kategoriach post-up (ale, który rozgrywający zechce grać w low-post z wyższym i cięższym Hardenem?) i “off-ball” – miejsca w dolnych rejonach ligi, w tych akcjach przeciwnicy punktowali zdecydowanie powyżej średniej ligowej. Tak dobra liczba w obronie pick-and-roll (ball-handler) – biorąc pod uwagę defensywną reputację Hardena – to zasługa m.in. obecności co najmniej jednego gracza za jego plecami (w akcjach hand-off Harden pozostaje w ruchu i do momentu “hand-off zasłony” potrafi zgubić swojego gracza). Mike D’Antoni i Jeff Bzdelik (asystent head-coacha, defensywny fachowiec) pozostawili schemat ICE (dopuszczają też zmiany krycia na ball-screens) w akcjach pick-and-roll i pomimo odejścia Dwighta Howarda mają na środku co najmniej dobrego obrońcę, który przejmuje graczy, a jego praca stóp pozwala kontestować rzuty i wrócić do krycia:
W izolacjach, Harden ma za sobą czterech pozbawionych statusu superstar partnerów, którzy udzielają lepszej pomocy i pozostają skoncentrowani. To wybór mniejszego zła, a z drugiej strony większa eksploatacja najlepszego zawodnika, który od lat pozostaje zdrowy i nie opuszcza meczów. Kłopotów w defensywie Rockets – na 100 posiadań tracą 110 punktów – to nie rozwiąże, może je nawarstwić kiedy na środku zagrają Nene lub Ryan Anderson, ale biorąc pod uwagę analitykę, fakt, że w 99% akcji pick-and-roll niski gracz Houston przechodzi nad zasłoną i dwójka obrońców zatrzymuje ball-handlera na półdystansie, pomysł Harden: point-guard w obronie jest wart sprawdzenia. Byłby wtedy pierwszym graczem w kontrze i celem outlet passów, być może dałby się przekonać do zaniechania nawyku odpuszczania krycia w poszukiwaniu zbiórek – z tego może brać się masa niekontestowanych trójek po długich zbiórkach lub krótkich po odegraniach spod obręczy na 7 metr.
Po drugiej stronie parkietu Rockets nie mają wpływu na to kto kryje Hardena – oprócz szukania mismatchy na zasłonach. Lakers zmieniali krycie, Julius Randle dawał radę, pozostałe zespoły będą to robić uważając na słabej stronie. W poprzednim sezonie James Harden kończył punktami/stratą/faulem ponad 7 posiadań w pick-and-rollu na mecz, penetrował ponad 9 razy, kontrolował piłkę przez 6 minut (po 2 meczach prawie 9). Z Tylerem Ennisem – drugim rozgrywającym – spędził zaledwie 4 minuty na parkiecie i dopóki nie wróci Beverley – druga połowa listopada – ciężko będzie o jakąkolwiek ocenę potencjału backcourtu w niskim ustawieniu z Gordonem na pozycji numer trzy i Arizą jako stretch-skrzydłowym. Nie wygląda na to aby nowa rola skutkowała zmniejszeniem rzutów wolnych, ale 11 strat w dwóch meczach zdążyło przynieść rywalom ponad 10 punktów, a w kolejnych 80 spotkaniach, to kozłujący na szczycie James Harden będzie pierwszym wracającym do obrony graczem. I to nie brzmi dobrze.
W przyszłych tygodniach powinny wykrystalizować się schematy w ofensywie. Póki co wzrosła liczba pick-and-rolli kończonych przez gracza z piłką (18.5 na mecz, 14 w sezonie poprzednim) i zmniejszył się udział izolacji w ataku (z 9.4% do 8%). Do pełni szczęścia brakuje mobilnej czwórki na bloku, co Mike D’Antoni stara się ukryć grając cross akcje nie na low-post a pod obręcz w poszukiwaniu łatwych punktów. Bez kontraktu pozostaje Donatas Motiejunas i może w nadchodzących dniach kwestia ta ulegnie zmianie.
*
Po trzech meczach Pau Gasol jest prawie -4 grając ponad 20 minut w defensywie Gregga Popovicha, która wygląda jak walec na tle reszty ligi i ataku, który ponownie oddaje przeciętną liczbę rzutów za trzy punkty. Spurs dojrzewają. Do obecności LaMarcusa Aldridge’a, do obrony bez Tima Duncana co stało się zaskakująco szybko (tracą 93 punkty na 100 posiadań, 3. miejsce w NBA), do ofensywy prowadzonej przez Kawhia Leonarda i ludzi z ławki jak Nicolas Laprovittola, który w meczu z Nowym Orleanem miał kilka podań do rogu po penetracjach jakby młody Tony Parker szukał tam Danny’ego Greena sprzed 3 lat. Komplet wygranych spotkań, lecz mały chłód wiejący z fatalnych 80% celnych rzutów rywali Pau Gasola pod obręczą i 10 celnych z 15 jakie Gasol miał okazję bronić głównie wewnątrz paint i na pół dystansie.
W meczu z Golden State Warriors Pau Gasol sunął po parkiecie po switchach jak na łyżwach, ale obrona Spurs potrafiła przetrwać wszystkie penetracje graczy Golden State. Po pierwsze gameplanem: zmieniali krycie, spychali Curry’ego na boki równolegle do obręczy i jak najdalej od niej, kryli wysoko i blisko siebie, grali dwójką wysokich, zdominowali deski, zdobywali punkty drugiej szansy. Po drugie obroną z pomocy:
Objechany Gasol nie wygląda dobrze, ale Spurs niekoniecznie będą przegrywać podobne mismatche mając tak dobrą help-defense, która reaguje closeoutem na słabej stronie i zamyka paint przed graczem z piłką. To również wabik dla atakujących zawodników, którzy widząc przed sobą wolnego big-mana, zaatakują go, dostaną się do pomalowanego, ale jedyną dobrą decyzją okaże się odegranie piłki.
Mimo wad nowego centra, wciąż elitarna defensywa z poprzedniego sezonu wzmocniona zdrowym Pattym Millsem – popatrz jaką wykonał pracę w tym posiadaniu – i być może lepszym Dannym Greenem, nie wygląda jakby miała załamać się przez gracza, który nie jest tak szybki jak 40 letni Duncan i nie jest też tak sprawny aby wracać od gracza z piłką do wysokiego w akcjach pick-and-roll, kontestować z pomocy rzuty po pin-downie, albo tej pomocy udzielać na ścinających graczach. Gasol nie grał w czwartej kwarcie meczu z Sacramento Kings, w blowoucie przeciwko Warriors był -13, z Nowym Orleanem zagrał 22 efektywne minuty na 9 punktów, 8 zbiórek i 5 asyst kryjąc zwykle słabszą połowę frontcourtu Pelicans. W sezonie regularnym Gregg Popovich będzie miał pod obręczą blokującego rzuty gracza (póki co tylko 1 blok Gasola w 3 meczach) w konserwatywnym systemie defensywnym zostawiającym rywalom boki mid-range. Systemie szybkim, atletycznym na pozycjach 3-4 z lepszym Aldridgem i inteligentnym Andersonem, który “odsuwa krzesła” w akcjach na bloku tym wszystkim graczom chcącym grać tyłem do obręczy z jego europejskim ciałem. A wróci przecież Danny Green, a Jonathon Simmons jest częścią atletycznego czarnego lineupu Spurs – Mills/Simmons/Leonard/Aldridge/Dedmon – który może grać jeszcze niżej dodając czwartego skrzydłowego (Green) i rzucać za trzy w kontrach po przechwytach.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Nie ma co komentować, po prostu “Good job, good effort”.
Art ekstra jak zwykle, ale ważne pytanie względem przewagi w kg Hardena. Czy te 100 kg, to waga netto, czy z brodą? ?
Big respect to James Borrego for Dewayne Dedmon ;-)
Swietny art Piotrze. Fajnie, ze przeskoczyles krotko po paru teamach. No i dzieki za to, ze dales bardziej opisowy tekst, tak zeby taki zwykly chlopaczyna jak ja mogl sobie wyobrazic o czym piszesz i skumac :)
Bog zaplac!