Dwunasty Gracz: Tommy Boy is back! (podsumowanie Week 5)

5
fot. AP Photo
fot. AP Photo

Karol Górkiewicz

NFL ma swoją ikonę z powrotem. Czy tego chce czy nie.

Tom Brady wrócił jako QB ekipy New England Patriots jak: “F-you Goodell, Colts, Browns i wszyscy dookoła!”.

Maciej Kwiatkowski

Atlanta Falcons są naprawdę for-real? Naprawdę, naprawdę? Wygrali w Denver, ale wciąż nie kupuję… Chyba dlatego, że Matt Ryan wygląda jak tato z parku. Kto jest for-real? Bardzo for-real jest 105 kilo Ezekiela Elliotta przepychające się przez obrotowe drzwi! Ale o tym zaraz.

Karol Górkiewicz

(4-1) New England Patriots @ (0-16) Cleveland Browns 33-13

Atak Pats pod Bradym (406 yards i 3 TD bez kropli potu) jest scary (I told you so) i Martellus Bennett wygląda w nim jak najlepszy tight-end w lidze (3 TD), a nie jest nim nawet w swojej drużynie. Wiadomo – to była obrona Browns i nie możemy od nich oczekiwać tego, że będą w stanie bronić skutecznie takich cielaków gigantów jak Bennett i Rob Gronkowski (check this out) jednocześnie.

W Browns dalej burdel, a żeby było śmieszniej (Maciek: to było mniej śmieszne, jeśli stawiałeś +10.5 na Browns bo są w każdym meczu!) to w tym meczu jako QB Browns grało aż trzech zawodników! Rookie Cody Kessler zszedł już w pierwszej kwarcie z kontuzją klatki piersiowej, Charlie Whitehurst (podobno nickname: Clipboard Jesus, you just can’t make this up Browns!)  na niecałe 4 min. do końca odkuśtykał na ławkę, a tym trzecim był WR Terrelle Pryor. Pamiętajmy, że kontuzje w Browns leczą Robert Griffin III i Josh McCown…

To w jaki sposób Bill Belichick i Josh McDaniels poukładali formację ofensywną Patriots, ma dopiero teraz pokazać się światu. Z całym szacunkiem dla świetnego w Weeks 1&2 Jimmy’ego G i dużo gorszego Jacoby’ego Brissetta, Tom Brady to inna planeta, a teraz dostał najlepsze zabawki od czasów Randy’ego Mossa. Ciekawym wzmocnieniem jako deep threat wydaje się być Chris Hogan (4 receptions na 114 yardów), którego przechwycono przed tym sezonem z Buffalo Bills.

Ale zdecydowanie najważniejszą bronią są obaj TE, o których wspomniałem wcześniej. Żeby nie być gołosłownym popatrzcie tutaj: Patriots są ustawieni w wąskiej formacji z jednym receiverem na dole obrazu i drugim po lewej stronie ofensywnej linii (Edelman) oraz Gronkiem i Bennettem po prawej stronie. Wąsko ustawione formacje zazwyczaj zwiastują grę biegową dla running backa, co też sugeruje ruch całej ofensywnej linii (blokowanie “do przodu” i w stronę w którą ma się udać RB). Jednak w momencie w którym następuję play-action (fake oddania piłki do RB i gra podaniem QB) obaj TE’s po prawej stronie oddzielają się od linii i wychodzą na pozycje do podań i w tym momencie obrona Browns jest zgubiona – lewy CB i strong safety atakują bieg RB i po prostu mijają przeciwników. Free safety ruszył do przodu i jest spóźniony z pomocą – touchdown Bennetta. How cool is that?

(3-2) Washington Redskins @ (3-2) Baltimore Ravens 16-10

Trochę Slugfest jak cholera po którym nie zabrakło ofiar. Obaj QB’s zaprezentowali się mocno średnio (moje ulubione określenie polskich komentatorów), a wynik nie zmienił się przez ostatnie 20 minut gry, chociaż mógł.

W ostatnim drivie. Ravens na 39 sekund do końca mieli piłkę na 24 yardzie przeciwnika i ustawili się w dziwnej formacji – na skrzydłach po jednym receiverze i aż ośmiu zawodników chroniących Joe Flacco. Miało to za zadanie zapewnić odpowiednio długi czas obu WR’om na dostanie się do end-zone i wypracowanie przewagi nad kryjącymi ich 1 na 1 cornerami (Ravens mieli najgorszą ofensywną linię w Week 5 wg Pro Football Focus, stąd aż ośmiu broniących QB w tym zagraniu). Na prawym skrzydle ataku ustawił się Breshad Perriman – utalentowany receiver wybrany rok temu w pierwszej rundzie draftu, który stracił cały rookie sezon po kontuzji kolana – na przeciwko wielkiego Josha Normana, który przegrał ten pojedynek. Flacco miał 3-4 sekundy czasu w kieszeni i posłał świetne długie podanie w róg end-zone, które tylko Perriman mógł złapać i przez dłuższą chwilę wydawało się, że wygrał ten mecz dla Ravens. Po challenge’u coacha Redskins (why?! why tego nie można wprowadzić w piłce nożnej?!) sędziowie zauważyli jednak, że Perriman został na boisku tylko jedną nogą i touchdown został odwołany. W pozostałych trzech próbach Ravens byli nieskuteczni.

Dla Redskins nie po raz pierwszy tragiczna gra biegowa Matta Jonesa (14 carries na 31 yardy i fumble) i tylko 85-yardowy punt return Jamisona Crowdera był jakąś ozdobą tego meczu, bo znaczną część tego meczu można by puszczać w edycjach What The Football.

(3-1) Philadelphia Eagles @ (2-3) Detroit Lions 23-24

Mały choke Eagles, którzy po imponującym starcie sezonu i bye-week, byli zdecydowanymi faworytami w meczu przeciwko Lions. Jednak słaba postawa skill-positions w ofensywie Philly uniemożliwiła QB Carsonowi Wentzowi idealny bilans po czterech meczach jego kariery. Ryan Mathews wrócił po urazie i co prawda złapał jeden touchdown (33 yardy w powietrzu i 42 z 11 carries na ziemi), ale nie wyglądał na do końca zdrowego i na nieco ponad dwie i pół minuty do końca meczu stracił piłkę, czym umożliwił Mattowi Praterowi – kickerowi Lions – ostateczne wygranie meczu z 29 yardów.

Wentz próbował jeszcze odrobić straty, jednak brak timeoutów zmusił go do prób długich podań i w ten sposób zaliczył pierwsze interception w karierze – po raz drugi (po wymuszeniu fumble Mathewsa) clutch okazał się CB Darius Slay.

Na wyróżnienie w tym meczu zasługuje Matthew Stafford, który po poprzednim kiepskim tygodniu grał bardzo rozważnie i rzucił 180 yardów na bardzo dobrej skuteczności (19/25) plus aż trzy touchdowny. Dwa z nich złapał RB Theo Riddick (11/49 rush yards i 6/33 rec. yards), który na dobre przejął schedę w backfield Lions po kontuzji Ameera Abdullaha, a jeden dodał Marvin Jones (4/37 rec. yards).

(1-4) Chicago Bears @ (2-3) Indianapolis Colts 23-29

Uwaga uwaga! Ofensywna linia Colts w końcu coś zagrała!

Jest jakiś progres w chronieniu Andrew Lucka, a ten gdy ma tzw. czystą kieszeń jest zabójczy. Bez presji przeciwnika Luck zaliczył w tym meczu prawie 80% skutecznych podań i oba swoje touchdowny. Dla porównania pod presją jego skuteczność spadła do 43%. Co prawda dobra obrona Lucka, nie przekładała się na skuteczny run-block dla Franka Gore’a, choć ten ze swoim 100-letnim doświadczeniem radził sobie całkiem nieźle (14 carries na 75 yards). Aż 177 z 322 yardów rzuconych przez Lucka złapał TY Hilton (10 rec.), w tym te 35 najważniejszych, które ustaliły wynik.

W smutnym Chicago gdzieś tam na horyzoncie jeszcze się tli jakaś iskierka nadziei na lepsze jutro. Znowu ze świetnej strony pokazał się rookie RB Jordan Howard (imię – miasto, to się musi udać), który wybiegał 118 yardów z ledwie 16 prób i złapał 3 podania na 45 yardów i touchdown. Z kolei Cameron Meredith (who?) złapał 9 piłek na 130 yardów oraz touchdown i może się okazać, że za niedługo nikt nie będzie pamiętać krótkiej przygody Kevina White’a z Chicago (hohoo, hold your horses writer!)

(3-2) Houston Texans @ (5-0) Minnesota Vikings 13-31

W NFL quaterbacków dzieli się na trzy kategorie – na tych co trafią przez drzwi, przez okno i przez dziurkę od klucza. Brock Osweiler w meczu przeciwko Vikings grał tak, jakby należał do kategorii czwartej – tych co ewentualnie trafią w Grand Canyon. Ale bez znęcania się – to nie do końca jego wina, też bym miał dość będąc 48% prób podań pod presją (22% skuteczności podań). Poobijana i pozmieniana ofensywna linia raz po raz rozkładała czerwony dywan całej defensywnej linii Vikings z piekielnie silnym (i ciężkim) Linvalem Josephem na czele.

Z kolei Vikings pokazali, że nawet z kolejną kontuzją w ofensywie – tym razem najlepszy z receiverów Steffon Diggs – potrafią znaleźć zastępców i rolę czołowego WR’a objął Adam Thielen (7 rec/127 yards i TD). Drugi touchdown złapał Cordarrelle Patterson, który dotychczas był znany raczej z gry w special-teams. Jednak na największe zasługi zasługuje Sam Bradford, który po raz kolejny nie stracił piłki i pokazał swojemu vis-a-vis jak się gra pod presją. Z 12 takich zagrań, aż 10 było skutecznych, można?

W Texans nieźle wyglądał outside line-backer Jadeveon Clowney – szczególnie jeśli chodzi o powstrzymywanie gry biegowej Vikings i to tak naprawdę tyle. John Elway patrząc na Trevora Siemiana, Paxtona Lyncha i kontrakt Brocka Osweilera chichocze gdzieś na wysokościach w Denver.

(1-4) New York Jets @ (4-1) Pittsburgh Steelers 13-31

Gra biegowa wyjątkowo nie szła Steelers, dlatego to głównie Big Ben Roethlisberger wziął się za rozmontowywanie obrony Jets, która wygląda coraz marniej – szczególnie secondary, o czym pisałem przed tygodniem, tak i w niedzielę została rozmontowana np. przez TAKĄ bombę.

Ben rzucił aż 380 yardów i 4 TD’s i Maciek Rabiniak jara się bardzo, jakimi broniami dysponuje. Nawet jak Le’Veonowi Bellowi nie idzie bieganie (20/66 yards) to potrafi złapać 9 piłek na 88 yardów. Również 9 receptions miał Antonio Brown (78 yards i TD), a po 6 mieli Sammie Coates (139! yards i 2 TD) i TE Jesse James (43 yards), który wyrósł na godnego następce Heatha Millera.

W Jets też małe święto bo Ryan Fitzpatrick nie rzucił interception (da-bum tss).  Swoją drogą, jak słaby musi być Geno Smith (tak, ten sam co przed poprzednim sezonem był startującym QB, po czym dostał w pysk od kolegi z drużyny i nikt się tym specjalnie nie przejął) skoro nawet przy 9 INT’s w poprzednich dwóch meczach nie zaliczył sekundy na boisku.


Maciek Kwiatkowski

(2-3) Tennessee Titans @ (1-4) Miami Dolphins 30-17

Ryan Tannehill został zsackowany 6 razy, rzucił dwie interceptions bez touchdownu i wybuczano go nieprzeciętnie w Miami. To wygląda na jego koniec w Dolphins.

W Week 4 Tannehill nie istniał w przegranej z Bengals, w Week 5 istniał już tylko w swojej głowie i w tym momencie trudno o bardziej zaginionego-vel-zesranego quarterbacka w lidze. Ofensywna linia przed nim nie pomagała mu, receiverzy też nie, ale (jeszcze) QB Dolphins zbyt długo w pockecie myślał nad tym co i gdzie komu rzucić. Swoim hmm-może-tu?-nie-nie-może-tam? niemal zapraszał pass-rush Titans, który okazało się, że jednak istnieje.

Titans potrzebowali tego meczu. Bardzo. Po niezłym starcie w Week 1 i comebacku z Lions, w trzech ostatnich tygodniach przegrywali przez 178 ze 180 minut. W Miami zdominowali obie strony linii – ofensywna linia (m.in. tackles Taylor Lewan i rookie Jack Conklin) była przed tym meczem rankowana nr 1 wg Pro Football Focus i pokazała dlaczego, prowadząc w pierwszej połowie grę biegową fenomenalnych w niedzielę DeMarco Murray’a (121 jardy) i Derricka Henry’ego (7,7 jarda na próbę). Marcus Mariota, który z czasem podłączył się do tego, znalazł w pierwszej połowie dwa razy długimi podaniami w środku wracającego do zdrowia pro tight-enda Delanie Walkera, a wynik ustalił głębokim lobem do rogu do Risharda Matthewsa. W obronie Titans mieli 6 sacków, czyli tyle ile razem w czterech pierwszych meczach.

Mariota rzucił 3 TD bez interception i miał więcej jardów na ziemi (60), niż Dolphins (51). Tych do przerwy trzymały w meczu tylko dwa wielkie biegi: punt-return na touchdown Jakeema Granta (jeden z najlepszych jakie zobaczymy w tym sezonie) i 58 jardów RB Damiena Williamsa. Wynik kłamie. To był straszny blowout.

AFC South
3-2 Houston Texans
2-3 Indianapolis Colts
2-3 Tennessee Titans
1-3 Jacksonville Jaguars

(4-1) Atlanta Falcons @ (4-1) Denver Broncos 23-16

Ok, czyli Falcons pokonali back-2-back dwóch finalistów SuperBowl i wyglądają na lepszy team Falcons, niż ten który rok temu zaczął sezon 5-0. Ryan Shanahan uderzył ofensywnym planem w największą słabość obrony Denver Broncos – obronę przeciwko runowi – running-back Tevin Coleman miał aż 132 jardy po catchu i Falcons pokonali mistrzów NFL w Denver. W końcu ktoś pokonał Denver! 180 jardów do przerwy Colemana i Devonta Freemana to najwięcej z pozycji running-backa w NFL od 2013 roku

Paxton Lynch zwlekał z decyzjami i w swoim debiucie jako starter wypadł bardzo blado (już wiadomo, że Trevor Siemian wróci na czwartkowy mecz z Chargers). Rookie QB Broncos został zsackowany 6 razy i swój mecz życia grał zawodzący dotychczas Vic Beasley – pick nr 8 Draftu 2015. Pass-rusher Falcons zniszczył grającego jako RT Ty’a Sambrailo (zastępował kontuzjowanego Donalda Stephensona), a gdy tego zmienił na prawej stronie ofensywnej linii Michael Schofield, Beasley zaliczył kolejnego sacka. Łącznie miał ich aż 3,5, najwięcej w niedzielę spośród wszystkich. Jeśli miałoby się okazać, że Beasley dołączy do Dwighta Freeney’a w pass-rushu, to będzie to solidna informacja dla Falcons. Bardzo solidna.

Aqib Talib zatrzymał Julio Jonesa na tylko 29 jardach, Tato Ryan rzucił tylko jeden touchdown, ale gra dołem zrobiła różnicę. Tym bardziej, że z drugiej strony Gary Kubiak zupełnie nie mógł uruchomić swojej i Broncos mieli tylko 66 jardów razem od C.J’a Andersona i Devontae Bookera.

(2-3) New York Giants @ (3-1) Green Bay Packers 16-23

To był żart jak defensive-endzi New York Giants Olivier Vernon i Jason Pierre-Paul zostali zatrzymani przez Davida Bakhtiariego, Bryana Bulagę (króle) i najlepszą pass-protekcję w futbolu (i to nawet po zwolnieniu Josha Sittona). Były snapy, w których Aaron Rodgers miał 6-8 sekund czasu na podanie. Ponoć Bulaga i JC Tretter zatrzymali kiedyś małe tsunami.

Ofensywna linia Green Bay Packers była historią w łatwej wygranej z Giants. Packers już do przerwy prowadzili 17-6 i w czwartej kwarcie dopiero cudowny catch tym razem cichego i spokojnego Odella Beckhama zmniejszył straty (jak on utrzymał stopę nad linią końcową?)

Packers raz jeszcze nie grali do końca… I mieli szczęście, gdy na 2,5 min. przed końcem uratowali fumble Jamesa Starksa (btw, Fat Eddie Lacy w końcu odbijał się od obrońców w dobrym kierunku, zanim skręcił kostkę). Szczęście? Giants pewnie i tak nie zrobiliby z tego nic… Eli Manning i slot-receiver Sterling Shepard (14 jardów) zrobili kompletny no-show. To już kolejny słaby z rzędu meczu Eli, ale kontuzje running-backów Shane’a Vereena i Rashada Jenningsa sprawiają, że Giants są po prostu zbyt przewidywalni.

Janoris Jenkins dwukrotnie przechwycił podania Rodgersa (pierwsze wymuszone straty Giants w tym sezonie…). Ale ten wcześniej znalazł Jordy’ego Nelsona na bramkarski touchdown przy słupku i potem DaVante Adamsa na drugi, głębszy. Swój najlepszy mecz w tym sezonie zagrał WR Packers Randell Cobb, który złapał 9 podań na 108 jardów. Historią był jednak ciastkomarsz jaki o-line Packers zrobiła na linii Giants.

NFC North
5-0 Minnesota Vikings
3-1 Green Bay Packers
2-3 Detroit Lions
1-4 Chicago Bears

(2-3) Cincinnati Bengals @ (4-1) Dallas Cowboys 14-28

Ezekiel Elliott słabszy miał tylko Week 1, dzień po kacu i coś tam kiedyś. Od Week 2 przechodzi tzn przebiega się po NFL. Kombinacja topowej ofensywnej linii (wrócił Tyron Smith), pewnego w kieszeni i poza nią Daka Prescotta i wrrrmm-wrrrmm Elliota (2 touchdowny, 134 jardy) doprowadziła Cowboys do zdominowania Ben-GALS u siebie.

Cowboys zdobyli 3 touchdowny w 3 pierwszych posiadaniach, mieli już 265 jardów ofensywy do przerwy i prowadzili spokojnie 28-0 w trzeciej kwarcie. Cornerzy Brandon Carr i dobijający powoli do czołówki atletyczny Morris Claiborne wyciszyli A.J’a Greena, Terrence Williams łapał podania Prescotta i nie brakowało ani Tony’ego Romo, ani Deza Bryanta.

Bengals – wciąż bez Tylera Eiferta i z kontuzjowanym RB Jeremy’m Hillem (tylko 15 snapów) – odnaleźli się dopiero na samym końcu po fumble Prescotta, ale wtedy wszystko było już pozamiatane. Niespodziewanie zawiodła linia ofensywna Bengals z Andrew Whitworthem, która miała kłopoty ze zwykle mocno przeciętnym pass-rushem Cowboys.

Ozdobą meczu było 60-jardowe przyłożenie Elliotta dołem już w 1szej akcji Cowboys w drugiej połowie. W cyklu małe próby: Elliott po pięciu meczach kariery jest najlepszym rusherem w historii Cowboys.

Ale równie dużą historią jest drugi rookie Prescott. Czy Romo po kontuzji na pewno wróci do roli pierwszego QB?

AFC North
4-1 Pittsburgh Steelers
3-2 Baltimore Ravens
2-3 Cincinnati Bengals
0-5 Cleveland Browns

NFC East
4-1 Dallas Cowboys
3-1 Philadelphia Eagles
3-2 Washington Redskins
2-3 New York Giants

(3-2) Buffalo Bills @ (3-2) Los Angeles Rams 30-19

They are, who we thought they are… Jeff Fisher przy 19-23 postanowił zafejkować punt, nie poszło (ups) i zamiast tego wystawił Bills na decydujący drive i TD Marquise’a Goodwina. To już trzecie z rzędu zwycięstwo Rexa Ryana i już 79 punktów w trzech meczach od czasu zwolnienia ofensywnego koordynatora (z czego wówczas śmiali się wszyscy).

30 punktów przeciwko dobrej obronie Rams to nie byle co, ale obrona Bills to też nie byle co – linebacker Lorenzo Alexander lideruje lidze w sackach (7), a drugi LB Zach Brown był graczem defensywnym Week 4 w AFC. W dodatku na ten mecz wrócił pro-DT Buffalo Marcell Dareus.

Todd Gurley wciąż wbiega w zapchany box (72 jardy z 23 prób to i tak progres), bo Case Keenum (0 TD, 2 Int) nie jest quarterbackiem NFL. Na szczęście Rams z nr 1 ostatniego draftu wybrali quarterbacka, który nie działał nigdy w huddle…

AFC East
4-1 New England Patriots
3-2 Buffalo Bills
1-4 New York Jets
1-4 Miami Dolphins

NFC West
3-1 Seattle Seahawks
3-2 Los Angeles Rams
2-3 Arizona Cardinals
1-4 San Francisco 49ers

(1-4) San Diego Chargers @ (4-1) Oakland Raiders 31-34

Mam już dość porażek w końcówkach i kolejnych kontuzji w Chargers. I mam już dość kolejnych zwycięstw w końcówkach Raiders. Jednym i drugim bliżej do poziomu 2-3/3-2.

Błąd przy field-goal na 2.08 min. przed końcem kosztował Chargers szansę na dogrywkę, ale znów – po raz czwarty w tym sezonie – stracili przewagę w trzeciej kwarcie. Nie widziałem tego dużo, za to cała Polska widziała.

Joey Bosa zadebiutował i był wow – 2 sacki, 4 hurries. Wybrany z nr 3 draftu defensive-end Chargers (jakże potrzebny) był “excellent” wg Pro Football Focus. Phillip Rivers (359 jardów, 4 TD, 2 INT) na koniec meczu znów był wkurwiony. Ale czy można się dziwić? Chargers stracili w Week 1 najlepszego receivera Keenana Allena, w Week 2 RB Danny’ego Woodheada, w Week 3 LB Manti Te’o, a w Week 4 najlepszego cornera Jasona Verretta. Do tego stracili cztery mecze, z których trzy praktycznie wygrane. Kibice Chargers, którzy szykują się na przenosiny klubu, to obecnie najbardziej tyrana grupa fanów w historii cywilizacji.

Raiders zagrali bez liderującego RB Lataviusa Murray, ale 138 jardów Amariego Coopera i rewelacyjny rookie-RB Jalen Richard po chwycie (6 receptions, 66 jardów) zrobiło swoje.

AFC West
4-1 Denver Broncos
4-1 Oakland Raiders
2-2 Kansas City Chiefs
1-4 San Diego Chargers

(2-3) Tampa Bay Buccaneers @ (1-4) Carolina Panthers 17-14

Bez Cama Newtona (wstrząśnienie) i bez pro-RB Jonathana Stewarta – obaj powinni wrócić w Week 6 – finaliści Super Bowl znaleźli się szybko w ciężkiej dupie.

Falcons (4-1) jadą z NFC South, wygrali bezpośredni mecz z Panthers i wygląda na to już teraz (a to niespełna 30% sezonu), że Panthers pozostanie bicie się o dziką kartę w NFC.

Ten mecz był dziś w nocy i był dziwny i słaby – głupi błąd Bucs wystawił Panthers na TD, rookie Roberto Aguayo spudłował kolejne 2FG. Panthers wszystkie punkty zdobyli w trzeciej kwarcie. W czwartej były tylko trzy – game-winning FG Aguayo, który w końcu odbił sobie fatalny start kariery. W czwartej kwarcie interception w end-zone Brenta Grimesa na solidnym wcześniej rezerwowym QB Dereku Andersonie zrobiła mecz. Anderson żył korzystając z throwów do Grega Olsena (182 jardy i aż 64 z nich po chwycie).

Pod nieobecność Douga Martina i Charlesa Simsa, trzeci rusher Bucs Jacquizz Rodgers wybiegał ciężkie 101 jardów. Jameis Winston nie rzucił interception, więc to święto.

NFC South
4-1 Atlanta Falcons
2-3 Tampa Bay Buccaneers
1-3 New Orleans Saints
1-4 Carolina Panthers

Poprzedni artykułFlesz: New York Knicks wyraźnie odchodzą od trójkątów
Następny artykułMiędzy Rondem a Palma (424): Zapowiedź sezonu Phoenix Suns