Shaquille O’Neal, Kobe Bryant, Chris Webber, Ron Artest, czy ostatnio Damian Lillard, to tylko część graczy NBA próbujących zrobić karierę w muzyce. Dla Martella Webstera muzyka to jednak coś więcej niż hobby, czy dorywcze zajęcie. Dla jednego z ostatnich graczy, którzy do NBA trafili prosto ze szkoły średniej, muzyka to nowy pomysł na siebie. To sposób na dotarcie do każdego z nas.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Lepszy raper niz koszykarz co sie nie zdarza tak czesto :)
Byla tez w USA historia, ktora jest odwrotnoscia tej Martella Webstera. Wtedy to raper posiadajacy juz spory dorobek artystyczny bardzo chcial zawodowo grac w koszykowke.Pamietacie Mastera P? Pod koniec lat 90-tych zalozyl No Limit Records, gdzie nagrywal miedzy innymi nawet Snoop Dogg. Jako ze Percy Miller (Master P) uwielbial koszykowke, w ktoryms momencie postanowil sprobowac swoich sil w NBA. Z tego co pamietam, to nie dostal sie do ligi, ale zagral w barwach Toronto Raptors w kilku meczach przedsezonowych.
Słychać, że Webster ma pomysł na całość muzyki, nie tylko by wrzucić zwrotę z tzw dupy jak NBA gracz na bicie. Szacun
Smierdzi Kanye Westem a jego flow nie brzmi ani jak Cube ani jak bone’s. Moim zdaniem rapuje bez pewnosci siebie i brzmi jak Eazy E na samym poczatku.
ja tam Hendrixa nie słyszę…