Zawsze gdy przyznaję się do tego znajomym, sprawiają wrażenie zaskoczonych i nie wiedzą jak zareagować, bo znają mnie tylko od strony gościa, który dla koszykówki był gotów do poświęceń. Siedem długich lat uprawiałem sport, który w koszykarskim środowisku jest deprecjonowany przez swoją opieszałość, delikatność i brak szorstkiego grit & grind. Byłem lewonożny bocznym pomocnikiem i uwielbiałem Roberto Carlosa, bo jego lewe udo zagłady (vide Przemek Kujawiński) kopało piłkę z siłą, której bali się nawet najlepsi bramkarze na świecie (czyt. Fabien Barthez). Stąd też po wewnętrznej stronie drzwi mojej starej szuflady, którą zachowałem z sentymentu, nadal wiszą plakaty piłkarzy Realu Madryt i reprezentacji Brazylii. Niemal codziennie widzę obrazek Santiago Solariego przygotowującego się do strzału, gdy Michael Ballack desperacko walczy o miejsce dla swojej nogi.
Były mecze, w których moja drużyna dominowała. Były mecze, w których trener naciskał, bym biegał od obrony do ataku starając się złapać oddech w międzyczasie. Zdarzało się, że wymiotowałem po meczach z wycieńczenia. W polskiej piłce młodzieżowej rola pomocnika, który biega po flankach w dużej mierze sprowadza się do tego, że ma biegać. Biegałem więc kilkadziesiąt razy w przekroju całego meczu dystans kilkudziesięciu metrów. Wycieńczony, ale fizycznie mniej lub bardziej przygotowany do tego wysiłku. Byłem szybki (Maciek, Paweł Łakomski i Karol Wasiek – znacie historię), zajebiście szybki. Miałem niezłe dośrodkowanie, ale słaby strzał, dlatego w pierwszej kolejności zawsze myślałem o podaniu. Siedem lat, 4 czy 5 strzelonych goli. Nie jest to statystyka, którą lubię się chwalić. Wolę mówić o tym, że byłem… tak, zajebiście szybki. Hej, byłem też dobrym defensorem, ale tutaj – będę to powtarzał niestrudzenie – trener, którego z konkretnych przyczyn nazywaliśmy „tyranem”, nie doceniał moich umiejętności.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Nudy.
Zmień nicka ;)
Całkiem fajny tekst. Fakt, że tak łatwo nie da się opisać piłki nożnej. NIby łatwy sport i wiele rzeczy na niskim poziomie ucieka. W piłce jest wiele więcej taktyki niż w koszykówce i mam wrażenie, że jest dużo więcej dobrych trenerów aniżeli w naszej NBA. Mam wybitnych trenerów jak Murinho Guradiola itp. jak w NBA Pop czy Carlise, ale jakby wziąć pod uwagę 30 najlepszych zespołów na świeci i porównać tam tych trenerów z tymi z NBA to się zastanawiam jak to możliwe, że tacy ludzie jak choćby Byron Scott czy Lionel Hollins trenują jakikolwiek zespół(prezentują poziom trenerów z 2-3 lig). Jedna rzecz mnie zastanawia i to bardzo, jak to możliwe, że Maciek który jest 10 000 km od tego wszystkiego widzi rzeczy których nie potrafią dojrzeć trenerzy z NBA. Widzi metchupy i rzeczy które mogą odmienić serie a trenerzy NIE? Coś tu chyba jest nie tak…
To nie takie proste. Bo widzisz Maciek zza oceanu dostrzega rzeczy, o których nie śniło się ‘fizjologom’. Jednak gdybyśmy byli świadkami sytuacji, w której jakiś bogaty czytelnik 6G kupuje druzyne NBA i zafascynowany analizami Maćka czy Piotra, czy kogokolwiek, zatrudnia ich w sztabie szkoleniowym to mogłoby się to skończyć historycznym bilansem 0-82 :D
No offense panowie redaktorzy :D myślę że sami zdajecie sobie sprawę z tego, że mogłoby się to tak skończyć :) (ale w głębi serca oczywiście wierzę, że byłby to bilans 74-8!).
Najlepiej kwestie taktyki na tym Euro widać na meczach Włochów – jak płynnie przechodzą z 3-5-2 na 5-3-2 w obronie, jak przesuwają formacje, zarówno Belgia jak i Szwecja w grze stricte zespołowej była prawie bezradna, jedynie przebłyski pojedynczych zawodników generowały szanse na bramki. Fakt trochę oszukują, bo Buffon + cała obrona to Juventus i grają na pamięć ;)
Korekta -Toni Kross nie Toni Cross
A nawet Toni Kroos;)
Lionell Hollins to dobry trener
Fajowe podejście, dobry tekst. Pjona!
Jak w ogóle można się nie jarać futbolem jednocześnie będąc zafascynowanym koszykówką?:D Nie rozumiem, ale szanuję! :D