Od czasu, gdy Kevin Garnett zdobył (mój) upragniony tytuł, moje ulubione momenty w NBA to oprócz Linsanity, sezonu 2009/10 Kiciusów, G4 Westbrooka w Finałach 2012 te, gdy LeBron James wspina się na poziom najlepszego koszykarza w historii tej gry.
Dygresja: Zresztą, pamiętam jeszcze jak w 2008 w meczu nr 7 ECSF kibicowałem ostatni raz przeciwko LeBronowi i wypociłem całą skórę z dłoni. Srałem w gacie. Za mądre to, za dużo widzi. To było jeszcze za wcześnie w jego karierze, żeby liczyć na le-choke z play-offów 2010 czy 2011. Wtedy dopiero co nadciągał. Rzucił 45 punktów w elimination-game, The Game.
Btw:
Nie jest nim (nr 1), brakuje mu jeszcze 3-4 tytułów, które w pierścieniach stanowią właśnie tę różnicę…
pogadamy jak bedzie mieć 6 pierścień
— Lukikoki LutorNaimad (@LutorLukikoki) June 17, 2016
na ten moment nie ma o czym bo Lebron nie ma wielkich meczy rozegranych
— Lukikoki LutorNaimad (@LutorLukikoki) June 17, 2016
…między dzisiejszym tronem, a prawdziwym tronem, o który w tym momencie kariery gra LeBron.
Ale z tak działającym jumperem jak w dwóch ostatnich meczach, jest mi sobie naprawdę trudno wyobrazić lepszego koszykarza niż James. Robi wszystko, w tym graczy obok lepszymi. I oglądałem Michaela w samym tym roku więcej razy niż dobrze grającego Kevina Love’a.
Na koniec jednak LeBron is great, MJ is the greatest. Wciąż jeszcze czegoś brakuje i o to gra.
Pardon, Stephen Curry, ale sezon regularny, który monitorujemy mecz po meczu, dzień po dniu, stanowi dopiero preludium do spotkań, które zmieniają legacy graczy, ze względu na moment i stawkę. Monitorujemy go, piszemy i mówimy o tym, bo co mamy robić?
Tak, Curry nie jest w pełni zdrowy – jest zmęczony sezonem regularnym i gonitwą za rekordem Bulls, a potem musiał zmagać się jeszcze ze skręconym MCL w kolanie. Nie ma to jednak wielkiego znaczenia teraz, bo Pedro Jams jest zdrowy i kiedy gra, tak jak gra od dwóch spotkań, grad trójek Curry’ego (6/13 w G6) może sobie spadać i spadać – LeBron odbudowuje złamaną koszykówkę. Fajnie grasz, ale spierdalaj.
Wczoraj kończąc mecz nr 6 jako rozgrywający, zdobywając/asystując przy 35 z 36 kolejnych punktów Cavs (ten jeden zdobył Kyrie po faulu technicznym Curry’ego za rzut ochraniaczem w syna co-właściciela Cavs), ma po prostu totalny command-of-the-game. Ma piłkę w rękach, zbiera, podaje, rzuca, a z drugiej strony kradnie piłki, blokuje. Co może być lepsze? LeBron z rzutem za trzy Curry’ego?
…
Drugi najlepszy tutaj after-dzień sezonu, po tym jak Curry złamał koszykówkę w lutym w Oklahoma City.
Cavaliers są w tych Finałach ciut lepszym teamem, ale to Warriors są lepszym teamem niż Cavs. Cierpią właśnie przez (udaną) próbę pobicia rekordu Chicago. James w tym czasie ochraniacz na zęby trzymał w szklance przy łóżku. Stary wyga dobrze wie o co chodzi w tej grze. Nazywam go “Spurs James”, od czasu, gdy w połowie zeszłego sezonu zrobił sobie dwa tygodnie przerwy na zrestartowanie się (LeBron is done). W tym sensie też rozwiązał tę grę. Warriors biorą właśnie naukę, gdzie się wygrywa co (i mają przewagę parkietu w G7 i wciąż mogą zdobyć tytuł. It’s not over yet)
Do gier. Nie. ICYMI 25 tipów dla drużyn Atlantic i 25 ruchów dla teamów z Southeast Division, jeśli ominąłeś wczoraj przed meczami. Zajęło mi to b.dużo czasu, więc przeczytaj.
5 punktów za wczorajszy Ekspres.
Dla Bartka Bieleckiego za odpowiedź komu kibicuje do pierwszego pierścienia: “Marcinowi Gortatowi. Come on, nie chcecie, żeby Polak był mistrzem NBA? Ja chcę i chcę, żeby zrobił to w barwach Wizards. Kropka.”
Punkt dla Krzyśka Ograbka za tę samą odpowiedź. Graliśmy z Niemcami, patriotyczne odpowiedzi trafiły w dobry czas.
Dwa punkty dla Piotrka Sitarza za odpowiedź na pytanie o to czy NBA zadba o legacy i przyzna nagrodę MVP finałów Curry’emu: “Zresztą, gdyby dbała o legacy jakiegokolwiek zawodnika, to rok temu MVP Finałów zostałby LeBron James.”
Nikt zresztą nie powinien zdobyć punktów za odpowiedź na to pytanie. To kilku(nastu) dziennikarzy wybiera MVP Finałów, nie NBA.
I dla Piotrka za to gdzie Kevin Love mógłby znów zostać gwiazdą: “Dallas Mavericks. Głównie dlatego, że od kilku sezonów Rick Carlisle ma na pozycji numer cztery gwiazdę, która nie daje rady, albo jest za stara, aby dawać radę w obronie”
I dla Oli za lakersowy auto-diss, choć pewnie o buzie graczy Lakers chodzi, anyway. Ola o Lovie: “Niech gra u mnie w L.A.:)! Bede miala po co ogladac.”
Dodatkowe punkty za typ na mecz nr 6. Przypomnę, że tylko Hejterka Curry’ego wytypowała dobrze zwycięzcę Game 5. Wczoraj do Oli dołączyli Krzysiek Ograbek i Przemek Napierzyński. Więc nie po pół punktu, ale po całym punkcie, bo typ “Cavaliers” był znów w zdecydowanej mniejszości.
Klasyfikacja:
1. Przemek (12,5)
2. Bartek Bielecki (10,5)
3. Piotr Sitarz (9)
4. Olek Żerelik, Ola, Maciek Staszewski (8)
7. Krzysiek Ograbek (7,5)
8. Sebastian (7)
9. Bartek Tomczak, Przemek Napierzyński (6,5)
11. Marcin Chydziński (1 – gra dopiero od tego tygodnia)
Gramy:
1. Po raz trzeci w tych play-offach (i wcześniejsze pytania nie były przypadkowe, tylko tendencyjne) Who’s better: Curry czy LeBron?
Bartek Bielecki: W finałach LeBron. W sezonie 2015/16 jako całość – Curry. Nie można dyskredytować tego co zrobił Curry w tym sezonie. Był MVP – pierwszym jednogłośnym w historii i w pełni zasłużenie. W trakcie Playoffs złapał kontuzję, po której zaczęły mu się zdarzać słabe mecze, ale już jest najlepszym zawodnikiem Warriors w tej serii. I przestań pisać ten komentarz, że go bronimy i chyba nie oglądamy meczów, tylko spójrz na szerszą perspektywę.
Przemek Napierzyński: Nadal LeBron. Choć powiem bez kozery, że obaj są absolutnie wybitnymi koszykarzami i to głównie postawa każdego z nich w ostatnim meczu determinuje, którego z nich wybieram.
Krzysiek Ograbek: LeBron. Teraz chyba będzie mniej rozbieżności w opiniach. Robi wszystko, czego można wymagać od lidera. Sezon regularny traktuje po macoszemu. Gra w nim tylko dlatego, że musi. Dla niego sezon mógłby się zaczynać w marcu, żeby trochę się rozruszać przed Playoffami. Na wschodzie ma łatwiej i można mu to wypominać, tylko po co? Inne Gwiazdy tej ligi gdyby były mądrzejsze, to już dawno przeniosłyby się na wschód.
Piotr Sitarz: Konsekwentnie LeBron… i Stephen Curry nie jest nawet blisko. Zgadza się, grają na dwóch różnych pozycjach, ale czy na pewno? Może LeBron jest prawdziwym point-guardem Cavaliers? Nie ma silniejszej miary head-2-head pojedynków niż matchup w Finałach, a póki co James nie tylko co pomógł zespołowi wrócić z 1-3, ale przy okazji jest MVP tej serii bez względu na wynik końcowy. Koszykarzem też jest lepszym, co widać nawet jeśli wykluczymy Finały. Trwające i te ubiegłoroczne.
Ola: Jak wczesniej, LeBron. Curry wciaz jest jeszcze niedoprawiony:)
Marcin Chydziński: LeBron. Po dwóch ostatnich meczach to łatwa odpowiedź. Choć za końcówkę 3 kwarty, gdzie kisił piłkę 20 sekund, a potem rzucał za 3 bez skutku (0-10 dla GSW w tym czasie), powinien przepracować 100 godzin w którejś polskiej stołówce kisząc kapustę.
Nie wiem tylko co miały oznaczać jego sygnały do kolegów w tym czasie? “Idźcie stąd, urodziłem się w tym samym szpitalu co Curry, to jebnę sobie tróję”?
Maciek Staszewski: Zapraszam do pętli w 7 krokach, którą przeszedłem myśląc nad odpowiedzią na to pytanie i która prawdopodobnie będzie mnie kosztowała 0,5 punktu: 1. LeBron który trafia jumpery jest lepszy niż Curry nie trafiający czystych rzutów. 2. Czemu Steph nie trafia rzutów? Ponieważ Cavs cały czas atakują go w obronie. Zmuszają go do pracy i za wszelką cenę szukają jego fauli. Curry całą serię gra z foul trouble i to totalnie wybija go z rytmu. Przeciwnik dał radę ustawić całą taktykę przeciwko jego słabości i to działa. 3.Teraz pytanie: Czy ktokolwiek kiedykolwiek ustawił całą taktykę na atakowanie w obronie Jamesa? To by nie mogło się udać. Two way player, guys! Dlatego Lebron jest lepszym graczem. Nie ma słabości, która by pozwoliła przeciwnikowi z nim wygrać. 4. Nie ma? A nierówny rzut? Przecież i Dallas i Spurs i rok temu, ba, na początku tych Finałów nawet, Warriors, wygrywali z nim, chamsko chodząc mu pod zasłoną, nawet 4 metry od kosza. 5. Stephowi nigdy, przenigdy nie można chodzić pod zasłoną i dlatego to on jest lepszym graczem. 6. Ale teraz LeBron trafia, a Steph nie. 7. Lebron który trafia jumpery jest lepszy niż Curry nie trafiający czystych rzutów. 8. Czemu Steph nie trafia…
Bartek Tomczak: LeBron. “Wjeżdżam na bit, jak pod kosz LeBron, podskoczysz mi? No na pewno” – zabawnie byłoby gdyby ten wers siedział w głowie Curryego. Wybieram LeBrona bo wiezie razem z Irvingiem na barkach całe Cleveland i jest rewelacyjny w ostatnich dwóch meczach, ale Curry ma jeszcze ostatnie słowo w niedzielę.
2. Mecz Polska – Niemcy był… (dokończ zdanie)
Bartek Bielecki: …równie emocjonujący, co słaby. Mecze Euro oglądam w stałym towarzystwie znajomych, w jednym z krakowskich pubów na Małym Rynku i stało się to dla mnie na tyle fajną formą spędzania czasu, że piłka nożna przestała mnie nudzić. Wczoraj było wyjątkowo głośno, prowadzony był regularny doping – w takiej atmosferze nawet najsłabsze mecze będą dobrze wspominane. Po pierwszej połowie odetchnąłem z ulgą, bo Niemcy w mojej opinii zdecydowanie przeważali. W drugiej przestaliśmy wyglądać jak jeleń w świetle reflektorów. Po meczu wielkie święto na ulicach. Nie polecam tylko świętowania do północy, kiedy chcesz obejrzeć live finały NBA, musisz wstać rano do pracy, a poprzedniej doby zarwałeś nockę ucząc się do egzaminu.
Przemek Napierzyński: Przełomowy. Pierwszy raz na mistrzostwach (mam na myśli te rozgrywane w XXI w.) graliśmy z Niemcami jak równy z równym i nie przegraliśmy, pierszy raz po dwóch meczach zamiast szykować się do powrotu domu, jesteśmy praktycznie pewni awansu, pierwszy raz mam poczucie, że ta reprezentacja ma potencjał, żeby odegrać jakąś większą rolę na turnieju. Mój optymizm hamuje nieco jednak ten 24-drużynowy format turnieju, przez który ciężko mi jest znaleźć prawdziwą miarę sukcesu i odnieść ją do poprzednich mistrzostw, ale osobiście niezależnie od tego, jak się potoczą dalsze losy naszej reprezentacji, na pewno będę zadowolony z tego, co pokazali.
Krzysiek Ograbek: …bezbramkowy. Wynik dla nas bardzo korzystny, szczególnie przy wczorajszej porażce Ukrainy, więc nie będę narzekał na styl. Niemcy mieli przewagę na boisku, ale jeśli chodzi o sytuacje, z których mogły paść bramki, to wyszliśmy chyba na remis. Ćwierćfinał jest realny.
Sitarz: Bezbłędny. I to prawda, że pomyłek było kilka – głównie w ataku (Milik Milikiem, ale kto z nas nie spudłował setki na Orliku?), ale odpowiedzialność w obronie? Plan w obronie? Jakbym widział inny zespół. Przyzwyczaiłem się… a może inaczej. Nie pamiętam tak dobrej gry Polaków w defensywie. Tak zamkniętych skrzydeł po których biegają topowi gracze i wymuszonych wrzutek na mierzącą 176 centymetrów i odbijającą się od ciał dwóch stoperów “dziewiątkę”. To jak Kuba Błaszczykowski cofał się i tworzył jakieś – nie wiem czy jest to zgodne z piłkarską analityką – ustawienia z szóstką obrońców, albo piątką na jednej stronie, to przemilczana historia wczorajszego meczu razem z podwajanymi przez duet Piszczek – Błaszczykowski Niemcami na bokach. Podobnie jak Krychowiak, który woził środek pola Niemców na taczkach i Mączyński, który chociaż miał kłopoty z podaniem piłki – mam wrażenie, że gra jest dla niego za szybka – to trzymał środek pola przed obroną i za Krychowiakiem, asekurując i doskakując do Niemca z piłką. Trochę zdziwił mnie brak agresywniejszego pressingu na środkowych pomocnika już na naszej połowie, na 35-40 metrze, ale eksperci mówili coś o niskim presingu, więc to pewnie dlatego (chyba, że mylę się kompletnie, to proszę poprawcie mnie).
Ola: kropka. Ps. wciaz szkoda mi pana, ktory postawil duze pieniadze na wygrana Polakow, wiem dobrze, ze takie sytuacje bola, z wlasnego, nwciaz jeszcze malego doswiadczenia:)
Marcin Chydziński: … głośno puszczany przez mojego sąsiada i w knajpie pod blokiem. Ile było?
Maciek Staszewski: Ustawiony. Drużyny umówiły się na bezbramkowy remis żeby za bardzo sobie nie szkodzić i nie pokazać zbyt dużo przed rewanżem w finale.
Bartek Tomczak: Pazdanstyczny. Michał zaimponowałeś mi. Nie byłem z tych, którzy bali się, że defensor Legii zrobi jakiś mega błąd, ale też nie spodziewałem się, że będzie tak czyścił. Mały Cannavaro jak już napisano wszędzie. Dużo emocji, sporo nerwów, marzyłem o takich meczach Polaków na wielkiej imprezie. Pomyśleć, że była nawet spora szansa wygrać z mistrzami świata. Drugim moim ulubionym graczem był wczoraj Robert Lewandowski. Dawno nie widziałem go tak nakręconego. Czekam już na Ukrainę, a potem na 1/8 finału bo mam nieodparte wrażenie, że wczoraj wjechaliśmy na autostradę do ćwierćfinału i już nie zdejmiemy nogi z gazu.
3. Kto wygra niedzielny G7 Finałów NBA?
Bartek Bielecki: Cavs, bo Warriors są ‘done’. Kyrie Irving jest MVP Finałów (a moje serce krwawi), LeBron jest świetny, Tristan Thompson robi sieczkę bez Andrew Boguta, a po drugiej stronie mamy sfrustrowanego Curry’ego; Thompsona, którego dobra gra nie ma zbyt dużego wpływu na wyniki zespołu; Draymonda Greena, który powinien chcieć roznieść budynek, żeby wygrać mecz, a tego nie robi; Andrę Iguodalę, który chyba już skończył grę w tej serii; i wreszcie Harrisona Barnesa, którego, z taką grą, za dwa lata widzę w Siarce Tarnobrzeg. Jedna uwaga: tak jak w przypadku Piotrka, wzór na przebieg i rezultat meczu = lustrzane odbicie tego co przewidywałem w Gorącym Ekspresie.
Przemek Napierzyński: Cavaliers. Jeśli nadal nie możemy umieścić LeBrona w panteonie gwiazd koszykówki, zaraz obok Jordana, to to jest ten mecz, po którym James będzie mógł wykuć swoją legendę na szczycie góry, na której będzie zupełnie sam. Tyle znaczy powrót w finałach ze stanu 1-3 i pozbawienie mistrzostwa rekordowej drużyny.
Krzysiek Ograbek: 50.01-49.99 na Cavs. Nie wiem, na kogo postawić. Cavs mają momentum i LeBrona walczącego o powrót na tron. GSW grają u siebie i już wygrali w tym sezonie Game 7. Ja nawet nie wiem, komu kibicować. Chyba każdy rezultat mnie ucieszy.
Sitarz: Warriors. Sprawdza się, więc jedziemy dalej.
Ola: Warriors. Teatrzyk pozorow czas skonczyc. Kwa Kwa:)
[wow!]
Marcin Chydziński: Hodor.
Maciek Staszewski: Adam Silver. Wydawało się że to będą jedne z nudniejszych Finałów, a wystarczyła jedna kontrowersyjna decyzja i patrz: mamy Game 7, emocje i hajs. Wizjoner! I Warriors.
Bartek Tomczak: Koszykówka. Serio. W trakcie sezonu chciałem, żeby wygrali Warriors, podczas play-offów zacząłem ściskać kciuki za tytuł Cavaliers. Teraz jest mi to w zasadzie obojętne bo ważniejsze od kto? jest dla mnie jak? Proszę niech to nie będzie blow-out. Chcę zobaczyć crunch-time z szalonymi trójkami Curryego, wjazdami LeBrona, komputer Klay pracujący na najwyższych obrotach i Irvinga czarodzieja z piłką. Cały sezon w Przerwie na Żądanie EXTRA nawiązywałem do kolacji – niech to będzie więc najlepszy deser świata z wisienką. Smacznego!
No to wreszcie zobaczymy czyja klątwa jest silniejsza – moja czy Piotrka Sitarza ;)
Gdyby Kyrie był MVP Finałów to Cavs wczoraj świętowaliby mistrzostwo.
Kyrie zagrał więcej dobrych meczów od LBJ w tej serii, ale mocnym argumentem na MVP dla LBJ jest to, że Cavs przegrywali jak on grał słabiej.
Więcej to znaczy ile i które?
Kyrie jest zjawiskowy i wszyscy o tym wiemy, jest fantastycznym Robinem.
Ale to James jest mózgiem, sercem i kończynami tego organizmu.
To on jest liderem klasyfikacji pkt, zb, asyst, przechwytów.
Rozumiem, że można w ramach prowokacji intelektualnej wrzucić wątek – Kyrie MVP, ale wytłumaczenia są jedynie trzy: albo ktoś nie ogląda finałów, albo nienawidzi LeBrona, albo wyrzuca LBJ z tego wyścigu, ponieważ uważa, że półbogom ta nagroda nie przysługuje.
Szczerze mówiąc to nie pamiętam kiedy ostatnio sprawdzałem box score po meczu, a tym bardziej klasyfikacje. Po głębszym przemyśleniu faktycznie, MVP dla Kyrie byłoby powtórzeniem sytuacji z zeszłego roku, gdy MVP dostał Iggy zamiast Curry’ego. Robin zamiast Batmana.
LeBron miał mecze na miarę oczekiwań i poniżej oczekiwań. Kyrie na miarę i powyżej – stąd wzięło mi się to MVP dla niego.
Sorry, miałem ciężki poranek (patrz odp. na pytanie drugie).
mówisz o tych finałąch gdzie Tristan Thompson przy tej samej ilości posiadań przeciwko Curry’emu pozwala mu na 2 RAZY MNIEJ punktów na posiadanie niż Irving?
Ola, co to za typ?! How dare you…?
też się sobie dziwie, ale pozostanę przy całej swej cukierkowej naiwności realistką:)
Fajnie grasz, ale spierdalaj – piękne, kwintsencja G5+6
boję się jednak, że to Steph (lub Klay) powie ostatecznie biblijne niedzielne “3 słowa do ojca prowadzącego LBJa – ch Ci w d”
a może się nie boję. po tym jak mafijna organizacja Silvera pomogła najpierw wyczołgać się GSW z kłopotów z OKC (doprowadzić do finałów GSW – CC), potem ,obiektywnie patrząc, kazała jednak sędzinom gwizdać pod Cavs (doprowadzić do G7) to mam nadzieję ten mecz będzie czystą, pozbawioną podtekstów, dziwnych gwizdków prawdziwą koszykarską ucztą. i niech wygra lepszy tego dnia – bo czy lepszy w ogóle przy obecnym drzewku PO to kwestia dyskusyjna
Jak zaczynam czytać tekst i widzę narrację jakoby James miał posadzić dupę na tronie najlepszego ever to nie chce mi się dalej czytać. W dupie mam argumenty, o jakiś jego kosmicznych meczach, gdy raz od wielkiego dzwonu siądzie mu jumper. Jest najlepszym aktywnym koszykarzem. Nie jest i nie będzie najlepszy ever. W moich oczach nigdy. To, że go nie cierpię też na tę ocenę pewnie wpływa, ale mam prawo. Dla mnie gracz mający duży usage, ale nie posiadający regularnego jumpera nigdy lepszy od Jordana nie będzie. Ma fantastyczne warunki fizyczne, które są jego przewagą, wysoką inteligencję boiskową, ale nieregularny rzut. Warunki fizyczne to zasługa matki natury, rzut można wyćwiczyć, dlatego zawsze wyżej cenie zawodników którzy nie wyróżniając się warunkami na swojej pozycji potrafią być na niej najlepsi dzięki wypracowanemo skillowi.
niby tak, ale James ma lepszy TS niż Jordan i mniejszy usage na przestrzeni kariery. nie to żebym chciał wchodzić w dyskusję jordan vs lebron ale po prostu nie podoba mi się twój argument i myśle, że można użyć lepszych niż powoływanie się na usage.
Wszystko jest zasługą matki natury (no po części też rodziców), tak naprawdę sami o niczym nie decydujemy. Ot taka prawda życiowa na sobotę rano. BTW, zespół zaczynalbym od Lebrona.
G7 wygra LBJ i tyle w temacie!
Remis będzie
“Stary wyga dobrze wie o co chodzi w tej grze”. 13 sezonów w lidze. 2 mistrzostwa. Ostatnie w 2013 r. Póki co średnio mu idzie to rozwiązywanie tej gry. Nie jeden, nie dwa, nie trzy… Tak to chyba jakoś leciało. Nawet jeśli GSW przegrają te finały 4-3 z najbardziej wypoczętym Jamesem to rekord zwycięstw w sezonie zasadniczym jest ich, dopóki ktoś go nie pobije. Nawet jeśli przegrają to o 1 mecz, może o jedno głupie zagranie Greena/jedną decyzję ligi. Będą tym teamem, który będziemy wspominali za pobicie rekordu legendarnych Bulls, za walkę w playoffach z przeciwnikami i zmęczeniem, brakiem czołowych graczy. Za walkę do końca. Bicie rekordów ma coś wspólnego ze sportem prawda? Maciek w Palmie wspomniał coś, że Lebron jest za mądry na bicie rekordu GSW. Na słabym wschodzie, gdzie byłoby to znacznie prostsze, gdzie Cavs nawet z 8 miejsca spokojnie dojechaliby do finału. Choćby dlatego, dla mnie nigdy nie będzie w top 5 ever. Bo zawsze wybiera łatwiejszą drogę. Nie idzie w Cavs, idę do super teamu w Miami. Wade i Bosh zaczynają się sypać przenoszę swoje talenty do Cleveland i z młodszymi Irvingiem i Lovem zaczekam, na tego kto wykrwawi się na zachodzie. Niech sobie Lebron dalej kalkuluje. Ja będę kibicował GSW. Bo oni wierzyli, że rekordy są po to, aby je pobić, że zawsze gra się o zwycięstwo i taką postawą zdobyli serca kibiców i miejsce w historii tego sportu.
Nadal James jest najlepszy, mimo ze Curry zasluzenie byl MVP dwoch ostatnich sezonow i to wspanialy zawodnik
GSW