Dwa lata temu, gdy Mike Krzyżewski i Jerry Colangelo upierali się, że ich skład na Mistrzostwa Świata ma być wejściem w przygotowania do imprezy o znacznie wyższej dla Amerykanów randze, gwiazdy z TOP 10 ligi odpuszczały hiszpański turniej, bo nie czuły potrzeby ryzykowania zdrowia dla zawodów organizowanych przez FIBA. Międzynarodowa federacja jest dla NBA jak jeden z twoich znajomych, który ma za dużo pierdół do powiedzenia. Przewracasz oczami i wymuszasz uśmiech – jest spoko, tak myśli. Jednak Igrzyska to Igrzyska. Amerykanie są narodem podkreślającym swoją podniosłość niemal na każdym kroku. Zatem turniej, który ma korzenie w starożytnej Grecji i panuje wokół niego otoczka imprezy o największym ciężarze gatunkowym – w głowach sportowców USA staje się areną ich dominacji. Czasy się jednak zmieniły.
Nie ma już Larry’ego Birda gotowego grać mimo zabójczego bólu pleców, przez który leżał godzinami przykuty do łóżka. Nie ma już Magica Johnsona, który wbrew wszelkim kontrowersjom był gotów pocić się na tym samym parkiecie co jego najlepsi przyjaciele i najwięksi rywale. Mentalność graczy NBA uległa zmianie przez obciążenie, jakim stała się gra w sezonie regularnym i play-offach NBA. Wymogi przygotowania fizycznego weszły na poziom, który karci każdy moment rozluźnienia i rezygnacji. Rywalizacja popycha zawodników do coraz to większych poświęceń, co ma swoje lepsze i gorsze strony rzecz jasna. Efektem ubocznym jest to, że Mike Krzyżewski i Jerry Colangelo na kilkanaście dni przed wyborem ostatecznego składu na IO, nie mają pewności czy w składzie znajdzie się ktokolwiek z tytułem MVP na koncie.
To aberracja (uwielbiam to słowo, Jeff Van Gundy też je uwielbia), wynikająca z pechowej sytuacji dotyczącej zdrowia kluczowych zawodników? Czy trend, który wraz z kolejnymi latami będzie umniejszał wartość gry w reprezentacyjnej koszulce? Nagle Jerry Colangelo (dyrektor USA Basketball), który rok temu przestrzegał, iż pod uwagę weźmie tylko i wyłącznie graczy, jacy pojawili się na obozie kadry, może zostać zmuszony do rozszerzenia swojej listy o zawodników nie tylko wyrażających swoją gotowość do gry, ale przede wszystkim na tyle zdrowych, by generalni menadżerowie nie wykonywali wściekłych telefonów.
Taki telefon mógłby wykonać Danny Ainge. Isaiah Thomas w bardzo oficjalnej formie, bo na swoim twitterze, zgłosił gotowość do reprezentowania Stanów Zjednoczonych na Igrzyskach Olimpijskich. Problem w tym, że zawodnik rok temu nie dostał zaproszenia na obóz przygotowawczy, dlatego do tej pory Colangelo nie brał go pod uwagę. W trakcie sezonu 2015/2016, zawodnik Boston Celtics sprawił, że wiele razy drapałeś się po głowie. Rozegrał najlepszy sezon w karierze notując średnio 22,2 punktu, 6,2 asysty, 3 zbiórki, 1,1 przechwytu, trafiał 42,8 FG% i 35,9 3PT%. Thomas swoją ofertą mógł stworzyć kadrze dylemat. Dlaczego?
Na liście kandydatów z poprzedniego roku są Damian Lillard, Kyrie Irving i Mike Conley. O ile dwójka Lillard – Irving dotąd nie przekazywała znaków wskazujących na ich ewentualny problem z dołączeniem do rotacji, to Conley wraca do zdrowia po rehabilitacji zerwanego ścięgna Achillesa. W Memphis – mimo faktu, że Mike trafi na rynek wolnych agentów – nie będą rzecz jasna szczególnie zadowoleni z gry na IO zawodnika, któremu prawdopodobnie przedstawią ofertę zahaczającą o maksymalne pieniądze na kolejne pięć lat. Tutaj w konwersację wkracza Isaiah Thomas (w ramach ciekawostki – gdyby Thomas dostał szansę, byłby najniższym graczem w historii reprezentacji USA). W głowie Colangelo i Krzyżewskiego żywe są jeszcze obrazy z kontuzji Paula George’a. Panowie mogą zatem minimalizować ryzyko, by nie robić sobie wrogów w zarządach klubów NBA. Z drugiej strony są standardy wyznaczone przez Colangelo. Czy dyrektor jest gotów zrobić wyjątek? Zrobił już w przypadku Lillarda, którego włączył na listę po wycofaniu się Chrisa Paula.
CP3 swoją decyzję ogłosił pod koniec marca tego roku. Lider Los Angeles Clippers zrobił dokładnie to, czego oczekiwał po nim Doc Rivers/cały zespół. Zawodnik jest na etapie swojej kariery, w którym dodatkowe obciążenie mogło stworzyć warunki do powstania bardzo poważnego urazu. Paul mając 32 lata i pozostając bez mistrzowskiego tytułu, wyszedł z założenia, że podejmowanie ryzyka w tym wypadku nie ma sensu. W trakcie Igrzysk Olimpijskich 2012, CP3 był jednym z najbardziej zaangażowanych sportowców. Widywano go na trybunach wielu obiektów głośno dopingującego pływaków czy lekkoatletów. Stanowił dla Colangelo przykład określający zdrowe podejście profesjonalisty do gry w reprezentacji.
– Zawsze miałem ciarki, gdy zakładałem koszulkę reprezentacji. Nagle zdajesz sobię sprawę, że stajesz się częścią czegoś znacznie większego niż ty sam – komentował tamten występ.
Cztery lata później perspektywa dla Chrisa uległa zmianie i nikt go za to nie obwinia. Tłumaczył się argumentami, jakie wysunęło jego przemęczone ciało. Bardzo podobną drogą poszli Russell Westbrook, Stephen Curry i James Harden. MVP sezonu regularnego do wyłączenia swojego nazwiska przekonały problemy z początku play-offów. Kontuzja kostki, a następnie poważny uraz kolana, ciągle przecież nie do końca wyleczony. Curry ku uciesze Golden State Warriors postanowił potraktować off-season 2016 jako czas na regenerację. Zawodnik przy okazji zaprzeczył, jakoby jego urazy (MRI znalazło problem z ramionami gracza) wymagały operacji. Po jego decyzji pojawiły się przypuszczenia, że sztab medyczny GSW nie mówi nam całej prawdy odnośnie zdrowia zawodnika. Sprawie nie pomogła także forma Stepha z pierwszych meczów finałów NBA, gdy wyglądał jak gracz pełen obaw o sposób, w jaki się porusza po parkiecie.
Curry ma 28 lat, więc Igrzyska 2020 to dalej opcja. Olimpijskie marzenie pozostaje zatem z dobrą perspektywą, jeżeli oczywiście będzie ono pozostawiało męczącą dziurę w karierze zawodnika. Dwa lata temu pomagał reprezentacji zdobywać złoto na MŚ w Hiszpanii. Kilka dni po decyzji Curry’ego, oświadczenie podobnej treści wypuścił Russell Westbrook, czyli drugi w kolejce do gry na pozycji nr 1 w pierwszej piątce Krzyżewskiego. Zdrowie Westa nie budziło równie dużych wątpliwości, co w przypadku Curry’ego, dlatego zarówno jego, jak i decyzja Jamesa Hardena były dla Colangelo nieprzyjemną niespodzianką. Możemy tylko spekulować, jak dużą rolę w decyzjach obu zawodników odegrała kwestia panującego w Rio De Janeiro wirusa Zika. Niektórzy sportowcy, zabezpieczając się przed zarażeniem, zamrażają swoją spermę, by ich dzieci miały wszystkie kończyny. Z dwunastki, która miała jechać do Rio, wypadły trzy kluczowe nazwiska. Sytuacja zaczyna więc przypominać tą sprzed dwóch lat, gdy z kadrą do Hiszpanii jechała młodzież.
Do Rio spakowani są już Klay Thompson i DeMarcus Cousins. Środkowy Sacramento Kings wyprosił sobie to miejsce powtarzając niemal w każdej rozmowie, że byłby to dla niego niepomierny zaszczyt. Klay jak to Klay. To jeden z najbardziej wypranych z emocji graczy w lidze, więc po prostu się zadeklarował. Duża szansa, że w zespole dołączy do niego ostatni męczennik dużej części fanów NBA – Draymond Green. Poza nimi są Kevin Durant, który trzyma USA w niepewności. Mniej więcej to samo możemy powiedzieć w kontekście LeBrona Jamesa i Carmelo Anthony’ego. Paul George – chcący zatrzeć złe wspomnienie oraz Jimmy Butler, który wypowiadał się w tonie “tak, jak najbardziej”. DeMar DeRozan stał się opcją, gdy zrezygnował Harden. Andre Iguodala może być jednym z niewielu, który zagra w IO po raz drugi z rzędu. Są jeszcze Kevin Love i Kenneth Faried. Wcześniej wypadli Blake Griffin, LaMarcus Aldridge, John Wall i Anthony Davis – wszyscy przechodzą rehabilitację. Ostateczną wersję 12-stki na Brazylię poznamy pod koniec miesiąca.
Kevin Durant bedzie twarza tej druzyny.Najwiekszy profesjonalista i dla niego Igrzyska sa tak samo wazne jak mistrzostwo NBA.Reprezentowanie kraju wlasnie takie byc powinno.Mimo ze rowniez przydalby mu sie odpoczynek po ostatnich kontuzjach.Piatka powinna wygladac I tak imponujaco.Cieszy mnie rowniez obecnosc Georga I Lillarda chyba najbardziej niedocenianego ciagle gracza w NBA.Irving Lillard George Durant Cousins mi wystarcza reszte pies tracal.
Paru potrąconych przez psa przydałoby się na ławce;)
Jeszcze pare rezygnacji i może na igrzyskach być nawet ciekawie. Kluczowa może być decyzja LeBrona. Trzeba tez pamietać, ze jedynym klasowym centrem będzie DeMarcus Cousins, a z jego humorami to tez nigdy nie wiadomo…
A w Kanadzie…
Jednak najbardziej żenująca rezygnacja z reprezentacji to Andrew Wiggins. Gość skończył sezon dwa miesiące temu… Mówi, ze musi się przygotowywać do sezonu… Który rusza w listopadzie. Pokazał jakim jest liderem,
business decission.