Na tej drugiej stronie napisałem o kolejnym strategicznym błędzie jaki popełnił Stephen Curry w tych Finałach, które wciąż trwają. Kliknij.
Aby podsycić atmosferę, punktacja w poniedziałek. Nie zdecydowałem jeszcze czy spadną dwie czy jedna osoba, ale tym razem na pewno ktoś awansuje.
Gramy:
1. Kto wygra mecz nr 4 Finałów NBA?
Michał Tomaszewski: Cleveland. Będzie przynajmniej ciekawie jeśli w serii wyrówna się stan rywalizacji. Warriors nie zagrają tak słabo jak w poprzednim meczu ale też Cleveland może zagrać jeszcze lepiej. Pytanie dnia jest takie co z Kevinem Love? Mam nadzieję, że ostatni mecz bez niego dało trochę do myślenia trenerowi Lue. Życzę sobie jak i wam meczu po którym na chwilę zapomnimy o Euro i mój twitter będzie tylko mówił o Game 4.
Przemek Kujawiński: Warriors. Obstaję przy moim scenariuszu. Cavaliers delikatnie postraszyli mistrzów, teraz Steve Kerr zrobi zadymę w szatni (czy producent tablic do rozrysowywania akcji zaproponował mu już kontrakt reklamowy?), Splash Brothers się zepną i Warriors wygrają po (wreszcie!) zaciętej końcówce. W meczu numer pięć będzie blowout i będziemy mogli już spokojnie udawać, że lubimy piłkę nożną.
Sebastian Hetman: Cavaliers. To typ nie na blowout, ale myślę, że Cavs po prostu powinni to zrobić. Tak jak w przypadku meczu nr 3 – muszą to zrobić. Poza tym zaczyna się robić mała przewaga na jedynce – Irving powoli wchodzi na poziom “Kim jest Curry?”. No i lekki uraz Thompsona – czy nie będzie mu przeszkadzał? Jestem bezstronny w tej serii, ale dla dobra rywalizacji po dzisiejszej nocy na tablicy powinien widnieć wynik 2:2. No i mini klucz – co z minutami Love’a? Lue ustawiał zdecydowanie lepsze line-upy defensywne bez niego…
Bartek Bielecki: Warriors. Już mi jest obojętnie kto to wygra, byle nie było kolejnego blow-outu. Jestem niesamowicie rozczarowany tym sezonem, playoffami i samymi finałami. Zastanawiam się, co się zmieniło w tej lidze, że wyrównane mecze to rzadkość. Nawet o siedmio-meczowej serii Warriors – Thunder trudno powiedzieć, że była wyrównana, bo zdominowana była przez blow-outy i drużyny mecze wygrywały seriami. Jestem obrażony na NBA i przestałem się jarać tymi finałami. Stawiam na Warriors, bo Splash Brothers wreszcie zaczną grać. Z drugiej strony, nie zdziwię się jeśli kolejne dwa mecze wygrają Cavs, by potem przegrać następne dwa.
Ola: Zapytam dzis kurnika, buchmacherzy obstawiaja Cleveland, dla mnie te play off stracily sens gdzie w finale konferencji zachodniej. Reasumujac, mam to w dupie:)
Przemek Napierzyński: Warriors. Tak naprawdę to nie mam pojęcia, kto wygra najbliższy mecz i przez to, że póki co ta seria wygląda tak jak wygląda, to nawet nie chce mi się specjalnie nad tym zastanawiać. Po prostu życzyłbym sobie, aby nastąpił taki moment, że obie drużyny przyjdą w tym samym czasie do gry i zobaczymy wyrównane i emocjonujące widowisko na przyzwoitym poziomie. A jeśli to nie nastąpi, to niech Warriors wygrają dwa kolejne mecze i kończmy czym prędzej zabawę.
Bartek Tomczak: Golden State Warriors. W trzecim meczu byli nieobecni, ale dwa dni powinny wystarczyć, żeby dojechać z Oakland do Cleveland.
Dawid Ciepliński: Warriors. Nie mieliśmy jeszcze dobrego meczu Stephena Curry’ego w tych finałach i mam wrażenie, że taki właśnie przed nami. A jeśli nie on, to może Klay Thompson się rozstrzela? W każdym razie przed startem serii obstawiałem 4-1 dla Warriors, a Cavs wygrali już swój mecz, stąd typ na mistrzów NBA.
Piotr Sitarz: Nie wiem. Nie typuję, bo mi to nie wychodzi i zwykle rezultat jest odwrotny.
Krzysiek Ograbek: Golden State Warriors. Normalnie nie mam szczęścia w typowaniu NBA, ale ostatnio się udało. Najbardziej chciałbym, żeby w końcu obie drużyny przyszły na mecz, bo w tych finałach (celowo z małej litery) za każdym razem tylko jedna z drużyn była zaangażowana. Chciałbym też w końcu zobaczyć Crunch Time, ale myślę, że on będzie, jeśli właśnie zobaczymy zwiększony effort z obu stron. Swoją drogą to ja nie wiem, dlaczego zawodowców grających w finałach musi opierdzielić jakiś gościu ze sztabu, żeby do nich dotarło, że muszą dać z siebie więcej niż 80%…
Olek Żerelik: Golden State. A Curry udowodni Maćkowi, że nie jest DONE.
Maciek Staszewski: Warriors. Wiesz to ten team 73-9, który ZAWSZE odpowiada. Cavs mieliby dzisiaj większe szanse gdyby Game3 wygrali ledwo ledwo.
2. Euro 2016. Dwa pytania w jednym: Kto wygra dzisiejszy mecz otwarcia Francja – Rumunia i kto wygra niedzielny mecz Polska – Irlandia Północna?
Michał: Francja i remis. Mój faworyt do wygrania Euro zacznie od wysokiego C, strzelając kilka bramek Rumuni i przy okazji nabijając punkty do fantasy ( Payet, Giroud liczę na was). Sparingi Polskiej reprezentacji i nie przekonały mnie do optymistycznego myślenia. Chciałbym się mylić ale Irlandia Północna to nie są ogórki, w ostatnich 5 meczach stracili tylko jednego gola ( z rzutu karnego). Stawiam na remis ale zwycięstwem Polski nie pogardzę.
Przemek Kujawiński: Francja, Polska. Nie mam pojęcia, dlaczego.
Sebastian: Od następnego Ekspresu nie udzielam odpowiedzi dot. Euro 2016. Są one niezwiązane do końca z tematem piłki nożnej, czasami są infantylne, aczkolwiek udzieliłem raptem dwóch. Ta dzisiejsza (trzecia) jest ostatnia. I tak na serio – kochałem kiedyś Juventus z Del Piero i Liverpool z Robbiem Fowlerem. Kochałem Schmeichela i Van Der Sara, lubiłem ogólnie oglądać Premiership na początkach działalności Canal +. Do 10-tego roku życia stałem na bramce, miałem poważny jak na tamte czasy sprzęt, rękawice Uhlsporta z Niemiec od wujka, bluzę, spodnie z ochraniaczami i… adidasy do kosza, nie korki. Nie żywię urazy. Po prostu ten sport nie sprawia mi radości, nie widzę w nim głębszego sensu. Nie jestem fanem, więc nie wiem kto gra we Francji, kto w Rumunii, kto w Irlandii Północnej. Nawet nie znam całego składu Polaków. Pozdrawiam.
Bartek Bielecki: Francja wygra z Rumunią. Polska zremisuje z Irlandią Płn. Stawiam na niską wygraną Francji (1:0), bo mecze otwarcia piłkarskich mistrzostw, jeśli dobrze pamiętam, szału za zwyczaj nie robią. Poza tym Francja ostatnio zawodzi w turniejach, więc trochę się z Rumunią pomęczą. W meczu tym trzymam kciuki jednak głównie za oddziały policji i antyterrorystów. Jeśli chodzi o mecz Polski, stawiam na 1:1. Strzelimy bramkę w pierwszej połowie, balonik napompuje się do granic możliwości, po czym, między 70 a 85 minutą Irlandia wyrówna, boleśnie przekłuwając balon na oczach całego narodu. A w pubach rozlegnie się “Nic się nie stało…”.
Ola: Francja i Polska. Obok sasiad w autobusie pisze artykul i twierdzi, ze Rumunia. Go Poland, go go go:)
Przemek Napierzyński: Remis w meczu otwarcia i wygrana Polski. Nie ma nic lepszego, niż mała wpadka faworyzowanej drużyny na meczu otwarcia. Tym bardziej, jeśli to gospodarz. Po dwakroć tym bardziej, jeśli to Francja. Natomiast jeśli chodzi o naszą kadrę, to typuję, że wygrają. Nie jestem wprawdzie jakimś hurraoptymistą (ostatnie 14 lat skutecznie mnie z tego wyleczyły) i spodziewam się każdego wyniku, ale nie jestem też malkontentem, który czerpie przyjemność z ubliżania czy wyśmiewania swojej reprezentacji. Fajnie jak wygrają, jak się nie uda to świat mi się nie zawali.
Bartek Tomczak: Francja i Polska. Francja jest moim faworytem do złota i nie pozwoli sobie na wpadkę. Mała ciekawostka – czy wiesz kiedy ostatni raz (poza Euro 2000) gospodarze wygrali na inaugurację mistrzostw Europy? (odpowiedź w punkcie trzecim, żeby była zabawa). Polska natomiast ma zrobić coś czego jeszcze w swoim życiu nie widziałem, czyli wygrać pierwszy mecz na wielkiej imprezie i nawet nie mów mi, że tak nie będzie. Tak całkiem piłkarsko – jesteśmy po prostu dużo lepsi.
Dawid Ciepliński: Francja i Polska. Jak to zazwyczaj bywa, gospodarzom pomogą pewnie ściany i doping publiczności, a jeśli chodzi o Polskę to w dniu meczu udzieli mi się pewnie narodowy optymizm i będę święcie przekonany, że bez jakichkolwiek problemów pokonamy Irlandię Północną.
Sitarz: Francja i Polska. Ten pierwszy mecz no-brainer raczej, ale 14 lat temu w pierwszym spotkaniu Mistrzostw Świata w Korei i Japoni Francuzi zrobili choke z Senegalem – swoją drogą to był dziwny turniej (fryzura Ronaldo, Korea w półfinale), skoro w meczu otwarcia nie grali gospodarze. Ten drugi, to cóż, nie może być inaczej, aczkolwiek niepokoi mnie to, że nie mówi się o dwóch kolejnych meczach i to wszystko wygląda tak, jakby zwycięstwo z Irlandią gwarantowało kadrze pierwsze miejsce w grupie. Jakby cały turniej oscylował wokół jednego spotkania. To ważne spotkanie, ale dwa kolejne też pasuje wygrać/zremisować i uniknąć klasycznego meczu o honor.
Krzysiek Ograbek: Francja i Polska. Napisałbym coś więcej, ale to mogłoby być zbyt żenujące.
Olek: Dziś wygra Francja, choć pewnie jedną brameczką. A w niedziele trzymamy kciuki za Polskę, ale znając życie będzie smutny remis.
Maciek Staszewski: Francja 2:1 Rumunia. Polska 3:0 Irlandia Północna
3. W sobotę idę na wesele mojej siostry, pytanie Maćka Staszewskiego – lepiej dobrze zabalować i mieć kaca czy nie balować i go nie mieć?
Michał: Baluj! Maćku wyobraź sobie, że to jest jeden z górskich etapów Tour de France. Na początku trzymasz się w peletonie, powoli kieliszek po kieliszku a w przerwach korzystasz z jedzenia i przygotowujesz się na góry. Przyjdzie taki czas na weselu, że pojawią się pewni sprinterzy którzy nadadzą tempo picia ale oni szybko odpadną na pierwszej górce. Trzymaj się cały czas lidera (na pewno taki się znajdzie), jedź koło w koło z nim a gdy o 4 rano pojawi się podjazd na Mont Ventoux zaatakuj! Miłej imprezy :)
Przemek Kujawiński: To jest bardzo ważne pytanie. Powiedziałbym, że jest to kluczowe pytanie w procesie dojrzewania każdego mężczyzny. Podejdźmy do tego naukowo. Ogólnie znaną wiedzą jest to, że z wiekiem kac staje się coraz trudniejszy do zniesienia (to podstawowa funkcja ochronna organizmu – niewerbalne “skończ już kurwa” od matki natury) i coraz trudniej jest dobrze zabalować (bo znasz już wszystkich i widziałeś wszystko, a prawdopodobieństwo, że uda ci się znów po pijaku zakochać w dziewczynie o trzecich najładniejszych oczach w klubie spada do zera, prawda? prawda!?). Można więc wysnuć z tego ogólny wniosek, że z wiekiem coraz trudniej jest zabalować na tyle dobrze, żeby kac był do zniesienia. Tak więc, lepiej nie balować i go nie mieć.
Sebastian: Zabalować. Póki nie posiadasz dzieci i możesz to odespać. Życie w Polsce to głównie praca i masa malutkich rzeczy, dla niektórych problemów, poza nią. Czasami stwarzamy je sobie sami, czasami kłody wpadają same pod nogi. Tzw. życie i tyle. Ciesz się zdrowiem i faktem, że możesz świętować ten dzień ze swoją siostrą. Czy sobota może być lepsza? Enjoy!
Bartek Bielecki: To wesele Twojej siostry. BALUJ. Dla mnie sprawa oczywista, takie rzeczy przeważnie zdarzają się raz w życiu. Najlepsze co możesz zrobić to pić dużo wody w trakcie, wziąć worek cytryn ze sobą jako zagrychę (nie worek, cytryny), brać jakieś 2KC i kupić sobie na rano glukozę. Nie powstrzyma kaca, ale na pewno ograniczy. Chyba, że masz jakiś “złoty środek”, czyli punkt, w którym będziesz się świetnie bawił, ale rano nic Ci nie będzie. Dla mnie to ekwiwalent czterech piw. Gratulacje dla siostry!
Ola: Lepiej miec kaca! Tym razem to ja narobie wstydu Tobie hy hy:)
Przemek Napierzyński: To zależy. Jeśli przez kaca rozumieć reakcję organizmu na przyjęcie zbyt dużej ilości alkoholu, to czasem jest to cena, którą warto zapłacić za szansę przeżycia solidnego baletu. Natomiast jeśli do tego dochodzi kac moralny i wyrzuty sumienia za swoje zachowanie, to chyba lepiej odpuścić i zostać w domu, niż potem spalać się ze wstydu przed towarzyszami imprezy. A najlepiej odnaleźć Świętego Grala ludzkiej egzystencji i umieć bawić się bez kaca. Można?
Bartek Tomczak: Zażyć tyle Setanolu by bawić się dobrze i nie mieć kaca. Byłem ostatnio na kawalerskim w Gdańsku i ośmiu z dziewięciu chłopa potrafiło przez trzy dni przyjąć tyle Setanlou, że nie zaszły żadne skutki uboczne, a bawiliśmy się znakomicie. Dodam tylko, że w życiu niejednokrotnie go przedawkowaliśmy, więc nie jesteśmy jakimś tam amatorami – szanujmy się. Maciek złota rada (na weselu byłem raz, ale osiemnastki i studniówkę ograłem tak na luzie) – podkładzik, wódeczka, dancing, wódeczka, dancing, podkładzik, wódeczka, dancing ;) I jeszcze odpowiedź na zagadkę z drugiego pytania. Poza Euro 2000 ostatni raz gospodarz wygrał mecz otwarcia w 1984 roku! 12 czerwca w Parku Książąt w Paryżu Francja pokonała Danię 1:0 po golu Michela Platiniego.
Dawid Ciepliński: Najlepszą opcją jest dobrze zabalować i nie mieć kaca. Pytanie, czy się da? Maćku, oczywiście, że tak. Dwa tygodnie temu byłem na weselu mojego przyjaciela, bawiłem się naprawdę fantastycznie, nie stroniąc jednocześnie od alkoholu, wróciłem o 4 i wstałem ok. 8.30 bez jakichkolwiek oznak zmęczenia (no może popołudniu trochę spać się chciało ;)), bólu głowy i innych objawów związanych z kacem. Jak to zrobić? Pić swoim tempem, a nie za każdym razem, kiedy ktoś rzuci frazą “Ze mną się nie napijesz?”, nie schodzić prawie w ogóle z parkietu i jeśli się da, to nie palić papierosów. Zastosowałem te trzy zasady i rano obudziłem się w naprawdę dobrej formie.
Sitarz: Opcja nr 2. Nie lubię budzić się z poczuciem, że zmarnowałem dzień. Zresztą można przecież pić alkohol, a na drugi dzień, nie wiem, zrobić 40 kilometrów na rowerze.
Krzysiek Ograbek: To zależy od definicji “zabalować”. Jeśli zabalować znaczy pić na weselu tak, że trzeba będzie czekać na film, żeby zobaczyć, co tam się działo, to odpowiedź brzmi: nie balować. W każdym innym przypadku balować.
Olek: Najlepiej zabalować i nie mieć kaca… ale to już chyba nie ten wiek.
Maciek Staszewski: Lepiej przyładować ale tylko jeśli potem możesz sobie pozwolić na czill i kontrę. Jeśli jesteś już tym gościem w okolicy trzydziestki, z wydłużającymi się kacami, który powoli zapomina że kiedyś było możliwe pisanie egzaminów na studiach na półtrzeźwo, lepiej nie ruszaj flaszki o ile następnego dnia nie masz w perspektywie kilku piw i tłustego burgera. Dlatego w zeszły wtorek prawdopodobnie skończyłem z piciem na dobre.
Sorry za offtop, ale gdzie w Warszawie, najlepiej w okolicach starej ochoty, można sobie pograć w kosza? Zostałem niedawno słoikiem, a od nawierzchni w parku szczęśliwickim wkrótce odpadną mi kolana :-P
W Warszawie latem tylko Agrykola
Z bliskiej ochoty autobus 523 dowiezie Cię na Agry, no a jeśli już mieszkasz dalej od centrum to możesz próbować się na Wilanowską przebijać
Na Wilanowskiej fajniejsi ludzie wg mnie. Agrykola czasami strasznie zadziera nosa.
Ja póki co w godzinach przedpołudniowych, więc raczej nie będzie miał kto zadzierać nosa :-P dzięki wszystkim za pomoc, z pewnością większość z tych boisk odwiedzę.
Całkiem niedaleko masz też orlik na rogu Madalińskiego i Kazimierzowskiej. Ale podbijam Agrykolę.
Orlik, czy tam Syrenka obok stadionu Skry przy Wawelskiej, są tam 3 boiska tartanowe. Niestety w lecie najczęściej zajęte przez piłkarzy.
Przy ul. Szczęśliwickiej, obok biedry jest szkoła, tam też jest tartan. Popołudniami można wejść bez problemu. W zeszłym roku się troszke zasiedziałem i żeby wyjść trzeba było przez siatke skakać, bo zamknęli furtki.
Jest jeszcze park Marka Kotańskiego w okolicach PKP Rakowiec, za skateparkiem są dwa boicha, ale asfalt, za to dość przyjemnie w lecie, bo pod drzewami i nie smaży okrutnie
Przy okazji kolejnego wesela jako fan Tdf wezmę sobie do serca podpowiedź Michała ?
na pytanie nr 3 odpowiedź jest zadziwiająco prosta
używamy wzoru x-y=z
pod x wstawiamy przewidywaną jakość zabawy w skali 1-10 (tutaj jest jedyny haczyk – zabawa 2/10 może po duzej ilosci alkoholu stać się zabawą np 6/10), pod y przewidywanego kaca w skali 1-10
jeśli z wychodzi więcej niż 1, wtedy warto, jeśli mniej – nie warto
mam nadzieję, że pomogłem, pozdrawiam gorąco
byłem na kilku weselach bezalkoholowych i wszyscy bawili się bardzo dobrze. Dla niektórych to były pierwsze takie doświadczenia. Przy dobrej organizacji i atmosferze alkohol nie jest do niczego potrzebny
Czuwaj!
Pić. Romansować. Dużo spać.
NBA.