Gorący Ekspres (9.06): Czy Kevin Love zostanie w Cleveland?

28
fot. instagram.com/kevinlove
fot. instagram.com/kevinlove

Steve Kerr powiedział po meczu nr 3:

“We weren’t tough enough. We weren’t strong enough with the ball. We were soft.”

Coś co się zdarza w play-offach każdej drużynie. Ale nie coś co oczekujesz od teamu, który pobił rekord Chicago Bulls.

Mecz nr 4 w piątek i przekonamy się czy:
1) Kevin Love wróci do pierwszej piątki
2) Warriors rozpoczną, jak rok temu, mecz nr 4 Lineupem Śmierci
3) Steve Kerr wyrzuci w końcu z rotacji Andy’ego Varejao
4) Tyronn Lue jest przyszykowany na wariant z punktu nr 2
5) Stephen Curry jest DONE

Cavs byli z nim w meczu nr 3 bardzo fizyczni na zasłonach bez piłki i atakując go po drugiej stronie. Sam Curry popełnił dwa głupie faule w pierwszej połowie i wyglądał jak niezainteresowany grą, wyjęty z niej fizycznością Cavs, tak jak sugerowało by to zrobić wielu – od Oscara Robertsona po Jeffa Van Gundy’ego, a co tak dobrze robi Chris Paul czy rok temu Matthew Dellavedova. Zobaczymy czy odpowie i jak odpowie.

Razem 5 punktów za dwa ostatnie Ekspresy.

Dla Piotra Sitarza za przypomnienie o tym jak od 50 lat Anglicy ssą w piłkę, relatywnie do ich manii wielkości w tym sporcie: “Kibicuje też Szwecji, bo im więcej Zlatana tym lepiej i Anglikom, żeby wreszcie przestali żyć 1966 rokiem, jak Polacy “Wembley” 7 lat później”

Dla Bartka Tomczaka za: “Bardzo chciałbym powiedzieć, że Anglia, ale wiadomo – nikt Ci tyle nie da, co obiecają ci brytyjskie media przed wielkim turniejem”

Dla Przemka Kujawińskiego za odpowiedź kto wygra: “Belgia. Nie wiem zbyt dużo o współczesnej piłce, ale mój przyjaciel 2 lata temu powiedział mi, że to drużyna przyszłości, a to najlepszy piłkarz z jakim kiedykolwiek grałem, więc konsekwentnie trzymam się jego opinii.

Dla Michała Tomaszewskiego za odpowiedź na pytanie kto najbardziej ucieszy się z tego, że Stephen Curry nie zostanie znów MVP Finałów: “Emerytowane gwiazdy. Nie podobało mi się o tym jak przez cały sezon mówili, że dany zespół z lat 80-90 pokonałby tych Golden State. Teraz mogą pojawiać się coraz większe głosy, że Curry jest MVP tylko w sezonie regularnym a nie potrafi wytrzymać presji finałów i będą kwestionować jak dobry jest Curry. Stephen zrobił progres od poprzedniego sezonu i teraz poprzez problemy z kontuzją nie gra w tych finałach na 100%, aby mógł zostać MVP Finałów.

I oczywiście dla Sebastiana, który zawstydził booków. Kto wygra Euro? “Ten kto więcej wypije i przekopie kaca. Na takich turniejach na bank daje się w gaz, może nie licznie-grupowo, ale skórokopy lubią przypalnikować. Wygra ten kto będzie miał lepsze kichy i mocniejszy łeb… Obstawiam kraje wschodnie, dlatego nagle zaliczamy się do faworytów, ale jak patrzę na twarze, to raczej same piwka i winka. Może Rosja? Ukraina?”

I dodatkowe 1,5 punktu dla Bartka Tomczaka za trzy nadesłane, świetne pytania.

I jeszcze po pół punktu dla tych, którzy wczoraj wytypowali, że Cavaliers wygrają G3: Dawid, Seba, Michał, Bartek Tomczak, Krzysiek i Przemek Kujawiński, który jako pierwszy dobił do dyszki.

1. Przemek Kujawiński (10)
2. Bartek Bielecki (8)
3. Olek Żerelik (7,5)
4. Sebastian (7)
5. Maciek Staszewski, Michał Tomaszewski (5,5)
7. Piotr Sitarz, Przemek Napierzyński, Bartek Tomczak (5)
10. Ola (4)
11. Dawid Ciepliński (3)
12. Krzysiek Ograbek (2)

Wśród pytających kilku wspinających się:

1. Jędrzej Mirowski (6,5)
2. Łukasz Sosnowski, Mateusz Kunach (6)
4. GP76, Zawsze Po Drugie (5)
6. “Rzepka”, Marcin Chydziński (4)

Gramy:


1. Kto jest MVP tych Finałów?

Ola: Rzyg.pl

Bartek Bielecki: Wciąż Draymond Green. Mecz numer trzy był dla niego słaby jak dla całego zespołu, ale po trzech meczach wciąż prowadzą Warriors więc powinniśmy wybierać tylko spośród ich graczy. Green zaliczył dobry, bardzo dobry i słaby mecz w tej serii. Gdzieś na drugim miejscu jest już Steph Curry, a dalej Andre Iguodala. Wybór MVP może być problematyczny po tych finałach, bo nikt tu nie gra świetnie. W ogóle słabe te finały.

Piotrek Sitarz: Warriors. Nie zmienię typu po jednym meczu. Szanujmy się. Prowadzą 2-1, bez wielkiego udziału back-2-back MVP ligi, który ma nad sobą parasol ochronny jakiego nie miał parę lat wstecz milutki i grzeczny Kevin Durant, a LeBron James pewnie do dzisiaj nie ma go nawet we własnym domu.

Przemek Napierzyński: Doprawdy nie wiem. Myślę już nad tym z pół godziny, zdążyłem odpowiedzieć na pozostałe pytania, a tu nadal nikt mi nie przychodzi do głowy, kto by zasłużył na ten tytuł. Czuję się jak małe dziecko, które nagle orientuje się, że nawet jeśli przez bardzo długi czas będzie rozsmarowywać szpinak po całym talerzu, to wcale nie sprawi, że będzie go mniej.

Przemek Kujawiński: Draymond Green. Warriors nadal prowadzą w tej serii 2-1, więc wypadałoby dać MVP komuś z ich drużyny. W meczu numer 3 właściwie nikt nie był dobry, więc zostaję przy Greenie.

Michał Tomaszewski: Draymond Green. W dwóch pierwszych meczach tej serii był dla mnie MVP i ten mecz niczego nie zmieni. Gorzej będzie to wszystko wyglądać jeśli w Game-4 taki mecz się powtórzy to wtedy będę głosował aby MVP tych finałów trafił do nas, kibiców. Bo to nie są takie finały jakich oczekiwaliśmy przez cały sezon. Blowout za blowoutem, niech coś się wydarzy takiego o czym będziemy mogli mówić, wspominać w przyszłości.

Krzysiek Ograbek: Nikt. Naprawdę ciężko jest coś napisać. Spośród podstawowych zawodników nie ma takiego, który nie zagrałby meczu dużo poniżej oczekiwań. Jakieś pojedyncze dobre mecze, ale żadnego świetnego. Finał bez emocji, zawodnicy grają bez zaangażowania. Ten finał miał być wisienką na torcie po historycznym sezonie, a jest chyba największym rozczarowaniem.

Olek Żerelik: Nikt. Wybieranie MVP tych finałów jest jak dobór ulubionej postaci w Grze o Tron – wybierzesz, polubisz i zanim się obejrzysz ona już nie żyje.

Sebastian Hetman: Blowout. Bo niby kto inny?

Bartek Tomczak: Draymond Green. Zostaję przy swoim typie po meczu numer dwa. Za chwilę będzie 3:1 dla Warriors i wrócimy do tematu.

Dawid Ciepliński: Dalej Draymond Green. Fakt, zagrał słabo w meczu nr 3, ale poprzednie dwa miał świetne. Do tego Warriors dalej prowadzą z Cavs, więc kto, jak nie on? Stephen Curry nie zagrał jeszcze dobrego meczu w tej serii, LeBron James tylko jeden, podobnie jak Kyrie Irving, a Klay Thompson dalej nie zachwyca. Jak na razie to Green prowadzi w tym wyścigu.


2. Czy Kevin Love zagra w Cleveland w przyszłym sezonie?

Ola: Dla mnie moze grac nawet w kosmosie, oby gral i pieknie wygladal:)

Bartek Bielecki: Tak. Cavs powinni byli się go pozbyć już wcześniej i tego nie zrobili. Może nie mają jaj handlować zawodnikiem, który niedawno podpisał z nimi lukratywny, wieloletni kontrakt.

Sitarz: Nie. Jak wielki będzie to upadek w skali sportu, jeśli kiedyś jeden z 10 najlepszych zawodników ligi będzie wchodził z ławki, a później po prostu zostanie wymieniony za np. spot-up shooterów? Derrick Rose przynajmniej zepsuł kolano. Zawodnicy uwielbiają mówić, że są w stanie poświęcić wszystko dla dobra zespołu, a czym jak nie zrobieniem zespołowi dobrze, byłaby prośba o transfer? To poświęcenie typu tych z komedii romantycznej, ale już przed czwartym meczem, w którym Love nie zagra lub zagra z ławki, mogą pojawić się doniesienia, że to ostatnie mecze Love w Cleveland, że zawodnicy i trener dobrze wiedzą dlaczego przegrali/wygrali z Warriors itd. Chyba, że w ciągu jednego off-season Love doda kilka kilogramów mięśni, zacznie szybciej biegać i stanie się czarny. Wtedy nie będzie tematu.

Przemek Napierzyński: Tak. Nie to żeby w Cleveland nadal go jakoś bardzo chcieli – po prostu wartość Love’a jest w tym momencie bardzo niska, kiedy cała liga widzi, że Cavs wyglądają lepiej, gdy nie gra niż gdy gra. Nie wiem czy znajdzie się ktoś chętny do przejęcia jego niemałego kontraktu. Jedyną szansą dla Cleveland na przesunięcie Love’a jest rosnące salary cap oraz to, że zawsze w lidze znajdzie się jakiś Vivek, dzięki któremu będzie możliwe zmieszczenie kontraktu Kevina na liście płac. Tylko czy Cavaliers dostaną za niego coś wartościowego? Swoją drogą strasznie mi gościa szkoda. Gdy był gwiazdą w Minnesocie i miał cały zespół dla siebie (pamiętacie jeszcze ten streak double-doubles?), to z różnych powodów nie potrafił go wciągnąć do PO, teraz, kiedy gra w kontenderze, to okazuje się, że jest niepotrzebny. Życzę mu, żeby jeszcze w tych finałach miał mecz na grube 40 pkt, dzięki któremu będzie mógł na te wszystkie negatywne (ale zasłużone) opinie na temat swojej gry odpowiedzieć „dobra, weź nie pierdol”.

Przemek Kujawiński: Nie. Mam wrażenie, że to już przesądzone. Te Finały miały być dla niego być albo nie być i wygląda na to, że będzie to “nie być”. LeBron James jest coraz starszy i potrzebuje wokół siebie atletów. Nie potrzebuje ciągłych prób sprawienia, by projekt Love zaczął działać. Minęły 2 lata i Love z całym swoim talentem nie potrafi wciąż regularnie funkcjonować jako trzecia strzelba tej drużyny i to się już pewnie nie zmieni. Czy jest to kwestia jego skillsetu, psychiki, stylu gry Jamesa czy zwykłej chemii w szatni ma drugorzędne znaczenie. Wiadomo po prostu, że Love tu nie działa, więc pozostaje zobaczyć, kogo można wyciągnąć za niego na rynku.

Michał Tomaszewski: Tak. Przynajmniej na początku sezonu widzę Love’a w barwach Cavs nawet mimo porażki w finałach. Oczekuję natomiast większych wymian już w czasie sezonu. Mam na myśli poszukanie zawodnika, który będzie chciał odejść z klubu lub wyjęciu lepszego gracza z drużyny tankującej. Golden State pokazuje, że z Lovem wygrasz konferencję wschodnią ale mistrzostwa już nie.

Krzysiek Ograbek: Tak. 1 raz jeśli będzie grał w drużynie z zachodu. 1-2 razy jeśli będzie grał w drużynie ze wschodu.

Olek Żerelik: Nie. Ogólnie Kevin będzie miał problem po tym sezonie. Jego wartość spadła nadspodziewanie. Na pewno zostałby w Cleveland jeśli Lebron by odszedł, a na to się chyba nie zanosi. Trochę zależy od tego co się wydarzy w najbliższych meczach. Czy Lue postawi na Love’a? Czy Lebron nie będzie miał nic przeciwko? Czy Love będzie nalegał na grę? A jeśli Cavaliers będą chcieli go wymienić, czy ktoś będzie chętny dać im kogoś wartościowego w zamian?

Sebastian: 50/50. Dlaczego miałby nie zagrać, skoro jest ich trzecim najlepszym graczem? Z drugiej strony nadal gdzieś ten biedny biały ludek odstaje od Gangu Łysego, ma swój świat, nie jest chyba do końca akceptowalny mimo, że chłopaki udają i wspólnie doceniają umiejętności rapowe Hipisa. To wszystko fake, wszyscy są done, Kevin Love do Celtics. Może tam nauczy się bronić.

Maciek Staszewski: Tak. Wiem że to teraz niemodny typ. Mi się jednak wydaje że zagra z prostego powodu: Cavs zamordowali jego wartość i lato 2016 to będzie najgorszy moment w historii na handlowanie nim. Jeśli zostanie sprzedany już teraz to tylko potwierdzi głupotę tej organizacji. IMO powinni poczekać i poprawić swoją pozycję do wymian ładnymi cyferkami w sezonie regularnym. Jeśli natomiast chcesz mnie spytać: Czy Kevin Love będzie grał w Cleveland po trade deadline 2017? – wtedy odpowiedź brzmi: Nie, wtedy już go tam nie będzie.

Bartek Tomczak: Nie. GM LeBron James wymieni go za kilku dobrych zadaniowców. Ciekawe czy w Bostonie podniosą słuchawkę.

Dawid Ciepliński: Tu są dwie wersje odpowiedzi. Pierwsza – tak, jeśli Cavs zdobędą mistrzostwo. Wtedy Dan Gilbert, David Griffin i całe Cleveland będą mogli wykrzyczeć wszystkim w twarz, że transfer Love’a za Wigginsa to była dobra decyzja. Druga – tak, jeśli Cavs nie zdobędą mistrzostwa. W tym przypadku będą pewnie chcieli dać tej grupie jeszcze jedną szansę w razie ewentualnej porażki z Warriors (albo tak przynajmniej będą wmawiać wszystkim naokoło). Poza tym kiedy się na tym zastanawiam, to mam takie wrażenie, że Cleveland nie mają za bardzo jaj, żeby już teraz oddać Love’a za kilku zadaniowców. To by było takie jednoznaczne przyznanie z ich strony, że ta wymiana z przed dwóch lat to nie był najlepszy pomysł i można było to rozegrać lepiej.


3. Bartek Tomczak pyta – Komu kibicujesz na Euro?

Ola: Kibicuje Hiszpanii, gdyz uwielbiam Marka Gasola:)

Bartek Bielecki: Polsce i przeciwko Niemcom. Bo to takie polskie.

Sitarz: Jamie Vardy. Profesjonalista od 4-5 lat, którego historię łatwo znaleźć w internecie. Życzę mu turnieju, po którym trafi do lepszego zespołu niż Arsenal Londyn albo zostanie w Leicester i wygra Ligę Mistrzów.

Przemek Napierzyński: Włochy i Islandia. Gdy jako 6 letni knypek zobaczyłem w telewizorze gościa, który po strzelonej bramce biega z koszulką założoną na głowę po całej murawie, czułem w swoim przedszkolnym móżdżku, że to mój człowiek. To właśnie dzięki Fabrizio Ravanelliemu do dziś na wszystkich dużych turniejach trzymam kciuki za Włochów, a w europejskich pucharach za Juventus. I nie przeszkadzają mi zarzuty, że to lalusie, floperzy, mięczaki, że jedyne co potrafią, to ustawić autokar pod bramką i modelować sobie fryzury. Mam nadzieję, że podobnie jak przed 10 laty, w tym roku również z tryumfem będę mógł po finale wznieść ręce w górę. Natomiast co do Islandii – jak można nie kibicować drużynie z kraju, który jest gdzieś tam na środku oceanu, liczba jego ludności jest dwa razy mniejsza niż liczba piłkarzy w Polsce, a i tak pogonili w eliminacjach Holandię?

Przemek Kujawiński: Albanii. Pamiętam, kiedy kilka lat temu próbowałem złapać stopa nad jeziorem ochrydzkim, żeby przejechać granicę macedońsko-albańską. Okazało się, że nikt nie chce jechać samochodem z Macedonii do Albanii. Skończyliśmy z moją przyjaciółką, idąc na piechotę kilkanaście kilometrów, zanim dotarliśmy do przejścia granicznego, gdzie powitali nas panowie z karabinami i napis “Shqiperia”. Okazało się, że to właśnie były wrota do Albanii. Przeszliśmy granicę i okazało się, że za nią… nadal nie było nic poza samotnie stojącym w polu bunkrem. W końcu udało nam się zejść do małego miasteczka nad jeziorem, gdzie znaleźliśmy nocleg u jakieś miłej pani. Na drugi dzień znaleźliśmy pociąg, który miał nas przewieźć na wybrzeże. Jechał 7 godzin. Nie było w nim drzwi, a okna były powybijane. Bujało jak na statku. W pewnym momencie mała dziewczynka zaczęła wymiotować. Jej ojciec flegmatycznie wziął ją pod pachy i wystawił za drzwi. Co chcę powiedzieć? Albania to nie jest Europa. Ale kiedy ktoś usłyszał, że jestem z Polski, zaczynał mówić na mnie “Boniek”. Myślę, że ludzie bardzo by się tam cieszyli, gdyby ich drużyna coś wygrało. Kibicuję tej idei.

Michał Tomaszewski: Irlandia. Taki był pierwszy mecz w Poznaniu na Euro 2012, Irlandia – Chorwacja. To było coś pięknego co działo się na trybunach a przede wszystkim przed meczem na starym rynku. Cały rynek pokryty był zieleni a siedzenie na ogródkach to była przyjemność.Wystarczyło powiedzieć, że kibicujesz w danym meczu Irlandii a piwa dostawałeś tyle żeby tobie nie zabrakło, gdy będziesz kończył poprzednie. Do teraz z znajomymi wspominamy to jak Poznań był przez kilka dni zielony i sentyment do Irlandii pozostał do teraz.

Krzysiek Ograbek: Polsce. Bo nie ma Holandii.

Olek: Polakom, bo jak nie teraz to kiedy? Nie, nie dlatego, że grają super piłkę ;)

Sebastian: Kibicuję na Euro prostytutkom. Nadchodzi ich czas, powinny utrzymać się za czerwcowe premie do najbliższej zimy.

Maciek Staszewski: Kibicuję Polsce bo fajnie jest kibicować komuś komu nikt nie kibicuje w twoim kraju. Lubię być oryginalny. Poza tym Belgia, bo na Mistrzostwach Europy nie gra WKS. To trochę mniej oryginalne. Zaczynam się też szykować na wiele pytań w najbliższym czasie o piłkę nożną. Czy muszę kupić nowego FMa? Skończyłem z kopanką gdzieś w 2004 roku. Wtedy potrafiłem jeszcze wymienić wszystkie składy w Europie wraz z wartością graczy w dolarach i funtach. Teraz jestem w tym smutnym wieku, że ci utalentowani juniorzy, których wtedy wyciągałem z 3 ligi z Białorusi, teraz już są emerytami. Wciąż nie wierzę że Maxim Tsigalko nie zrobił wielkiej kariery. Czemu nie ma takiej gry o koszykówce? Marzę o niej od lat.

Bartek Tomczak: Anglii. Nie pamiętam już gdzie był zapalnik, ale ten płomień pali się co najmniej od Euro 96 z którego kojarzę tylko migawki. Miałem za to najlepszą koszulkę na osiedlu. Szara reprezentacji Anglii zapinana na guzik i z kołnierzykiem, a z tyłu wiadomo – 9 Shearer. Mój pierwszy sportowy idol. Potem zobaczyłem na France 98 tego młodziaka, którego gol z Argentyną jest do dziś moją ulubioną bramką ever. Szkoda tylko, że potem były rzuty karne i zaczął się płacz. Na boisku jednak od wtedy byłem Michaelem Owenem i swoim słynnym zwodem – lekkie podbicie nad nogą rywala i na pełnej szybkości do przodu – strzelałem gola za golem. Wielkie turnieje z Anglią zawsze kończą się jednak tak samo. Pamiętam jak klęczałem i błagalnie patrzyłem wzrokiem na telewizor na Euro 2004 kiedy Ricardo zdejmował rękawiczki i obronił karnego na gołe ręce, a potem sam strzelił. Łzy poleciały same. Natomiast nigdy nie miałem tak dość piłki jak po Mistrzostwach Świata 2010. Wiem, wiem Niemcy ich jechali i skończyło się 1:4, ale gdyby sędzia nie był ślepym chujem to byłoby 2:2 i kto wie co by się stało. Z Anglią jestem na dobre i na złe i proszę nie każ mi więcej płakać na karnych.

Dawid Ciepliński: Tak, jak pisałem we wczorajszym Ekspresie – Włochom. Kibicuję im na wszystkich wielkich turniejach od mistrzostw świata we Francji w 1998 roku i teraz będzie tak samo. Wzięło się to chyba z tego, że kiedy zacząłem interesować się piłką nożną jako 9-latek moim ulubionym klubem stał się Juventus Turyn, a skoro był z Włoch to siłą rzeczy zacząłem też kibicować tej reprezentacji i tak to już zostało. A jeśli chodzi o historię to najbardziej zapamiętam półfinał z Holandią na mistrzostwach Europy w 2000 roku. Byłem wtedy na wakacjach z rodzicami w Wysowej i na większość spotkań do świetlicy albo pubu na terenie ośrodka schodzili się wszyscy wczasowicze (przynajmniej to męskie grono) oglądać mecze. W czasie tego pojedynku niemal cała sala kibicowała Holandii. Niemal, ponieważ ja, mający wtedy ledwie 12 lat otwarcie i głośno byłem za Włochami. Do tej pory nie zapomnę jęków zawodu wszystkich, nienawistnych spojrzeń w moją stronę i własnej euforii, kiedy Holendrzy nie strzelali kolejnych karnych (Francesco Toldo!) i ostatecznie to Włochom udało się awansować do finału, i to pomimo tego, że przez prawie cały mecz grali w 10, po tym jak w pierwszej połowie Gianluca Zambrotta wyleciał z boiska za czerwoną kartkę. Piękne czasy :)

Poprzedni artykułMiędzy Rondem a Palmą (383): Landia
Następny artykułJeff Teague zdradził, że przez cały sezon grał z rozdartą rzepką

28 KOMENTARZE

    • Urazy nie żywię, aczkolwiek ten cały Ekspres jest chyba jakąś odskocznią na 6G. Jednym to pasuje, drugim nie. Na pytania, które są dla mnie bez sensu (bez urazy dla kolegów) będę odpowiadał infantylnie lub inaczej – w ogóle nie będę odpowiadał, co dało się zauważyć podczas kilku nieobecności w Ekspresie. Taka forma Ekspresu. W zasadzie nie wiem po co się tłumaczę. Zapraszam do dyskusji we Wrocławiu/albo gdzieś, porozmawiamy o poważniejszych tematach, o dzieciach, o życiu, na końcu o koszykówce. Będzie całkiem serio, gwarantuję.

      0
    • Tylko teraz nie ma tam Thibsa, a bez niego to już Gacola nie dało się już tak łatwo schować, więc brak play-offów w tym roku. A niedomaganie Booziniego i obrona pick-n-rolla wystawiając nogę było skrzętnie zauważone przez ligę, stąd Carlosa nie mamy już w NBA.

      BTW: Całkiem świeży wywiad z Carlosem z Alaski! Myśli o wznowieniu kariery – kto chętny? Clippers? :D

      http://juneauempire.com/sports/2016-05-12/holdat-carlos-boozer

      0
    • Gasol a Love to jednak inna liga, jedyne co Kevin pokazał przed przyjściem do Cavs to, że może być liderem w przegrywającej drużynie słabiaków, prędzej właśnie z Boozerem można go porównać chociaż ten miał sporo masy i nie powinien być aż tak soft jak był…

      0
      • Ale to w ogóle nie jest propozycja transferu, która ma przynieść wyniki :)
        Ja już raczej nie wierzę, że w ChicTown cos się wydarzy i zaczną grać o poważne cele w najbliższym sezonie :)
        Szukam po prostu miejsca w NBA dla Kevina :D
        A do kogo będzie pasował lepiej niż do ekipy z bogatym doświadczeniem w zatrudnianiu niebroniących 4ek.
        Boozer nie bronił nic, taki już był jego urok, a Gasolik z racji wieku też juz nie wyrabiał troszeczkę w obronie (i tak jest the best).
        A jako że chłopaki z managementu Byków kombinują jak się da żeby pożegnać Gasola, to może pora żeby w Chicago rozpoczęła się “Era Miłości”™.

        0