Stephen Curry niezupełnie odpowiedział – tak, na koniec meczu miał kilka drive’ów, tylko że to nie ten sam Złoty Chłopiec – ale zrobili to jego koledzy Andrew Bogut, Draymond Green, Marreese Speights i Shaun Livingston.
Golden State Warriors uratowali swój sezon, zostawiając serce na parkiecie i bardzo aktywne dłonie ponad nim, w drodze do podkręconego przez crunchtime zwycięstwa nad Oklahomą City Thunder 120:111 (2-3). Po 43,5 minutach było jeszcze 103-98 i lepsza obrona Warriors zmieniała losy kolejnej odsłony tej zaskakującej rywalizacji.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Bronią się S.Currczybyki;)
Nie mają patentu na Okc i to widać. Okc nie miało ciśnienia na ten mecz. W sobotę powinno być po wszystkim.
Najważniejszym przed meczem było nie oberwać blowoutem, żeby środek ciężkości tej serii nagle nie uciekł Thunder. A tak mieliśmy po prostu mecz jakich wiele, który wygrywasz bo grasz we własnej hali i ten hałas twoich kibiców wpycha ci parę rzutów więcej
W sobotę test męskości i Duranta i Curry’ego. Aż sam nie wiem który z nich straci więcej, jak da ciała
Co dalej z Greenem? Dostał w końcu technika?
no właśnie? oglądałem tylko 4 kwartę, ale przejrzałem sobie na szybko zapis tekstowy relacji na nba.com i na początku 3 kwarty Green otrzymał faul techniczny przy rzucie Duranta za 3 pkt i jego reakcji po tym faulu
http://on.nba.com/1sSC8l5
to jak to z tym jego zawieszeniem?
Flagrant foul go zawiesza zdaje się, więc spokojnie
jeszcze 2 techniczne i dopiero zawieszenie, więc to jednak inna sprawa ;/ pajac zagra w G6 ,oby go zniszczyli jak w g3 i g4 , Adams zjedz go i wypluj w sobotę!
Ja jeszcze mam nadzieję, że liga jednak przyglądnie się jego zachowaniu z g 5 i wyciągnie stosowne wnioski, ale jak to mówią, nadzieja matką głupich :p
W jaki sport gra Draymond Green? Bo to nie jest już koszykówka…
This is a kung fu fighting parararapapapa
:D
Cantona, te sprawy. Uśmiech z rana, dziękuję :)
A znowu coś zrobił? Jeśli tak to ewidentnie ma coś z deklem.
Musnął nogą w Robersona głowę (ten był raczej wyprystowany), kopnął Duranta w bark (stał wyprostowany). To naprawdę wydaje się być incydentalne ale jednak trochę chore jest.
Czy jest gdzieś na yt jakiś highlight wszystkich highkickow Draya z RS? Bo on może naprawdę miał to całą karierę, ale nikt nie zauważył.
https://www.youtube.com/watch?v=kjeAMfW3RS0
Curry miał kilka momentów w obronie. Steale na Durancie były spoko. Czekam na choke OKC. Bo to jest nieuniknione :) Ale i tak wolałbym Cavs z OKC w finale – real Rumble in da Jungle.
Jak się nie wygrywa 4:1, to się przegrywa 3:4 ;)
“Uratowali sezon”?
Oni moga sezon uratowac jak bedzie majster
A to jeszcze daleka droga
Teraz Thunder będą też pod sporą presją. Jak Warriors doprowadzą do G7 to będą mega podbudowani.
OKC w meczu numer 6 ze Spurs też byli pod presją. Większość wieszczyła im przegraną, a skończyło się, jak się skończyło.
Po pierwszej kwarcie i lawinie gwizdków i ich braku już wiedziałem, kto wygra to spotkanie. Co Green musi zrobić, żeby dostać flagrant?
Kopnąć w jaja mamę Curry’ego.
Green to pajac jakich mało, Splash Brother sa spoko ale przez tego debila ciężko nie życzyć GSW jak najgorzej
Ten mecz pokazał serce i wolę walki Warriors ale pokazał też że nie są w stanie wygrać tej serii.Oklahoma była w grze do samego końca i nawet gdy na minutę przed końcem GSW prowadzili 7-8 punktami wynik wydawał się być ciągle otwarty.Nie ma już tych spektakularnych blowoutów, runów 10-0 które w półtora minuty obracają mecz, nie ma Curry’ego rzucającego z 9 metra nonszalanckie trójki i wprawiającego w osłupienie cały świat, nie ma zabawy koszykówką, wrażenia że wszystko tej drużynie przychodzi za łatwo.Nawet Kerr wydaje się być bez pomysłu wobec talentu OKC.
Była za to determinacja, która gdy w następnym meczu Warriors nie będzie chwilami szło może się przerodzić w desperację i pogrążyć team Kerra.
Ten mecz mógł tak naprawdę iść w obie strony, zadecydowały niuanse, pojedyncze zagrania w których piłka mogła a wręcz powinna wylądować w rękach Oklahomy ale Warriors znaleźli sposób żeby znalazła miejsce w koszu.Tyle, że to nie jest ich gra, nie są w stanie grać z nożem na gardle przez 2 następne mecze i z tak nisko ustawionym progiem błędu, zwłaszcza że teraz kilkanaście tysięcy gardeł będzie przeciwko nim.
Ja mam wrażenie, że Oklahoma wygląda trochę jak Miami w dwóch pierwszych meczach z Hornets. Nawet ten rozpaczliwiec Morrowa w końcówce, który przedłużył chrunch o dwa posiadania, wpadł. Andre Roberson trafia, Westbrook trafia z ręką na twarzy troje po koźle, Durant rzucił dwie-trzy bomby w ostatnich sekundach akcji, które nie wpadają mu raczej.
Golden State moim zdaniem powinno grać wolniej, wiecej przez boguta, tak jak dziś. Oklahoma nie zostawia im trójek, broni daleko od kosza. Tęsknię za Jarretem Jackiem i gra splash brothers po zaslonach.
ciekawe na jaki hajs po sezonie będzie liczył barnes, zbyt wielu argumentow nie ma
Jego największymi argumentami są wzrost salary cap i jego wiek
Także pewnie kupę $ dostanie
Najgorszy contract year jaki ostatnio widziałem
Evan Turner miał jeszcze gorszy gdy wymienili go do Indiany (kto dziś w ogóle pamięta że Turner grał w Indianie?).Doszło do tego, że Vogel praktycznie porzucił granie nim w playoffs ale podpisał krótki kontrakt i nieco się zrehabilitował tymi dwoma sezonami w Celtics.To nadal nie jest gra której oczekujesz od drugiego wyboru w drafcie ale Turner chyba znalazł swoje miejsce w lidze i widać, że rola zmiennika bardziej mu służy niż pchanie się na afisz.Widocznie nie każdemu pisana jest rola gwiazdy i go tu guya.
Po Barnesie jednak, sporo osób ciągle sobie wiele obiecuje, podobnie jak obiecywano sobie wiele od Jeffa Greena i czuję że tak jak on nie sprosta wymaganiom.Nawet stylem gry jeden nieco przypomina drugiego z tym niepewnym rzutem za 3 punkty, z tym przeciętnym kozłem i trudnością w kreowaniu sobie rzutu.Obaj też mają/mieli potencjał na bycie świetnymi obrońcami ale i w tym aspekcie nigdy nie dołączyli do elity.
Podsumowując, myślę że podobnie jak w przypadku Turnera i Greena nikt nie zaoferuje Barnesowi oszałamiającego kontraktu, nawet mimo rosnącego salary.Zawodzi w playoffs, nie jest materiałem na drugą opcję w ataku, w niczym nie jest wybitny a progres który do tej pory poczynił jest zbyt powolny.Jeśli nie zaliczy w ciągu 1-2 sezonów jakiegoś breakout year albo nie wyspecjalizuje się w czymś co uczyniłoby z niego świetnego role playera to skończy tułając się po lidze.Dziś nie zaoferowałbym mu dużo więcej niż Aminu ale tamten też w dniu kontraktu wydawał się być przepłacony.W Portland jednak zaczął być wart tych pieniędzy a nawet sprawił, że ten kontrakt wygląda jak steal.Myślę więc, że z uwagi na rosnące salary jak i ciągle niezbadany potencjał dostanie około 12mln$ za sezon.
Ok, najważniejsze, że pierwszy krok wykonany. Wciąż jeszcze nie było MVP meczu Stepha ani też złego Russela. Teraz najważniejsze, to wygrać kolejny na wyjeździe i doprowadzić do G7. Póki co, zapas jest więc jest też z mojej strony wiara w to, że back2back jest do zrobienia:) Let’s go Warriors!
Fajnie się czyta jak każdemu marzyło sie NBA lat 90 twarda gra, faule, przepychanki, uderzenia, brudne zagrania i po czym nagle te wylewane pomyje na Greena. Teraz każdy chce zawieszeń, techników, czystej gry itd. Zdecydujcie się w końcu :D
+1
Ja akurat nigdy nie marzyłem o tym aby gra z tamtych lat powróciła, ale potrafmy odróżnić twardą grę i przepychanki od pajacowania i zwykłego prostactwa.
Kobe Bryant był pajacem? Karl Malone? John Stockton? Nie wspominam o oczywistych przypadkach typu Bruce Bowen, Dennis Rodman czy Bill Laimbeer.
Wszyscy mają dłuuuuuuugą historię zagrań podobnych do tego, co robi dziś Dray.
Pajace i zwykli prostacy, czy może coś więcej?
Nie zrozummy się źle. Moim zdaniem liga już dawno powinna zareagować na to, co wyczynia Dray. Tego jest za dużo i to nie jest przypadek. Ale też nie dramatyzujmy od razu, że Green jest w tej lidze jakimś wyjątkowym przypadkiem chama i prostaka.
Naprawdę do czasów Greena były już przypadki większego pajacowania na boisku i poza nim.Zreszta Przemek napisal to czego ja nie zdazylem.:) True true
W końcu ktoś to napisał! Chapeau bas fifeg!
P.S. Ale atak na Adamsa i jego jaja był nomen omen poniżej pasa i ludzie dobrej woli nie zapomną tego mismatchu.