Gorący Ekspres (24.05): Decyzja Adama Silvera, Szósty Gracz czyta

33
fot. AP Photo
fot. AP Photo

Memphis Grizzlies z kontuzjowanym Mikem Conley’em i Cleveland Cavaliers z kontuzjowanymi Kyriem Irvingiem i Kevinem Lovem, to dwie drużyny, które rok temu prowadziły z Golden State Warriors 2-1 w serii do czterech zwycięstw. Oklahoma City Thunder są lepszym teamem, niż obydwa te zespoły.

W dodatku, Warriors staną dziś na przeciw większości kibiców NBA wzburzonej tym, że Draymond Green nie został zawieszony na mecz nr 4. Do tego zagrają w hali, która słynie z gorącej atmosfery. Nie jest to jeszcze elimination-game, ale póki co największy test dla teamu Steve’a Kerra, zarówno boiskowy, jak i może przede wszystkim pod kątem mentalnym.

“73 doesn’t mean a thing without a ring”. Nic tylko patrzeć jak jutro w przypadku porażki zacznie się wyliczać kogo tak naprawdę pokonali Warriors w playoffach w tym i w zeszłym roku – dosyć przeciętne-do-dobre teamy jak Pelicans, Houston, Memphis, Blazers i żadnej super-drużyny.

Thunder dopiero urastają do tej rangi, przynajmniej dla tych oczu. Dziś najciekawiej zapowiadający się mecz tego sezonu.

Na czele pytających żadnych zmian. Punkty za wczorajszy Ekspres otrzymują:

Hejterka Curry’ego Ola za powody, dla których cieszy się z tego że KD i OKC prowadzą 2-1 z Warriors: “Prawdziwa koszykowka wciaz zyje, na szczescie:)”

Przemek Napierzyński za to gdzie lubi zjeść i dlaczego. Bardzo praktycznie: “U mamy. Moja mama świetnie gotuje. I nie wystawia rachunku.”

Olek za szczerość kibica Warriors prawie dostał dwa punkty, ale za każdy Ekspres jest max jeden: “To „chyba tak” napisałem tylko dlatego, że kibicuje GSW i nie chciałbym, żeby go zawiesili, choć jakby sytuacja była odwrotna (Adams kopie Greena), to pierwszy krzyczałbym o zawieszeniu.”

Lider Bartek Bielecki dobija do 7 punktów, bo: “U mamy. Zdecydowanie. Nikt tak nie gotuje. A moja mama gotuje jeszcze lepiej niż Twoja.”

I Maciek Staszewski w debiucie zalicza punkt za: “Nie akceptuję w tej lidze walenia po jajach, robienia innym celowo krzywdy, obrażania ich ze względu na wyznanie, kolor skóry czy orientację seksualną i Josha Smitha.”

Maciek się jeszcze przedstawi:

“W koszykówkę lubię przede wszystkim grać. Czy to jesienno-zimowe 5×5 w okręgówce i ligach amatorskich, czy to radosne outdoorowe 5×5 na warszawskiej Agrykoli, czy to 3×3, w którym razem ze swoim teamem mamy ambicje większe niż umiejętności i od lat planujemy wygrać Mistrzostwo Polski, choć jeszcze nigdy nie było nawet blisko. Uczę się też podstaw koszykówki razem z dzieciakami w podstawówce i prowadzę drużynę licealistów w warszawskiej Lidze Wiatrów. Poza tym fan NBA, draftu i Detroit Pistons. O tych ostatnich nawet czasem coś napiszę. Jestem właściwie w przeddzień narodzin córki, zmiany perspektywy patrzenia na życie i odkrycia, że koszykówka jednak nie jest aż tak ważna, jak myślałem przez ostatnie 15 lat.”

Sprawami dzieci jeszcze się zajmiemy. Dziś książki, bo wtorek i może ten tydzień nie zapowiada się na jeden z tych cięższych tygodni w Twoim życiu, mam nadzieję. Będziemy więc polecać czytanki, ale zanim to:

1. Dokończ zdanie: Decyzja Adama Silvera o niezawieszeniu Draymonda Greena…

Ola: Wciąz nie widzialam.

Przemek Kujawiński: …dzisiaj wygląda źle. Co będzie jutro dopiero zobaczymy. Jeśli Thunder wygrają tę serię, to przypominać ją będzie raptem kilku sfrustrowanych kibiców Warriors, którzy nie będą mieli wstydu, by twierdzić, że “nic wielkiego się nie stało”. Problem pojawi się, jeśli Warriors wrócą do gry i awansują do finałów. Adam Silver naprawdę nie potrzebuje kolejnych teorii spiskowych o tym, że liga faworyzuje ten czy inny zespół. I nie chodzi oczywiście o to, by tylko z tego powodu zawieszał Greena. Powinien był go zawiesić, bo Green po prostu na to zasłużył – tym jednym zachowaniem i jako recydywista, który wciąż nie został utemperowany i daje kibicom poczucie, że może pozwolić sobie na wszystko.

Piotr Sitarz: …to gówno, a nie decyzja. Jaja jajami, ale mam szczerą nadzieję, że liga strzeliła sobie tym w stopę, że gracze wykorzystają to i cheap-shotów będzie jeszcze więcej – i będą brutalne – że trenerzy, generalni menadżerowie zaczną odwoływać się od kar, flagrantów, nawet od pojedynczych gwizdków, że zrobi się bagno, że koszykówka będzie tylko dodatkiem. Chciałbym zobaczyć nerwowy uśmiech Adama Silvera na jumbotronie, gdy ktoś straci przytomność – czy od ciosu tam gdzie dostał Steven Adams można… zasłabnąć? Dlaczego gracze mieliby teraz uważać na to gdzie latają ich ręce i nogi? Dlaczego mieliby liczyć się ze zdrowiem rywala? 25 tysięcy bez meczu pauzy to frytki. Chociaż z drugiej strony precedensy nie mają znaczenia, gdy hipokryzja przysłania zdrowy rozsądek. Liga dała zły przykład i gracze wcale nie muszą kontrolować się na parkiecie, bo ludzie odpowiedzialni za wytyczenie granicy po prostu polecieli w kulki.

Maciek Staszewski: …jest jak kop w jaja idei fair play w NBA.

Michał Tomaszewski: …jest komiczna i coraz bardziej mnie przekonuje zdanie: “Marketing zawsze wygra”.

Bartek Bielecki: …sprawi, że Steven Adams dziś założy ochraniacz na jaja. A tak poważnie, pisałem wczoraj, bodaj jako jedyny, że Green nie powinien zostać zawieszony i będę się tego trzymał. To dobra decyzja Silvera, bo dzięki niej ta seria będzie ciekawsza. Bez Draymonda Warriors dziś by przegrali, a z 3-1 mogliby się już nie podnieść.

Olek Żerelik: …zdecydowanie zwiększy hejt kierowany w stronę Draya i Wojowników. Poza tym pamięć o niej zależy od wyniku rywalizacji z OKC. Jeśli Warriors przejdą, będzie to im wypominane, jeśli nie, to raczej nikt za parę lat nie będzie o tym pamiętał. Istotna jest też postawa Greena w dzisiejszym meczu. Cieszę się natomiast, że przynajmniej osoby, które narzekały na to, że liga jest soft w końcu mogą odetchnąć. Najpierw uderzenie sędziego, teraz kop w jaja… zawieszenia nie ma. Powrót do końcówki lat 80 i początku 90? Brawo NBA ;)

Przemek Napierzyński: …nie zaskoczyła mnie. NBA pokazała niestety, że stawia słupki oglądalności i wpływy do kasy ponad poszanowanie zasad i równe traktowanie wszystkich zawodników. Z drugiej strony nie wyróżnia się na tym tle od żadnej innej organizacji obracającej olbrzymimi pieniędzmi, dlatego o ile jestem całą sytuacją zniesmaczony, to na pewno jej finał nie jest dla mnie żadną niespodzianką.

Bartek Tomczak: „Się kurwa skompromitował kompletnie”. Pozdrawiam Zbigniew Lach.

fot. David Santiago / Newspix.pl
fot. David Santiago / Newspix.pl

2. Czy LeBron James dokończy karierę w Cleveland?

Ola: Wisimito:)

Przemek Kujawiński: Tak. Oczywiście istnieje rzeczywistość, w której Dan Gilbert robi coś bardzo głupiego i ponownie zniechęca Jamesa do Cavaliers. To jednak mało prawdopodobne. James ma już swoje lata i pomijając już wyzwanie, jakim jest zdobycie tytułu dla Cleveland, pewnie po prostu nie miałby już ochoty na przeprowadzki.

Sitarz: Tak. Aczkolwiek chciałbym, żeby zagrał w innym mieście. Nie wiem gdzie, ale może jakiś super team, w którym będzie 3 opcją w 2020 roku? Póki co ma zdobyć pierścień w Cleveland. Później? Wygra i może wracać do Miami, zagrać w Nowym Jorku, osiąść z rodziną w Los Angeles i grać w filmach. Lojalność w sporcie – z małymi wyjątkami – jest przereklamowana i mam wrażenie, że działa w jedną stronę. A przynajmniej oczekuje się, żeby to gracze poświęcali się dla organizacji i fanów, a nie organizacja i fani dla graczy.

Maciek Staszewski: Podejrzewam, że może mieć to zapisane w wartym ponad miliard dolarów kontrakcie z Nike, a w taką lojalność wierzę. Więc tak.

Michał Tomaszewski: Tak. LeBron ma misję aby zdobyć mistrzostwo dla Cleveland i gdyby w tym roku mu się nie udało, to nadal będzie próbował ale będzie żądał wymian. Cleveland to jego miasto, Cavaliers to jego drużyna i nie wyobrażam sobie żeby po tym całym powrocie odszedł bez tytułu. On nie będzie chciał tego zrobić, bo każdy będzie wtedy powątpiewał czy król to naprawdę LeBron James.

Bartek Bielecki: Nie. Cleveland niech szykuje się na kolejną sesję palenia koszulek. James wracając do Cavs przekonywał, że wraca już na dobre, że Miami było dla niego jak college. Tymczasem nie minął nawet drugi sezon, a pojawiają się już plotki o studiach podyplomowych na jego “Alma Mater”. Drugie odejście z Ohio spowoduje, że stracę do niego jakikolwiek szacunek. Tym bardziej powinni to zrobić lokalni fani.

Olek: Tak. Z marketingowego punktu widzenia lepsza byłaby chyba jedynie przeprowadzka do LA albo NY. Lebron dba o to. Nie będzie mu się chciało już zmieniać otoczenia, a drużynę wokół siebie ma silną i raczej tak będzie do końca jego kariery, ale czy zdobędzie tam mistrzostwo? To wciąż pozostaje zagadką.

Przemek Napierzyński: Tak. Nawet jeśli Cavaliers nie zdobędą mistrzostwa w tym sezonie, to nie sądzę, żeby LeBron opuścił już kiedykolwiek tę drużynę. Łatka sprzedawczyka i zdrajcy, który dla mistrzowskiego pierścienia dwukrotnie (!) zostawia swoje miasto to jednak zbyt wysoka cena. W razie czego zawsze może się wykreować na Mesjasza, który przyszedł, aby zbawić Cavs, ale wszyscy dookoła nie chcieli słuchać jego nauk. Mówiąc to, będzie z namaszczeniem gładził lśniące pierścienie mistrzowskie zdobyte z Heat. Jedyna możliwość, że James opuści Cleveland, to sytuacja, kiedy to zniechęcony ciągłymi niepowodzeniami Dan Gilbert zwariuje i postanowi rozpieprzyć całą tą organizację, wymieniając LeBrona do 76ers, gdzie Bryan Colangelo będzie budował kontendera. Oczywiście za wyjątek od wymiany.

Bartek Tomczak: Tak. Nie po to wracał do domu, żeby teraz z niego odchodzić. Wyszumiał się w Miami, zdobył tam pierścienie, włoży jeszcze pewnie taki w Cleveland i zostanie tu na zawsze. W końcu nie ma miejsca jak dom, prawda moja mordo, mordo?

3. KLCP pyta – Gdybyś miał polecić czytelnikom Szóstego Gracza jedną książkę, to jaką i dlaczego?

Ola: Eduardo Mendoza ‘Przygoda Fryzjera Damskiego’

Przemek Kujawiński: Niekoszykarska: Mistrz i Małgorza Michaiła Bułhakowa. Koszykarska: The City Game. Pete’a Axthelma. Próbowałem wymyślić coś niszowego, ale jeśli raz w życiu mam tu okazję napisać o książce niezwiązanej z koszykówką, to musi to być Mistrz i Małgorzata (choć scena, w którego Korowiow gra z Behemotem w kosza powinna była się tam znaleźć). Dla mnie nikt nigdy nie napisze niczego lepszego. A The City Game to książka, która może sprawić, że spojrzycie na koszykówkę moimi oczami, gdzie równie ważne jak to, co dzieje się na parkiecie, są ludzkie historie i poezja, którą można usłyszeć, kiedy piłka odbija się od ziemi.

Sitarz: Michel Houellebecq, Uległość. Mądra, pesymistyczna książka, która przekłada się na rzeczywistość 2016 roku i jest podsumowaniem następującej tezy: mamy erę hipokryzji i ludzie, którzy nie chcą żyć w państwie wyznaniowym, robią wszystko, żeby do niego doprowadzić.

Maciek Staszewski: Brent Weeks – “Czarny Pryzmat”. Ponieważ czytelnicy Szóstego Gracza znają kanon książek koszykarskich więc nie ma co się nad nimi rozwodzić. Ja za to lubię fantastykę, więc zawsze polecam książki z tego obszaru. “Czarny Pryzmat” to jedna z najwybitniejszych książek nowej fali światowej fantastyki i początek pięciotomowej sagi. Fantastycznie wykreowany, bogaty i ciekawy świat, niegłupia historia, zwroty akcji i bardzo nieidealni bohaterowie. Czekam na wydanie 4 tomu sagi i ciągle nie wiem kto tu jest “dobry” :). Zdecydowanie warto, tak samo jak inne książki tego autora (“Droga Cienia”). Z rodzimego podwórka, sierotom po Sapkowskim proponuję twórczość małżeństwa Jarosław Grzędowicz – Maja Lidia Kossakowska.

Michał Tomaszewski: Jeden z nas. Opowieść o Norwegii. Książka która wciąga niesamowicie, że w każdym wolnym czasie miałem ochotę przeczytać kilka kartek. Książka nie tylko opowiada o tragedii na wyspie Utoya, przedstawiając minuta po minucie co się tam wydarzyło, ale także o historii życia Breivika oraz o tym jak zmieniała się Norwegia pod względem imigrantów. Książka warta przeczytania i refleksji.

Bartek Bielecki: “The Book of Basketball” z koszykarskich i “The Grapes of Wrath” (Grona Gniewu) z niekoszykarskich. Ta pierwsza to dla mnie biblia. Pewnie część z Was ją czytała, ale tym, którzy nie mieli tej przyjemności, daję teraz kilka minut na jej zakup. Musisz to przeczytać, nawet jeśli z angielskim masz na bakier, bo Bill Simmons genialnie łączy humor z przekazywaniem wiedzy. Jeśli chodzi o książkę Steinbecka, nie spotkałem chyba powieści, która lepiej obrazowałaby jakiś okres z historii (w tym przypadku wielki kryzys w USA w latach trzydziestych). “Grona…” są początkowo dość uciążliwe, ale pozostawiają ogromne wrażenie. Tylko nie oglądaj filmu, bo jest bez sensu.

Olek: Sagę „Pieśń Lodu i Ognia”, której dotychczas opublikowane pięć tomów wypełnią samotne wieczory w off-season. Książka, która jest podstawą serialu „Gry o Tron” znacząco rozszerza wątki zawarte w ekranizacji i zdecydowanie jest bardziej spójna. Są też wydane wydawnictwa uzupełniające główne wątki, np. pięknie ilustrowana publikacja o historii świata.

Przemek Napierzyński: Open. Autobiografia tenisisty – Andre Agassi. Nie wiem, czy to najlepsza książka jaką w życiu czytałem, ale to na pewno najlepsza biografia sportowca jaką czytałem (ok, nie przeczytałem ich znowu aż tak dużo…). Jeśli trafiłeś na Szóstego Gracza, to znaczy, że prawdopodobnie interesujesz się sportem. A jeśli interesujesz się sportem, to ta pozycja pomoże Ci lepiej zrozumieć, że życie gwiazdy to nie tylko pieniądze, medale i puchary, ale również ciężka praca, wyrzeczenia, emocje, frustracja, presja… To również bardzo osobisty i przejmujący opis psychologiczny tego tenisisty. Książka nie tylko dla fanów sportu, ale również dla tych, których fascynują emocje i uczucia towarzyszące ludzkim losom.

Bartek Tomczak: „Cantona. Buntownik, który został królem”. Tak naprawdę to chciałbym napisać każdą z Herkulesem Poirotem, bo moja biblioteczka składa się praktycznie tylko z kryminałów Agathy Christie i kilku sportowych pozycji. Ma być tylko jedna, więc stawiam na Cantonę. Poza tym mam do niej straszny sentyment. Po tym jak sparzyłem się na tego typu książce o Sir Alexie Fergusonie stwierdziłem, że kolejnej takiej biografii nie kupię. Chodziłem więc przez dwa tygodnie do Empiku w Renomie, zakładałem Hocus Pocus na słuchawki i czytałem za darmoszkę. Sama książka jest świetna i to nawet dla tych, którzy nie lubię piłki nożnej. Takiego gościa jak Cantona brałbyś garściami nawet gdyby grał w szachy.

Poprzedni artykułDniówka: Niezawieszony Green zagra w Game 4. Warriors walczą o wyrównanie serii
Następny artykułTrzy rzeczy dla Warriors przed Game 4

33 KOMENTARZE

  1. 1… to kamyk do tego, że świat wkrótce zapłonie. Tylko czekać Bane’a.
    2. Nie ma takiego miasta Cleveland.
    3. “Klub Dumas” Perez-Reverte’a. Bo Corso.
    PS nie, wcale nie dybię na kolejne posty na Szóstym i szybkie odpowiedzi. Dużo jeżdżę pociągami i się nudzę.

    0
  2. Czytałem uległość i kilka recenzji na jej temat, ale w sumie żadna nie oddała tak tego o czym jest ta książka jak jedno zdanie Piotrka “ludzie, którzy nie chcą żyć w państwie wyznaniowym, robią wszystko, żeby do niego doprowadzić.”. Za to powinny być 2 plusy!

    0
  3. Opowieść o Norwegii, którą wymienia Michał powinien przeczytać każdy. To część tej samej dyskusji co Uległość. Z tym, że niestety nie jest to fikcja.

    I zgadzam się z Przemkiem. Open to jedna z najlepszych autobiografii sportowych jakie znam. Napisana z J.R. Moehringerem, czy właściwie spisana przez niego z opowieści Andre. Obaj wykonali przy niej fantastyczną robotę. Agassi jest odświeżająco szczery (do swojego i cudzego bólu), czego nie doświadczą dzisiejsi czytelnicy The Players’ Tribune, a Moehringer potrafił to oddać równie dobrze, jak w swojej autobiografii “The Tender Bar” (też bardzo polecam).

    0
  4. +1 dla Przemka za Mistrza i Małgorzatę
    Ciężko by mi było wybrać jedną pozycję ale z ostatnich kilku lat śmiało mogę polecić Ślepowidzenke ang. Blindsight Petera Wattsa, jak ktoś lubi sci-fi. Uwielbiam jak czuć, że autor się napracował zbierając materiały i mimo wszystkich technikaliów i szczegółów kartki sie łyka jak świeże bułeczki Polecam Można ją za friko sciągnąć w oryginale z http://www.rifters.com/real/Blindsight.htm
    Trylogia Ryfterow (Rifters) tego samego autora też jest super (film mógłby byc kozacki )
    Z Made In Poland – Morfina Twardocha Wow ale tam są gęste fragmenty
    Pozdro dla wszystkich dojeżdżających do pracy ;)

    0
  5. “Grona gniewu” to pozycja obowiązkowa dla każdego fana serii GSW-OKC. Grupa farmerów z Oklahomy (nazywanych również przez tubylców pieprzonymi oklahami) przybywa w poszukiwaniu lepszego życia do Kalifornii :)

    0