Flesz: Steve Kerr odpowiedział i Golden State Warriors doprowadzili do 1-1 w finale Zachodu z Thunder

19
fot. AP Photo

Tworzy się duża historia po dwóch pierwszych meczach finałów Konferencji Zachodniej.

Usprawnieniem Steve’a Kerra w meczu nr 2 było …niegranie Lineupem Śmierci i Golden State Warriors pokonali Oklahomę City Thunder 15-5 w punktach drugiej szansy (15-7 na atakowanej tablicy) w drodze do blowoutu po przerwie 118:91 (1-1).

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

19 KOMENTARZE

  1. Jak można nie reagować w momentach jak Oracle zmienia się w Roaracle poprzez hackowanie Boguta/Ezeliego. Bogut nie trafił jumpshota od 5 lat, a Ezeli nigdy w życiu.

    Końcówka drugiej kwarty i Iggy podrywa ich do ataku – hack na Ezelim ze 3-4 razy z rzędu i tyle z całego momentum. Nie przypadkowo na meczach Clippers czy Rockets ciężko o takie runy. To samo przy serii Curry’ego – każdy widzi, że jak trafi 2-3 rzuty z rzędu, hala jest tak głośna, że sąsiedzi dzwonią na psy to trzeba ZABIĆ to momentum faulując jednego z wysokich GSW. Niech przynajmniej Kerr wprowadzi Marysia to zawsze będzie łatwiej Thunder po drugiej stronie parkietu.

    0
    • Spóźniłem się z edytowaniem komentarza, więc dokończę tutaj. Lineup Śmierci był teoretycznie znów na plusie (+6 w 1:40). Mimo wszystko rotowanie centrami okazało się bardzo skuteczne i Kerr pewnie z tego nie zrezygnuje. Bogut i Ezeli byli na początku drewniani w ataku, ale potem się wyrobili. Spurs brakowało trochę dużych ciał do przepychania się z wąsaczami i Warriors wyciągają z tego wnioski.

      0