Czasem bardzo krótka jest przerwa między I rundą, a półfinałami konferencji – dlatego wpadamy z zapowiedzią na ostatnią chwilę. Toronto Raptors i Miami Heat dziś o godz. 2 w nocy rozpoczynają w Toronto rywalizację najprawdopodobniej o to kto będzie rywalem LeBrona Jamesa w kolejnej rundzie. Oba teamy to chyba najlepsi na Wschodzie kandydaci do strącenia Króla. Najpierw muszą się zmierzyć na podgrodziu o to kto dostanie szansę.
Adam Szczepański: Raptors bardzo mnie rozczarowali w pierwszej rundzie, spodziewałem się po nich dużo więcej, a przede wszystkim oczekiwałem dużo lepszej gry od ich liderów. Ale mimo, że Kyle Lowry trafiał ledwie 31.6% z gry, a DeMar DeRozan równie fatalne 31.9%, udało im się wywalczyć/ wymęczyć awans. I mimo wszystko jeszcze zupełnie nie straciłem w nich wiary. Nadal liczę, że są w stanie wrócić do lepszej gry, kiedy już zrzucili z siebie ten ciężar wiecznych playoffowych porażek. Warto zwrócić uwagę, że w fazie zasadniczej w starciach z Heat świetnie prezentował się DeMar DeRozan. Z jego 14 meczów na 30 punktów w całym sezonie, trzy zaliczył właśnie w tych pojedynkach i przeciwko nikomu innemu na Wschodzie nie był tak dobry (29.3 punktów i 48.8% z gry). Czy może do tego wrócić? Pod koniec serii z Pacers zaczął grać znacznie lepiej niż na początku, co prawda nadal rzuty mu nie wpadały, ale dostawał się na linię i zdobywał punkty (osiągnął poziom 30 w dwóch z trzech ostatnich meczów). Widzę szansę na przełamanie, natomiast bardziej niepokojąca jest dyspozycja Lowry’ego, który od momentu, gdy pod koniec marca zaczął mieć problem z łokciem zupełnie stracił swoją skuteczność. To może się nie zmienić, dlatego musi być bardzo agresywny w atakowaniu kosza i kreowaniu kolegów, żeby pomóc swojej drużynie. Tymczasem w przypadku Heat obawiam się ile będzie w stanie dać z siebie Dwyane Wade. W serii z Hornets był najlepszym strzelcem drużyny razem z Luolem Dengiem i właściwie zapewnił im awans przesądzając o zwycięstwie w Game 6, ale w tym momencie ma w swoich kolanach już więcej minut niż przez całe rozgrywki 2013/14 łącznie z Finałami, w których był cieniem samego siebie. To zmęczenie długim sezonem niestety może zacząć odgrywać rolę i pytanie, w jak dużym stopniu Heat będą mogli liczyć na innych? Czy Deng pozostanie tak gorący jak dotychczas (Luis Scola przesiedzi pewnie całą serię na ławce), czy może Goran Dragic po świetnym Game 7 przejmie większą rolę w kolejnych meczach? Szykuje się ciekawy pojedynek pod koszami Hassana Whiteside’a i Jonasa Valaniunasa (ze wsparciem Bismacka Biyombo), a wygranie tablic może mieć kluczowe znaczenie. X-faktorami natomiast ponownie mogą okazać się debiutanci. Raptors potrzebują dalszej świetnej gry Normana Powella, a Heat jak największego wsparcia od Justise’a Winslowa i Josha Richardsona (niestety może mu przeszkadzać uraz barku), którzy stanowią o sile ich ławki.
Maciej Kwiatkowski: Starcie 6. ataku NBA po Meczu Gwiazd (ci Miami Heat, czyli Heat bez Chrisa Bosha) z 11. obroną na przestrzeni całego sezonu (Raptors). Pojedynek, o którym niewiele wiemy, bo po Meczu Gwiazd zmierzyli się ze sobą tylko jeden raz. Raptors wygrali u siebie 112:104 po dogrywce, ale nie zagrali wtedy Dwyane Wade, DeMarre Carroll, a Hassan Whiteside wchodził jeszcze z ławki. Chciałbym mieć większą pewność tego, że Raptors po pokonaniu Pacers w I rundzie zrzucili w końcu z ramienia tego ogromnego czkającego goryla (smuciutka bestia). Ale nie mam jej. Chciałbym uwierzyć w to, że Heat są w stanie wygrywać mecze, w których nie będą tak HOT – w których ich eFG% nie będzie wynosił 57.5% (50.8% w sezonie regularnym). Ale nie wierzę. Doświadczenie i talent kreujący atak są po stronie Heat. Raptors są za to lepszym all-around teamem, mogącym przyjmować więcej twarzy – są też trochę głębszym teamem i to może stać się ważne na przestrzeni całej serii, tak jak stało się w matchupie z Pacers. Mecze powinny być grane w bardzo niskim tempie, matchup Wade/DeRozan to jak pojedynek ojca midrange’u z synem, ale to DeMarre Carroll będzie krył Wade’a i jego zasięg sprawi mu więcej kłopotów niż Courtney Lee. Z drugiej strony Heat mogą wysłać na DeRozana kilku obrońców, na czele z Justisem Winslowem, ale ani Wade, ani Joe Johnson, ani Luol Deng w piątce nie powinni robić różnicy w bronieniu DDR. Seria Heat z Hornets pokazała jak gładka do ogrania staje się obrona pick-and-roll Miami bez Hassana Whiteside’a na parkiecie i tu Kyle Lowry i Cory Joseph w rezerwowym lineupie mogą mieć trochę ciastkomarszy do obręczy. Może w końcu Lowry’emu uda się chociaż to odblokować – penetracje, bo nie ma go zupełnie w grze do kosza w tych playoffach, nie mówiąc już o fatalnej skuteczności spoza paint. Jak Heat będą rotowali i bronili pick-and-rolle z Jonasem Valanciunasem? Jak ogarniał je będzie przeciętny w tym w I rundzie – doskonały dopiero w G7 – Hassan Whiteside? Mam mnóstwo pytań przed tą serią, na które nie znam odpowiedzi. Więcej pytań do Heat.
Piotr Sitarz: Raptors nie mogą zagrać gorszej serii, prawda? Przynajmniej ich dwójka liderów? Dwa podobne zespoły, które jednak różni sposób w jaki odpowiadały w pierwszej rundzie oraz poziom gry najlepszych zawodników. Wiemy kto będzie krył Luola Denga i Dwayne’a Wade, ale jak dobrze zrobią to DeMarre Carroll i DeMar DeRozan? Czy Dwane Casey zmieni pierwszą piątkę już w pierwszym meczu, ratując zespół przed ewentualnym pogromem wysokich lineupów przez smallball Heat? Czy coach Raps, wygra tę serię z Erikiem Spoelstrą? Może jeden mecz? To problemy na już, na teraz i naprawdę nie mam podstaw aby wierzyć, że ten team, w takiej formie, dokona usprawnień przed pierwszym meczem, a nie po nim, nie po np. blowoucie, że zapobiegnie, a nie zareaguje. To, że Raptors wygrali 3 z 4 meczów z Heat w sezonie regularnym nie znaczy nic. Zwłaszcza po serii z Pacers, w której grali brzydko, paskudnie, momentami jakby chcieli skończyć sezon. Ciężko uważać Toronto za faworyta, że ich wyższy skład sprawi Miami problem na obu deskach (Heat potrafią wygrywać bez zbiórek), że dobra iso game (0.83 PPP) wystarczy na utrzymującą wysoki poziom i dobrze rotującą obronę Heat. Oba zespoły będą grały w pick-and-rollu i izolowały się na skrzydłach, ale to Miami Heat są w tej serii ścinająco-podającym zespołem, który penetruje i oddaje piłki do rogów (Deng). Raptors? Wydaje się, że do ofensywy z sezonu regularnego – nie była cudowna, ale skuteczna: 107 punktów per 100 posiadań – nie wrócą, bo Kyle Lowry chyba nie jest w 100% zdrowy, a selekcja rzutowa DeMara DeRozana z każdym kolejnym meczem wygląda coraz gorzej. Nie chcę pisać, że na kilkanaście godzin przed Game 1 z tej serii wypada dwójka go-2-guy’ów, bo wszystko jest możliwe (nawet 60 punktów na 49% od tej dwójki co mecz), ale mając obraz Raps z serii z Pacers, nadzieja na wygranie z Miami tli się mimo wszystko nie w gwiazdach, a w rezerwowych… którzy też nie mają wielkiej przewagi nad zmiennikami Heat. Cory Joseph będzie kończył mecze na piłce, Biyombo na tablicach, Norman Powell może drugi raz z rzędu zostanie objawieniem w obronie (ale też w ataku, bo zwykle podejmuje dobre decyzje). Może prędzej czy później wszyscy zaczną mecz w pierwszej piątce? Jednak w Miami Josh Richardson, który nie wygląda na debiutanta, trafia 36% za trzy punkty, a Justise Winslow będzie w tej serii bronił graczy z pozycji 1-2-3-4 w switchującej obronie. I to właśnie zmieniająca krycie smallballowa obrona – 3-4 graczy o wzroście około 2 metrów – może być kryptonitem Raptors. Zgadza się, Toronto również stworzą niskie piątki np. z DeRozanem na czwórce, które w pierwszej rundzie były dodatnie, ale to Heat mają tutaj przewagę wzrostu. Tak, przewagę wzrostu w smallballu.
Przemek Kujawiński: Kyle Lowry jest jednym z najbardziej regularnych graczy w playoffach w historii Toronto Raptors. Niestety jego regularność polega na tym, że regularnie trafia grubo poniżej 40% swoich rzutów. To robi się karykaturalne, bo w ciągu ostatnich 3 lat w 19 meczach playoffów raptem cztery razy trafił więcej niż 40% swoich rzutów. W serii z Pacers nie zrobił tego nawet raz. I oczywiście Lowry to nie tylko punkty (a obecnie przede wszystkim nie punkty), ale w przeciwieństwie do Indiany, Miami posiada kilku graczy, którzy są w stanie regularnie punktować. Raptors muszą czymś odpowiedzieć. Kyle Lowry musi wreszcie odpowiedzieć, bo o ile Toronto jako zespół zwycięstwem z Pacers odegnało choć trochę koszmary przeszłości, to nie zrobił tego Lowry. Trudno też powiedzieć, żeby zrobił to DeRozan, który trafiał w serii 31,9% swoich rzutów (wobec 31,6% Lowry’ego). Raptors wygrali tę serię, trafiając zaledwie 39% rzutów, bo skutecznie zbierali na atakowanej tablicy. Heat w serii z Hornets tymczasem zupełnie zdominowali swoją deskę (86% wszystkich zbiórek). Tej serii Raptors nie wygrają dobitkami. Heat tymczasem zaczynają półfinały konferencji z dobrze odczuwalnym momentum. Udało im się przetrwać wielkie chwile Kemby Walkera, po czym zdominowali swój mecz numer 7. Nie mają Paula George’a, ale szereg graczy, z których każdej nocy inny może mieć wielkie spotkanie. I pewność siebie po pierwszym wspólnym wyjściu z poważnych tarapatów w starciu z Hornets.
TYPY
Szczepański: Raptors 4:3. Spodziewam się wyrównanej serii, w której podobnie jak w pierwszej rundzie obie drużyny będą miały swoje lepsze i gorsze mecze, a wszystko rozstrzygnie się w game 7 w Toronto. Heat na pewno mają przewagę ze Spoelstrą, ale Raptors mają szerszy skład i pewniejszą ławkę, a poza tym bardziej wierzę w przełamanie DeRozana niż w to, że Wade w kolejnych meczach będzie w stanie utrzymać wysoki poziom gry.
Sitarz: Heat 4:2. Raptors mają przewagę parkietu, ale Heat wygrają jedno z dwóch pierwszych spotkań. Nawet jeśli ta seria, dla mnie dość niespodziewanie, mocno wyrówna się, to w takich chwilach doświadczenie zawsze odgrywa kluczową rolę. Bo kluczowi gracze Heat (i trener) grali już w drugiej rundzie i dalej, wygrywali serie z lepszymi zespołami, zdobywali mistrzostwa. Gwiazdy Raptors? Kyle Lowry grał w półfinale zachodu w 2009 roku około 20 minut na mecz, a DeMar DeRozan, podobnie jak head-coach Dwane Casey, dopiero w niedzielę wygrał pierwszą playoffową serię. Jeśli w Miami nie dojdzie do trzęsienia ziemi, Dwyane Wade zagra w Finale Konferencji z LeBronem Jamesem.
Kujawiński: Heat 4:2. Bardzo łatwo stawia się przeciwko Lowry’emu i DeRozanowi. Valanciunas i Biyombo sprawią Whiteside’owi na deskach więcej problemów niż Al Jefferson, ale nie będą mieli takiej łatwości, by wpędzić go w problemy z faulami. Heat wyglądali w serii z Hornets, jakby odkryli w sobie coś, o czym wcześniej nie wiedzieli. Weszli na wyższy poziom zaufania do siebie nawzajem. Raptors prześlizgnęli się przez Pacers i nie dali mi żadnego powodu, by wierzyć, że mogą być jeszcze tej wiosny lepsi.
Kwiatkowski: Raptors 4:2. Terrence Ross vs Gerald Green, i can’t wait… Łatwo typować przeciwko Raptors. Ale jeżeli nie dochodzi do kontuzji, to w playoffach poziom gry w poprzedniej serii ma historycznie niewielkie znaczenie. Inny matchup. Raptors nie zaskoczyli mnie grając 7 meczów w I rundzie i kilkukrotnie choke’ując. Spodziewałem się tego. Nie zaskoczą mnie też pokazując się w II rundzie jak team, którym byli w sezonie regularnym, czyli lepszy niż Miami, z głębszą 9-osobową rotacją.
Heat – Raptors 4:2
Heat – Raptors 4:2
Maciek tradycyjnie przeciwko Miami :)
Ostatnio Twój typ wyszedł Heat na dobre, zatem nie zmieniaj zdania.
Liczę podobnie, jak Piotr na wygranie przez Miami któregoś z dwóch pierwszych meczów w Toronto przez Żary.
4-2 dla Heat
Twój typ nie wszedł Haini, tak tylko chciałem napisać:)
Nadal wierzę w 4-3 dla Heat.
W tej błotnej serii dzieją się takie cuda, że wszystko jest możliwe. :)
Niewątpliwym plusem tych playoffs dla Heat jest ogrywanie Winslowa, Richardsona, w pewnym stopniu Dragicia i to co grają/grali Whiteside i Tyler Johnson.
Toronto – Miami 2:4
TOR 4-2 MIA
aa co mi tam Craptors w 7
Heat 4:2 Raptors
Heat 4-2.
Heat – Raptors 4:2
Raptors – Heat 4:2
Miami w 7
Raptors w 7
Miami Heat-Toronto Raptors 4:3
Heat 3-4 Raptors
Heat w 6
Raptors w 7
Heat – Raptors 4-1
Heat 4
:2 Raptors
Heat-Raptors 4:2
Toronto – Miami 4:3