Ktoś powie, pewnie już to zrobił, że szczęście nie opuszcza Golden State Warriors. Rozsypani Los Angeles Clippers, dobre wiadomości z obozu Stepha Curry’ego i blowout w ostatnim meczu pierwszej rundy na Houston Rockets, który pokazał, że Warriors to zespół, a nie zespół jednego gracza. Ale to tylko jeden mecz, w którym piłka latała z rąk do rąk, bo chciała to robić, a zawodnicy nie zatrzymywali się na parkiecie i grali dosłownie wszystko – od hand-offów wysokich graczy, po kozłowanie tych samych zawodników w post-up, oddanie piłki na górę, przejście do roli screenera i zaliczenie screen-asissts. To wszystko widzieliśmy w spotkaniach, w których grał Curry, ale z jedną zasadniczą różnicą. Atak Warriors czasami zapominał o zagrywkach, o poprawnym ustawieniu na obwodzie i patrzył jak pick-and-roll 1/4 zdobywa punkty, prowadzi mecz do garbage-time i kończy go. Szczęście sprzyja lepszym, mówią. Ale szczęściu można, a nawet trzeba, pomóc.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Stephen Curry ma skuteczność 90% z rzutów osobistych od debiutanckiego sezonu. Conor Mcgregor 89% zwycięstw zdobył przez nokaut.
przyznawać się kto dał jedną gwiazdkę
Jedną gwiazdkę dał Conor Mcgregor nie mogąc się pogodzić że ktoś ma 90% a On tylko 89% ;)
ja juz wiem i nie jest to mcgregor, pzdr