Widzę dwie świetne w sezonie regularnym flow-offense(s) zatrzymane w playoffach do “Oo…”
Charlotte Hornets jeszcze oddychają, ale Miami Heat trzymają ich z drugiej strony parkietu ON FIREEEE i co mecz biją rekordy. Portland Trail Blazers zamulili się za to w starciu z Los Angeles Clippers. Cleveland Cavaliers tymczasem wyrównali rekord trójek NBA w playoffach i wszystkie trzy serie ostatniej nocy przeszły do 2-0.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Clifford wielki jak Big Red Dog
To mnie akurat też denerwuje , podobnie w kopanej. Lepszy atak pokonuje czasem dobrą obronę i się nie za wiele da z tym zrobić, bo cel gry to zdobywanie więcej punktów od przeciwnika , a nie gra na 0 straconych
Nie przepadam za Heat,ale- co za organizacja.
Jak Knicks mogli wypuścić kiedyś Riley’a
Knicks nie wypuścili Brylantynowego, oni Go wywalili na zbity pysk :)
Inna sprawa że miękkie lądowanie w Miami Riley miał już przygotowane.
Byłem fanem Heat sprzed ery LBJa i w sumie ucieszyłem się, kiedy powrócił do Cleveland, bo to dało szanse wykazania się wszystkim innym osobom z organizacji Heat i świat przestał się kręcić wokół jednego człowieka. Niewielu chyba wierzyło, że Miami może odbudować się po takiej stracie w krótkim czasie, ale ja owszem. I Pat z Erickiem kolejny raz nie rozczarowali. Po cichu marzę o takim scenariuszu, w którym Miami ściera się z Cleveland w finale konferencji, a po meczu nr 7 LBJ szybkim krokiem zmierza do szatni ze spuszczoną głową. Jakież to by były historie! Jaka narracja! Jaka puenta wszystkich decyzji LBJa z ostatnich kilku lat! Pewnie się rozpędziłem troszkę i zagalopowałem. Chociaż… kto wie?
Mamy scenariusz na Space Jam 2?
Clifford zamknął konfę…
W punkt. Zaorane.
Stanley Johnson chyba trochę przesadził z tym “wejściem w głowę” Lebrona. Jeszcze nie teraz, może kiedyś. Dotychczas to Kawhi Leonard, ze swoim talentem do obrony + imagem “silent killera” (nie trash talkera!), wydaje się tym, któremu się to najskuteczniej udało. On z pewnością siedzi trochę w jego głowie.
Jak wchodzisz Lebronowi do głowy to nie mówisz o tym. Robisz to po cichu jak Kawhi. Był już taki jeden co tak dużo kłapał jak to nie rozgościł się w głowie James. Jak mu było hmmm… Lance Stephenson? Czy jakoś tak. I też chyba wszyscy pamiętają co się stało potem. Lubię Stanleya Johnsona, ale… shut your mounth young fella.
Ale on chyba tak ironicznie?
…czy nie?
James cały czas korzysta na graniu na wschodzie, na tym że ma słabszych przeciwników. Na zachodzie Cavs byłaby drużyną na drugą rundę. SAS, GSW są jednak poza ich zasięgiem, a OKT czy LAC też pewnie by łyknęli Cleveland. Poziom wschodu się wyrównał i podwyższył, a zachodu odwrotnie… Niemniej poziom pierwszych zespołów zachodu, a zwłaszcza ich top 2, jest zdecydowanie najwyższy w lidze
Ja tam uważam, że Cavs mieli by problem jeszcze z Blazers. Jak Mavs byliby zdrowi to również mieliby z nimi szansę. Więc nawet nie wiem czy graliby w drugiej rundzie. Dobrze, że James gra na tym ultra słabym wschodzie, bo w życiu by do niczego nie doszedł.
PS. Myślał ktoś z Szóstego gracza, aby na koniec sezonu zrobić jakiś ranking najgłupszych komentarzy?
Każdą wypowiedź można sprowadzić do absurdu i się jeszcze tym chwalić nic nie wnosząc. L. James jest nadal top 3 koszykarzy na świecie, a przez ostatnie lata był jednoznacznie najlepszy, ale na 6 występów w finałach jego drużyna wygrała “tylko” 2 razy. Nie bez powodów konferencja wschodnia nazywana jest konferencją Jamesa.
Jestem ciekawy jakie szanse miałoby Cavs na występ w finałach nba, gdyby w drugiej rundzie czekało na nich GSW, a w trzeciej SAS
Cleveland miało w sezonie 57 zwycięstw, co dało im nr 1 na wschodzie, na zachodzie byliby nr 3. Wyprzedziliby OKT spychając ją na 4 miejsce. W pierwszej rundzie graliby z rozbitymi Dallas i spokojnie wygraliby 4-0, może 4-1. W drugiej mieliby za przeciwnika SAS. W potencjalnej trzeciej GSW lub LAC.
Dlatego właśnie podział na konferencje i granie w nich osobnych trzech rund w play offs to nie dobry pomysł.
http://sportowefakty.wp.pl/koszykowka/595764/maciej-kwiatkowski-warriors-to-cos-wiecej-niz-tylko-curry