Flesz: Warriors wygrali w San Antonio i wyrównali rekord Bulls. Pacers w playoffach, Rockets dalej walczą

21
fot. League Pass
fot. League Pass

Ta ostatnia niedziela sezonu regularnego NBA była ostatnim momentem, kiedy jeszcze twierdza San Antonio pozostawała niepodbita, a Chicago Bulls pozostawali jedyną drużyną w historii z 72 zwycięstwami i mieli jakieś szanse na tegoroczne playoffy.

Warriors wygrali i dalej walczą o rekord.

Pacers zrobili co trzeba na własnym parkiecie w pojedynku z Nets i oficjalnie już znamy osiem drużyn na Wschodzie, które będą grały dalej. Na Zachodzie jeszcze nie wszystko jest ostatecznie przesądzone, bo Rockets pokonali Lakers i cały czas mają szansę, ale muszą liczyć na korzystne rozstrzygnięcia w spotkaniach swoich rywali. W tym kontekście dzisiaj zostanie rozegrany niezwykle istotny mecz w Salt Lake City, gdzie gospodarze zmierzą się z Mavericks.

Po wymęczonej przy pomocy sędziów wygranej w Memphis, (72-9) Golden State Warriors przyjechali na ostatni pojedynek gigantów do San Antonio, gdzie w tym sezonie jeszcze nikt nie pokonał gospodarzy, a oni nie wygrali w fazie zasadniczej od 19 lat. Ale teraz wreszcie udało im się przełamać tę niemoc i prowadzeni przez Stephena Curry’ego zapewnili sobie zwycięstwo 92:86 z (65-15) San Antonio Spurs.

To ich 72 zwycięstwo w sezonie, czym wyrównali osiągnięcie Bulls sprzed 20 lat. W ostatnim meczu na własnym parkiecie staną przed szansą ustanowienia nowego rekordu, natomiast już teraz są pierwszą drużyną w historii, która przez całe rozgrywki nie przegra dwóch meczów z rzędu. Spurs dopiero teraz zaliczyli dwie kolejne porażki i równocześnie stracili szansę na pierwszy w historii ligi komplet zwycięstw na własnym parkiecie. W sumie pozostawali niepokonani w AT&T Center przez 48 meczów fazy zasadniczej, w tym 39 tego sezonu.

“We can get to 73. That’s the significance for me of 72.” Dray

Po tym jak w pierwszej połowie obie drużyny zdobyły tylko po 35 punktów, obejrzeliśmy bardzo dobrą trzecią kwartę, którą świetnie rozpoczęli Spurs zaliczając serię 8-0. LaMarcus Aldridge trafiał jumpery w pick-and-pop, Kawhi Leonard popisał się ładnym dunkiem i przez chwilę mogło się wydawać, że gospodarze tym mocnym wejściem w drugą połowę przejmą mecz, uciekając grającym w back-to-back rywalom. Ale Warriors szybko odpowiedzieli. Dwie kolejne trójki Curry’ego – najpierw wyszedł na wolną pozycję korzystając z podwójnej zasłony, a zaraz trafił w transition – rozpoczęły run 12-0. W trzeciej kwarcie Steph zdobył 16 punktów, natomiast w połowie czwartej tuż po tym jak wrócił na parkiet, wyprowadził decydujący cios. Zaczął od trafienia trudnego rzutu tuż przed końcem akcji, a za chwilę miał dwa kolejne przechwyty, Warriors powiększyli swoją przewagę do 11 punktów i już do końca utrzymywali prowadzenie.

Po przerwie Curry był nie do zatrzymania, zdobył wtedy 26 ze swoich 37 punktów. 4/9 za trzy, z czego 3/5 w trzeciej kwarcie. Do tego dołożył po 5 zbiórek i 5 asyst. Klay Thompson miał 14 punktów, a poza nimi jeszcze tylko Draymond Green był w double-figures (11), ale nie potrzebowali więcej, bo swoje zrobiła ich świetna obrona.

To było niestety już po czasie.

Podczas gdy Warriors trafili 10 razy zza łuku, Spurs skończyli mecz z 3/17. W pierwszej połowie ich skuteczność wynosiła ledwie 28.6% z gry, ale ratowały ich zbiórki w ataku i punkty drugiej szansy (11-0), czego już nie mieli po przerwie. Najlepiej w ekipie gospodarzy zagrał Aldridge, który trafiał z półdystansu i ogrywał rywali w post-up na 24 punkty, starając się odpowiedzieć na popisy Curry’ego. Na swoim koncie miał też 10 zbiórek. Dużo mniej skuteczny był Leonard zaliczając 20 punktów z 22 rzutów, a do tego 13 zbiórek i 5 asyst. Tony Parker i Danny Green złożyli się na ledwie 6 punktów z 14 rzutów.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

21 KOMENTARZE

    • Jak są więcej niż 2 drużyny z tym samym bilansem to wyżej jest:
      1. Zwycięzca dywizji – tutaj taka sytuacja nie zajdzie
      2. Drużyna z lepszym bilansem w meczach bezpośrednich

      DAL są 3-3
      HOU są 3-3
      UTH są 3-3

      Jest jeszcze jeden mecz UTH z DAL, więc wygrany wchodzi do PO, a przegrany wypada poza 8.

      0
    • Ciągnąc temat dalej jeśli ten sam bilans będą miały dwa zespoły to:

      DAL – UTH -> zwycięzca ostatniego meczu pomiędzy nimi
      DAL – HOU -> lepszy bilans w dywizji, gdyż oba teamy są z tej samej

      HOU 8-8
      DAL 7-8 i mają mecz z SAS ze swojej dywizji, więc jeśli przegrają to przy równym bilansie ogólnym wchodzi HOU

      HOU – UTH -> lepszy bilans w konferencji

      HOU 26-24 i mecze z MIN oraz SAC
      UTH 24-26 i mecze z DAL oraz LAL

      Żeby był równy bilans HOU musi wygrać choć jeden mecz, więc zachowa przewagę w bilansie konferencji i tym samym wchodzi do PO.

      0
  1. Jeśli to nie będą Mavericks, to San Antonio będzie miało problem przejść przez I rundę. Ginobili, a tym bardziej Parker raczej już różnicy nie zrobią. Niestety.

    Ponadto, rozumiem Lebrona, Draymonda czy Jae Crowdera preżących muskuły po penetracjach and one, ale jak Curry to robi, wówczas wygląda to trochę groteskowo .T ak jak kiedyś Durant.

    0
  2. Leonard w tych meczach, gdzie SAS przegrywa – jakoś słabo w ofensywie. Nie bierze gry na siebie. Jak dostanie wide-open 3 wypracowaną przez zespół to trafia, jak drużynie nie idzie to rzuty oddają Marjanovic czy inne Kyle Andersony. Niby w RAPM ma aż +4,29 OFF, ale to wynika z “nabitych” punktów na słabych rywalach.

    0