1st Team All Crazy – Memphis Grizzlies są 9-4 od czasu kontuzji Marca Gasola, a to nie jest nawet połowa historii. Historii ich kontuzji.
W piątek Lance Stephenson rzucił swoje career-high 33 punkty, a Matt Barnes miał pierwsze w tym sezonie NBA triple-double bez straty. Briante Weber na 10-dniowym kontrakcie zaczął mecz w pierwszej piątce i grał w dogrywce…
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Stephenson i Grizzlies versus Clippers w PO.
Nawet nie wiecie jak bardzo na to czekam.
Memphis Grizzlies Suicide Squad. Już wkrótce w kinach.
Born Ready pluje w twarz hejterom i idzie po swoje!
fajna historia, trochę jeździec bez głowy, ale powinien się trzymać małych rynków ten nasz LanceBron.
Tyle żartów i “podśmiechujek”, Mike Conley mówiący że to jest za wcześnie, że Mike Conley w Nowym Jorku nie byłby niedoceniany tyko byłby Mikem Conleyem, że koniec grit&grind, że trzeba szybko ten zespół rozbić, muszą rzucać milion trójek (koniecznie!!!), że Chris Paul to geniusz, lider, Clippers świetny system, Blake Griffin TOP3 gracz ligi itp.
A potem przyjdą play-offy i Grizzlies zjedzą Clippers na śniadanie, grając Lance Stephensonem którym Doc nie potrafił grać, Z-Bo zrobi z Blake’a Griffina zawodnika z NCAA, Tony Allen będzie obrońcą nie do przejścia, Mike Conley będzie świetnie kontrował tempo akcji. Smutne to trochę, a zarazem zabawne.
Takie basketball-fiction.
Lance ma szczescie, ze trafił do Memphis, w ktorych dostanie duzo minut :-)
Być może Lance potrzebował mieć swój team. Team gdzie on by był centralną postacią i miał piłkę w rękach. Teraz przy pladze kontuzji gwiazdami Grizzlies są on, Barnes czy Green. Zawodnicy którzy w innych teamach byliby role player.
Nue potrafie sie nie usmiechac widzac celebrujacego Lance’a. Latwo go nie lubic, ale chyba jeszcze latwiej bardzo go lubic gdy gra jak z.NO.
Lance zagrał wreszcie mecz od czasów w Pacers