Stephen Curry pojawił się w Los Angeles na czerwonym dywanie, rzucił stamtąd trójkę do kosza w Staples Center, a potem jeszcze kolejne ze sceny odbierając 12 Oskarów, czym pobił kolejny rekord, po czym wrócił do Oakland do żony i dzieci. Tak po prostu. Kolejny, zwykły dzień Stepha.
Tymczasem w Lidze Stephena Curry’ego mieliśmy bardzo nudną niedzielę. To była noc blowoutów. Rozegrano siedem meczów i wszystkie były rozstrzygnięte na dużo przed końcową syreną.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Dajcie trochę na luz z tym Curry’m. Gra genialnie, ale z beatyfikacją można by jeszcze przynajmniej ze 2 sezony poczekać.
Mimo wszystko polecam obejrzeć Detroit – Toronto, tak dobrze grających Pistons jak tu w Q2, Q3 i połowie Q4 to jeszcze w tym sezonie nie widziałem. I to co zrobił na początku Q4 Steve Blake :))))
ano właśnie, Curry, Curry.. a game winnera LLula widzieli? to była odległość.. ;-)
ee tam, Krzykała był lepszy
Wiadomo! W ogóle tamten Śląsk rządził
Zgoda, choć przyznam, że kibicowałem Nobillesowi :)
Nobiles też rządził. W ogóle jakoś fajna wtedy liga była :-)
poziom ogólnie był cienki, ale emocje wielkie. Drugi mecz Północ Południe i konkurs wsadów zakończony rozwaleniem tablic przez Egglestona To był powiew NBA w Polsce
Jeżeli po rozegraniu kilku spotkań w tamtym Śląsku można zostać GM w Nets, to strach pomyśleć, jak wysoko skonczy Krzykała ;)
Kupchak już ma bilety do Polski :-)
A w 74 na Wembley :)
Wtedy to jeszcze siedziałem u taty w worku :)
A ja wolałem Mazowszankę. Ten smak….
Galicjanka też była niezła.
Zbyt rozwodniona …
Ja wolałem, dla mnie była bardziej sucha ;]
To chyba niekoniecznie dobrze? :-p