Flesz: Wielki mecz Anthony’ego Davisa 59-20. LeBron znowu lepszy od Duranta. Kolejna wygrana Blazers

22
fot. AP Photo
fot. AP Photo

Anthony Davis ma słabszy sezon niż oczekiwaliśmy. Nie słychać już dyskusji o tym czy za chwilę stanie się najlepszym zawodnikiem ligi, o czym często rozmawialiśmy w czasie minionych wakacji, nie ma też go w gronie kandydatów do MVP, a jego drużyna nadal ma sporą stratę do najlepszej ósemki Zachodu. Ale wczoraj w Detroit lider (22-33) New Orleans Pelicans przypomniał wszystkim o swoim ogromnym talencie i o tym dlaczego mieliśmy wobec niego tak duże oczekiwania.

To był nie tylko jego najlepszy mecz kariery, ale też najlepszy indywidualny występ tego sezonu w całej lidze. Os samego początku był on fire, prezentując swoje ofensywne możliwości i swój coraz lepszy jumper. Był niezwykle skuteczny z półdystansu, trafił dwie próby zza łuku i oczywiście popisywał się także kończąc akcje przy obręczy. Po pierwszej połowie miał na swoim koncie 26 punktów, po trzech kwartach 40, a w czwartej postarał się, żeby Pelicans opuścili parkiet w The Palace ze zwycięstwem i dołożył 19.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

22 KOMENTARZE

  1. Davis przypomniał o sobie, oj przypomniał. Kosmiczny mecz.

    PS. Czy była jakaś zmiana w statystykach po tym meczu? Wczoraj wieczorem NBA podawało 19 zbiórek, dziś rano appka NBA wciąż pokazywała “tylko” 19 zbiórek – zwróciłem na to uwagę, bo pamiętam jak cholernie szkoda było, że nie 20… a teraz nagle ma 20 zbiórek? :-)

    0
  2. Trzeba to sobie powiedzieć wyraźnie. Donovan niestety nie jest upgradem względem Brooksa. Nie reaguje lub jest spóźniony w reakcjach, dziwnie rotuje – ta jego pasja do Waitersa to jakieś kuriozum – nie ma pomysłu na Ibakę, nie wykorzystuje Morrowa i, co najgorsze, nie potrafi chyba już przekonać do czegokolwiek zespołu. I ta panika w jego oczach.. On mi Briana Hilla przypomina niepokojąco.

    0