Anderson Varejao miał najdłuższy staż w Cleveland, grając tam od początku swojej kariery, którą rozpoczął w 2004 roku. Był partnerem LeBrona Jamesa zanim przeniósł się on do Miami, a potem jego jedyny pozostał w mocno przebudowanym składzie Cavaliers i mógł przywitać wracającego LeBrona, który bardzo cieszył się, że będzie znowu grał z Andy’m. Za swoje oddanie drużynie i cierpliwe czekanie na Jamesa rok temu został wynagrodzony przedłużeniem kontraktu, bo inaczej nie można było wytłumaczyć decyzji Cavs o podpisaniu z nim nowej umowy. Miał razem z Jamesem sięgnąć po tytuł dla Cleveland, ale w poprzednim sezonie stracił drugą część rozgrywek przez kolejną poważną kontuzję, a w tym siedział na końcu ławki i w miniony czwartek został przehandlowany w ramach wymiany po Channinga Frye’a.
Trafił do mających cap space Blazers, którzy od razu go zwolnili i szybko pojawiły się doniesienia, że jako wolny agent może przenieść się do Oakland. Wczoraj zostało to potwierdzone, Varejao będzie nowym zawodnikiem Warriors.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
I klasycznie, tylko Adam został na posterunku w szary poniedziałek :-) nie wiem, ile Ci płacą, ale za mało :-p
Varejao’em niby interesowali sie GSW, SAS i OKC.. czyzby kazdy potencjalny przeciwnik Lebrona w finale chcial jego ziomala? hm hmm hmmmm…
Będzie szpiegował na bank ;D
LeBron mnie zostawił w Cleveland i sam zdobył dwa pierścienie, dlatego teraz będę szpiegował dla Niego i pomogę jemu i Cavs zdobyć pierścień gdy mnie porzucili :D
A i tak najlepsza taktyka na pokonanie LBJ to Delonte West ;D
Czy będzie kablowal czy szpiegowal to jedno ale Warriors właśnie zadali LeBronowi potężny psychologiczny cios. Jego najlepszy kumpel z Cavs będzie w finałach wiwatował przeciwko niemu, to musi boleć.
Warriors nie wzieli go tylko za sportową wartość.
Dokładnie, powinno to trafić pod sąd sportowy.
GSW musieli jednak przemyśleć temat po trade deadline – skoro oni bez wzmocnień przegrali wysoko z PTB i ledwo wydarli zwycięstwo z LAC, zdecydowali się nie czekać i dłużej i brać co się nawinie z rynku :)