5-na-3: Kevin Durant w Warriors?

33
David Blair / Newspix.pl
David Blair / Newspix.pl

Zeszły tydzień przyniósł mnóstwo plotek, wśród których największym echem odbiły się oczywiście te dotyczące gwiazd: Kevina Duranta i Blake’a Griffina. Zastanowiliśmy się więc, ile jest w nich sensu.

1. Czy Golden State Warriors powinni próbować ściągnąć Kevina Duranta?

Maciej Kwiatkowski: Powinni. W świetle przepisów NBA management Warriors nie może do 1 lipca kontaktować się z samym Durantem. Ale już np GM Bob Myers może nawiązać kontakt z jego ludźmi i w czerwcu po zakończeniu sezonu zbadać, czy KD byłby zainteresowany. Z Durantem może się nawet skontaktować jeden z graczy Warriors (vide spotkania Parsonsa z Jordanem w czerwcu zeszłego roku). Jeśli Durant chciałby przenieść się do Oakland, to mimo obaw o rozbicie chemii, poświęciłbym Harrisona Barnesa, Andre Iguodalę i Andrew Boguta, by zdobyć drugiego Top-5 gracza ligi.

Piotr Sitarz: Tak, ale mam wątpliwości. To jeden z trzech, czterech najlepszych graczy na świecie, więc robisz wszystko aby zagrał dla twojego zespołu. Jednak Warriors znaleźli odpowiedni balans pomiędzy najlepszymi zawodnikami zespołu, a role-playerami wchodzącymi z ławki. O tym się nie mówi, ale Golden State nie przegrywają meczów, bo potrafią wygrać matchupy rezerwowych. Dodając Duranta będą mieli prawdopodobnie najlepszą piątkę w historii koszykówki, ale też stracą, nie tyle chemię, co wbrew pozorom ważne elementy systemu, którym zaufali. Tak samo jak zaufali Thompsonowi i Greenowi, nie wymieniając ich za Kevina Love’a. To ryzyko. Albo 4 graczy z Top20 ligi, albo… tylko 3. Ale z drugiej strony, to też walka o przyszłość. W 2016 roku mogą mieć kolejnego świetnego gracza w prime-time i na dobrą sprawę być przed resztą ligi przez kolejne 4 lata, plus nie płakać aż tak bardzo po ewentualnej utracie Curry’ego rok później.

Adam Szczepański: Nie wiem. Z jednej strony to brzmi pięknie – KD obok Splash Brothers i Draymonda Greena – drużyna właściwie nie do pokonania, która rozstrzela każdego. Z drugiej strony Warriors musieliby pozbyć się kilku swoich zawodników, straciliby na głębi, ale przede wszystkim naruszyliby chemię/zgranie/ rozumienie się tego wspaniałego zespołu. To są bardzo delikatne sprawy, które nie zawsze udaje się zbudować i przez które nie zawsze więcej talentu musi oznaczać lepszą grę drużyny. Dlatego nawet dla Duranta trochę żal byłoby ryzykować utratę tego. Ale jeśli jakimś cudem nie zdobędą teraz mistrzostwa, to pewnie warto będzie spróbować. W innym przypadku, nie byłbym przekonany.

Michał Kajzerek: Rezygnując dla niego z Iguodali, Boguta i Barnesa? Z jednej strony mają kolektyw dobrze rozumiejących swoje potrzeby zawodników, z drugiej gracza kalibru MVP, zatem trudno tak po prostu powiedzieć nie, bo narażamy coś tam… Tyle lat Warriors pracowali na to, by stać się marką na rynku wolnych agentów – dlaczego teraz mieliby odrzucać zainteresowanie ze strony Duranta? Problem tkwi w odpowiednim ustawieniu salary-cap, by umowy Duranta i zbliżająca się Curry’ego nie zabiły elastyczności GSW w budowaniu ławki rezerwowych. Myślę, że to będzie dla Boba Myersa kluczowe. Warriors przekonali się już, jak istotna w kontekście walki o mistrzostwo jest ławka, dlatego nie wiem czy będą gotowi ją narażać rzucaniem wielkimi pieniędzmi w graczy pierwszej piątki. Wizja S5 z Durantem wygląda ładnie, ale musi być pragmatyczna.

Przemek Kujawiński: Tak. Jeśli mogą zrobić to bez straty Curry’ego, Thompson i Greena (a mogą), to nie powinni się zastanawiać. Nie kupuję argumentu o tym, że nie rozbija się mistrzowskich drużyn. Jeśli możesz sprawić, że twoja drużyna będzie lepsza, robisz to. Kropka. Kevin Durant to dla Warriors realna szansa 4-5 tytułów mistrzowskich. To więcej niż to, co mogą zrobić z Harrisonem Barnesem i starzejącymi się Bogutem i Iguodalą. Dubs prawdopodobnie już teraz grają atak pozycyjny na większej powierzchni niż jakikolwiek zespół w historii. Z Durantem zmieniliby tę grę. A słabsza ławka? Warriors i tak mogliby przez 48 minut grać graczem z top5 i duetem z top20 ligi. W tym czasie drugi gracz z top5 i duet z top20 mógłby odpoczywać.

2. Czy Kevin Durant powinien przenieść się do Golden State Warriors?

Kujawiński: Tak. Nasłuchamy się jeszcze, że “dla jego dziedzictwa lepiej będzie, jeśli zostanie w Oklahomie”. Ja odpowiadam na to, mówiąc “dla jego dziedzictwa lepiej będzie, jeśli zdobędzie kilka tytułów mistrzowskich”. Przejście do Golden State zdecydowanie zwiększy prawdopodobieństwo tego, że to się stanie. I jeśli KD naprawdę uważa się za “największego łobuza na podwórku”, to nie będzie się przejmował tym, że “to drużyna Curry’ego”. Po prostu przyjdzie tam i uczyni Warriors swoją drużyną. 3 tytułu i 3 nagrody MVP Finałów, nawet z Currrym u boku, przekonają każdego, kto próbował będzie umniejszać jego dokonania. Z LeBrona Jamesa też śmiano się, że będzie Scottie’m Pippenem. Czy dzisiaj ktoś ma wątpliwości, że był liderem mistrzowskich drużyn Heat?

Kajzerek: Tak. Jeśli chce zdobywać mistrzostwo. KD jest głodny, a kontrakt w Oakland prawdopodobnie zapewniłby mu większe szanse na walkę o mistrzostwo niż w Oklahomie, jeśli drużyna nie znajdzie recepty na swoją rotację – ciągle zbyt krótką o jednego, dwóch graczy. Pytanie tylko czy Kevin Durant będzie gotowy do ewentualnych poświęceń, jeśli to miałoby pomóc Warriors z większą swobodą ustalać rotację.

Szczepański: Nie. Powinien zostać w Oklahomie i razem z Russellem Westbrookiem poprowadzić Thunder do mistrzostwa. W tym roku to się pewnie nie uda, ale nadal wierzę, że są w stanie to zrobić w najbliższej przyszłości. Poza tym, lepiej dla ligi i dla rywalizacji, żeby Durant był liderem innego kontendera niż grał razem z Currym.

Sitarz: Nie wiem. Durant ma trzy opcje i żadna nie wydaje się klarowna. Nowy, w całości jego zespół, to co najmniej rok docierania się. Podpisanie z Warriors, to pójść na jeszcze większą łatwiznę niż LeBron James i zamiana Westbrooka na trzech potrzebujących piłkę i rzutów graczy. To czy zostanie w Thunder zależy do wyniku w tegorocznych playoffach. Chciałbym zobaczyć Duranta jako samodzielnego lidera, ale też lineup Curry-Thompson-Durant-Green. A może Durant po prostu poczeka i podpisze jednoczony kontrakt z OKC? Gdy go skończy będzie miał prawie 29 lat. W tym wieku LeBron miał już dwa tytuły.

Kwiatkowski: Jego wola. Zależy od priorytetów – czy zostać w OKC i zdobyć upragniony tytuł razem z Westbrookiem, czy wrócić do domu i spróbować zdobyć go w dalekiej przyszłości z Wizards, czy też może przyspieszyć to wszystko i przenieść się do Warriors albo dogadać się z LeBronem. Durant to chyba mój ulubiony pozaboiskowy charakter w NBA, więc zamiast doradzać mu, zaakceptowałbym każdą jego decyzję.

3. Czy Los Angeles Clippers na serio powinni rozważać wymianę z udziałem Blake’a Griffina?

Kwiatkowski: Jasne, ale… Tylko jeśli uda im się sprowadzić w zamian lepszego gracza/rówieśnika (np Durant w sign-and-trade). Ani pomysł z wymianą za starzejącego się Carmelo, albo rozbijania Griffina na 2-3 graczy (np za Bradleya-Crowdera-Olynyka), nie przybliżą Clippers do tytułu. Griffin ma przed sobą jeszcze 4-5 lat gry na poziomie Top-10 ligi.

Kajzerek: W grę wchodzi głęboka analityka. Na miejscu Doca Riversa wszelkimi możliwym środkami sprawdziłbym, co oznacza Blake Griffin dla Los Angeles Clippers gdy gra, gdy go nie ma i gdy jest match-upem w kontekście play-offów. Jeżeli wynik tej analizy zasugeruje, że w LA są gotowi walczyć bez niego, nie powinni mieć oporów przed przetestowaniem rynku i przyjrzeniem się ofertom zwrotnym. Ten deal z Denver Nuggets za Danilo Gallinariego wyglądałby super rozsądnie dla LAC, mniej dla Nuggets, dlatego to marzenie ściętej głowy. Najwyraźniej jednak są w lidze gracze, którzy mogliby pomóc Clippers bardziej na pozycji nr 4.

Kujawiński: Nie. Ilu jest graczy, za których Clippers powinni wymieniać Griffina? Zastanówmy się… Curry, James, Durant, Leonard, Davis, może Harden i może Cousins. Żaden nie wydaje się na tę chwilę realny do przejęcia. Chris Paul znów ma świetny sezon, ale też 31 lat i nie będzie dłużej franchise playerem Clippers. Tym na kolejne lata ma być Griffin. Wymienianie go za grupę zadaniowców nie ma sensu.

Szczepański: Nie. Clippers wygrywają bez niego, ale to nie znaczy, że bez niego są lepsi. Nie zapominajmy, że to jest jeden z najlepszych zawodników ligi. Powinni spokojnie poczekać aż wreszcie się wyleczy i po raz kolejny podjąć próbę walki o mistrzostwo. Dopiero jeśli ten sezonu znowu zakończy się niepowodzeniem, będą musieli poważnie pomyśleć o zmianach. Ale według mnie Griffin to ostatni zawodnik jakim powinni handlować. Jest zbyt dobry, żeby go oddawać, a jest też młodszy od Chrisa Paula.

Sitarz: W jednym przypadku. Jeśli w zamian otrzymają młodego i tak samo dobrego gracza. Dzisiaj nie widzę takiej wymiany.

Poprzedni artykułTrójkąty nie zmieniły Nowego Jorku
Następny artykułDwunasty Gracz: Denver Broncos wygrywają Super Bowl 50!

33 KOMENTARZE

  1. ‘Z LeBrona Jamesa też śmiano się, że będzie Scottie’m Pippenem. Czy dzisiaj ktoś ma wątpliwości, że był liderem mistrzowskich drużyn Heat?’

    podoba mi się to porównanie…był ogromny hate na LeBrona za decyzję, że nigdy nie będzie jak MJ…5 lat później mówi się tylko o tym, że poprowadził Heat do czterech kolejnych finałów.

    0
    • Proszę nie obrażać Scottiego Pippena. No i nie był, nie jest i nie będzie jak MJ, więc o co chodzi? I nie mówi się już, że doprowadził Heat do czterech finałów (z których dwa przegrał), tylko że na 6 finałów wygrał 2, a gdyby nie Ray Allen można by mówić o jednym wygranym finale. ;) I nie poprowadził Heat do finałów sam tylko ktoś tam z nim grał. Taki Wade, taki Bosh, taki (przynajmniej na początku) dobrze skonstruowany pod niego, świetny w obronie zespół z dobrym trenerem i Patem Rileyem, który czuwał nad wszystkim z góry. Przypominam, koszykówka to gra zespołowa, dzisiejsza Golden State Warriors NBA nam o tym przypomina.

      0
      • Michael Jordan prowadził Bulls do finałów, Shaq prowadził Lakers, Tim Duncan prowadził Spurs etc. tak samo LeBron James prowadził Heat…wiem, że koszykówka to gra zespołowa, wiedział o tym LeBron kiedy zdecydował się opuścić Cleveland 6 lat temu. Ale każda drużyna ma swojego lidera i w przybadku Heat 2011-2014 był nim zdecydowanie LeBron.

        BTW. Może heter LeBrona mówi, że na 6 finałów przegrał 2, kibic koszykówki mówi, że grał w sześciu finałach, z czego 5 w przeciągu pięciu sezonów.

        0
  2. OKC to przykład drużyny z MVP w składzie, opartej na dwóch graczach z top5 ligi, która nie umie niczego wygrać. Jednym z problemów jaki mają jest rotacja zbyt uboga w bardzo dobrych graczy (za dużo opierają się na swoich 2-3 liderach, dostają za mało wsparcia z zaplecza).

    GSW to również przykład drużyny z MVP w składzie, opartej na tylko jednym graczu z top5 ligi ale za to wspomaganym przez garnitur kilku graczy z top20, kilku z top50 i czołową/najlepszą ławkę rezerwowych w lidze. Efekt – mistrzostwo i jeden z najlepszych sezonów z historii.

    Handlując po Duranta w zamian za oddanie 3 ważnych graczy ze swojej rotacji i odpuszczenie jako FA kilku kolejnych GSW po prostu stali by się zespołem zbudowanym jak aktualna Oklahoma – niewiarygodny talent w kilku najlepszych graczach i zbyt małe wsparcie z zaplecza. Jedna kontuzja i cała taka konstrukcja leży. Nie mówiąc o zniszczeniu całego zgrania, chemii (oni teraz bawią się grą) i oddaniu weteranów którzy pewnie mają niebagatelne znaczenie w szatni (Iguadala, Barbossa) za Duranta, który – face it – nigdy nic nie wygrał.

    0
      • Ok, pierwsza czwórka wygląda mocarnie ale potem pozbywamy się graczy którzy też sa top w swoich rolach (top rezerwowy, top roleplayer, top uzupełnienie pierwszej ppiątki, top go-to obrońca z ławki, top były allstar który godzi się na mniejsza rolę byle wygrywać etc) i zastępujemy ich minimalnymi kontraktami

        I głębia – poza mocarną najlepszą czwórką – znika.

        Jeżeli nie pasuje Ci przykład OKC to tutaj można też użyć Clippersów jako zespół z absolutnie czołową w lidze najlepszą czwórką graczy który rok w rok ma problemy z głębią składu i koniec końców przegrywa.

        0
    • Według mnie w OKC wcale nie brakuje wsparcia i talentu. Mają bardzo dużo talentu, jak mało która drużyna szczerze mówiąc. Problemem jest taki Westbrook, który spieprzy każdy crunchtime i serię w PO, gdzie już trzeba używać mózgu i fundamentów, a nie biegnięcia na pałę i/lub jumpshoty lądowane półtora metra dalej. Ten gość jest uncoachable, nadaje się na maskotkę takich głupkowatych drużyn jak Kings, żeby sprawiać wrażenie “hej, mamy gwiazdę” a nie na lidera REALNEGO contendera.

      0
          • “Problemem jest taki Westbrook, który spieprzy każdy crunchtime i serię w PO, gdzie już trzeba używać mózgu i fundamentów, a nie biegnięcia na pałę i/lub jumpshoty lądowane półtora metra dalej. Ten gość jest uncoachable, nadaje się na maskotkę takich głupkowatych drużyn jak Kings”. To się zdecyduj, bo dla mnie to nie jest za bardzo definicja talentu.

            0
          • No bo to jest talent, ale umysł nie dorósł do tego talentu IMO. To jest zły mindset i małe IQ, co nie wyklucza talentu.

            0
          • A dla mnie to definicja Westbrooka jako atletycznego freaka z zerowym koszykarskim IQ. Dla Ciebie to talent, dla mnie niestety nie, spoko :)

            0
  3. Kilka faktów za:
    – Bogut i Igudoala już są po drugiej stronie górki, lepsi nie będą
    – Barnes nigdy nie będzie niczym więcej niż bardzo dobrym role playerem
    – w erze smallballu, patrząc na to jak się rozwinął i dalej rozwija Ezeli Bogut nie jest im konieczny bo nie potrzebują przez 48 min mieć klasycznego centra na boisku
    – Durant to w najgorszym wypadku top5 gracz (wg mnie top 3 obok Currego i Jamesa), mający parę lat prime przed sobą, jeśli możesz go tak tanio pozyskać to nie wahaj się
    – Pick&roll Curry/Green otoczony Durantem i Thompsonem (i jakimkolwiek role playerem rzucającym za 3 jak choćby Brandon Rush) z lineupu śmierci tworzy lineup masowej zagłady (a p&r Curry/Durant wygląda jeszcze groźniej), nie obronisz tego mając nawet 6 graczy na boisku…
    – drużyna z 2 top5 (lub top3) i 2 kolejnymi top20 graczami to magnes na weteranów za minimum,. Potrzebowali by gracza dobrze broniącego, z rzutem za 3, mogącego grać jako 3 lub 4 w lineupie śmierci (coś jak Matt Barnes). Przykład Davida Westa pokazuje, że tacy weterani są skłonni poświęcić kasę, więc ze skompletowaniem ławki naprawdę nie będzie problemu.
    I jeden minus, jednak mogący przykryć wszystkie plusy:
    -ambicje. Nie wierzę, że Thompson czy Green nie mają żadnych osobistych ambicji, chęci rozwoju i tak po prostu pogodzili by się z mniejszą rolą. Szczególnie Thompson który na dojściu Duranta straciłby na pewno sporo rzutów. Zresztą Green też w tym sezonie pokazał, że ma aspirację i nie boi się brać gry na siebie.

    0
  4. Mówicie nie będzie głębi….A pomyśleliście ilu grajków nawet z aspiracjami do pierścieni przybiegnie tam grać za minima dla weteranów . Po takim dealu wszystko w rękach Kerra i Waltona co z tej kupy ulepią . Gorzej może być po tych przysłowiowych 3-4 latach . Ogromna szansa na przysłowiową spaloną ziemię . ale to już zmartwienie organizacji i kibiców Warriors

    0
  5. Pojebało ich z tymi pierścieniami. Nikt mi nie wmówi, że Barkley, Malone stoją niżej w all-time hierarchi, bo zdobyli mniej pierścieni niż np. Mchale.

    To przechodzenie do lepszej drużyny, bo łatwiej o misia jest żałosne. Rozumiałbym Cousinsa, albo kogoś z Nuggets, obecnych Lakers, ale OKC to dobrze zarządzana organizja, która znowu ma kiepskiego coacha, w tym cały szkopuł, bo głębi składu i mistrzowskiego potencjału nie można im odmówić.

    Przy tym poziomie atletyzmu myślę, że spece pokroju Thibsa, van Gundy’ego i kilku innych, zrobiliby z nich zabijaków na minimum 65 zwycięstw w sezonie.

    Gdyby Warriors wygrali misia i Durant miałbym do nich dołączyć, stałby się jeszcze większą cipką niż James w 2010. Przychodzić do aktualnego mistrza, żeby mieć łatwiej w walce o pierścień.

    Nie wierzę, żeby Slim Reaper miał tak niskie ambicje…

    0