Flesz: Gorąca noc w NBA, obrona Spurs bez Duncana znów krwawiła – tym razem w Cleveland,

9

festus ezeli warriors

Po trzech zimnych dniach w NBA, sobota przyniosła ZDE-CY-DO-WA-NIE odwilż. Jakie psie dni?!

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

9 KOMENTARZE

  1. Odrobina prywaty. Wybaczcie ;)
    Od dzisiaj próbuję blogować o drużynie która nikogo nie interesuje, a więc jeżeli ktoś nie ma co robić to zapraszam:

    witajbrooklyn.blox.pl

    Wiem że styl pozostawia dużo do życzenia, ale chociaż klawiatura przestała się kurzyć. Czekam na wiadro pomyj. Pozdrawiam!

    0
  2. Tyron Lue effect? Wreszcie jakiś mecz Cavs, który dał mi sporo satysfakcji. Naprawdę miło mi się to oglądało. Ale oczywiście daleko mi do (hurra)optymizmu.

    – Miłość wreszcie zawitała do Cleveland. Widać, że jak da się trochę energii, agresji i nie stoi się jak kloc to zaczyna więcej wychodzić. Jeśli nie najlepszy mecz Love’a w tym sezonie, to na pewno jeden z najlepszych.

    – Ruch graczy bez piłki w ataku Cavs, znowu wyglądało to nieźle.

    – Wczesne ofensywa, WRESZCIE robienie pożytku z posiadania w składzie Irvinga i Jamesa, którzy po dobrej obronie szybko atakowali pomalowane.

    – Pick-and-roll Irvinga i Jamesa otwiera mnóóóstwo możliwości. Prosiłbym jak najczęściej o granie tej akcji.

    0
  3. Gdyby Love miał te ręce dłuższe trochę… może niepotrzebnie schudł, coś musi zrobić, żeby się defensywnie ogarnąć, bo w ataku wyglądał kozacko.

    A co do Spurs to grali zupełnie bez pomysłu, powtarzali akcje. Gra kombinacyjna padła, grali jakby bali się grać trudniejsze podania w obawie przed stratami.

    0