Momentami porywający mecz skończył się atmosferą blowoutu. Na 5 minut do końca, po trójce Stephena Curry’ego Warriors prowadzili 13 punktami. Dwyane Wade próbował ratować wynik penetracjami i asystami, ale Golden State wytrzymali do końca, odpowiadali na punkty Miami i wygrali 111-103.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Jak dla mnie Miami zagrało zaskakująco dobry mecz – był jakiś gameplan i chyba jednak lepiej wpuszczać Curry’ego w strefę floaterów niż dawać mu szaleć za linią za 3. Niestety, ale dopóki skład Miami nie zostanie wzbogacony o jednego/dwóch strzelców to ten atak będzie umierał, szczególnie jak brakuje dobrze podającego McRobertsa. GSW mają po prostu za dużo opcji, ale to co pokazało Miami, przy dobrych wiatrach, może przynieść sukces w starciu z mistrzami.