Flesz: Kolejne triple-double Pana Greena, Wade uratował Miami, błąd sędziów w Utah i standing-ovation w Philly

11
fot. NBA League Pass
fot. NBA League Pass

Od czasu meczu z Cleveland 25 grudnia trudno znaleźć w NBA kogoś kto gra lepiej niż Mr Green.

41% za trzy, które trafia w tym sezonie, jest cichym kluczem do wspinaczki Warriors na ten historyczny poziom gry, ale jego 15,1 punktów na mecz bierze się też z ciągłych postępów strzeleckich. Green zrozumiał po ostatnichplayoffach, że switch stanie się metodą na zatrzymanie pick-and-rolla Curry/Green – największej ofensywnej broni w NBA od czasu post-upów Shaqa – więc latem Green pracował nad swoją grą w post-up, by karać mismecze po zmianie krycia.

Mogliśmy zobaczyć Greena w tej roli w niedawnym thrillerze z Nuggets. Ostatniej nocy do gry wrócił po 16 meczach przerwy Harrison Barnes, zagrał też Stephen Curry, ale Green i tak zaliczył swoje 3. triple-double z rzędu.

Playoffowy mecz rozegrano nad Zatoką Biscayne, gdzie Dwyane Wade na zmęczonych nogach dokonał inscenizacji jednego z najgenialniejszych crunchtime’owych zagrań tego millenium – tej akcji LeBrona Jamesa z meczu nr 1 finałów Wschodu w 2013 roku.

Sędziowie w Salt Lake City spartolili końcowkę meczu Jazz-Rockets, nie odgwizdując podwójnego faulu na Jeffie Withey. Trybuny w Filadelfii falowały, bo ci 76ers od sześciu spotkań są teamem na 50% zwycięstw. Brandon Jennings miał wielki mecz przeciwko zmęczonemu i osłabionemu Orlando, Zach Randolph wrócił do Portland i jadł, a Brooklyn Nets przegrali 7. z rzędu mecz u siebie.

Do gier!

Pamiętam odległość między moją górną a dolną szczęką po akcji Jamesa w 2013 roku. James po prostu minął obrońcę u góry, Dwyane Wade uwolnił się od niego wcześniej, po zasłonie. To główna różnica, ale rywal ten sam, parkiet też i klimat podobny:

(21-13) Miami Heat przegrywali aż do 45 minuty, zanim – grając po raz trzeci w ciągu czterech dni – uciekli z wygraną 103:100 nad (19-15) Indianą Pacers.

Wade był bohaterem ostatniej akcji czwartej kwarty, a następnie to jego znakomity drive 2plus1 na 93 sek. przed końcem dogrywki dał Heat trzy punkty przewagi.

Potem jednak na 5,8 sek. przed końcem, przy +2 dla Heat, po niecelnym rzucie wolnym Justise’a Winslowa sędziowie byli ślepi na faul Wade’a na Ianie Mahinmim przy zbiórce, Chris Bosh trafił jeden wolny i dopiero w trzeciej próbie po timeoucie Pacers udało się podać piłkę do Paula George’a, ale ten nie trafił trójki z rogu tuż przed syreną.

W środę Heat podejmują u siebie New York Knicks, a potem – UWAGA – aż 11 z 12 kolejnych meczów rozegrają na wyjeździe. Chcieliby mieć na te mecze zdrowego Hassana Whiteside’a, który w piątek przeszedł się po Dallas, a w poniedziałek zdeptał Marcina Gortata i Wizards. Whiteside ma niewielkie bóle w kolanie, niby nic groźnego, ale Heat nie ryzykowali i w poniedziałek dali mu wolne.

Mecz z Indianą miał 30-minutową obsuwę po awarii świateł. Potem Pacers dominowali, prowadząc już +18 w trzeciej kwarcie, ale Heat wrócili i mecz zrobił się piekielnie twardy, przypominając playoffowe potyczki Indiany z Miami.

Chris Bosh walczył ciężko z dobrze kryjącym go Mahinmim, ale był na linii aż 16 razy, rzucił 31 punktów i miał 11 zbiórek. Wade w back-2-backu (grał mało w niedzielę w Waszyngtonie) rzucił 27 punktów, Winslow grał świetne D na George’u w crunchtime, a Tyler Johnson pozostaje iskrą z ławki – 8 punktów, 8 zbiórek i +23 w 35 minut z ławki.

Heat stracili tylko 8 piłek i zatrzymali Pacers na 39% z gry. George opuścił już dołek i dwa dni po wypatroszeniu Pistons, rzucił 32 punkty i miał 7 zbiórek, Monta Ellis dodał 17 punktów, ale zawiodła ławka i zabrakło George’a Hilla, który struł się czymś.

D-Wade w back-2-backu:

(17-19) Houston Rockets pozostają największym rozczarowaniem tego sezonu, nawet w zwycięstwach. Po przegraniu 5 z 6 poprzednich meczów, Rockets potrzebowali pomocy sędziów, aby pokonać na wyjeździe 93:91 rozbitych kontuzjami – ale nie rozbitych w sercach (Quin Snyder robi wielką pracę z kokainą) i wciąż playoffowych – (15-18) Utah Jazz.

Na 24.7 sek. przed końcem, przy +2 dla Rockets, Trey Burke znalazł ścinającego wzdłuż linii Jeffa Witheya, a ten przy próbie dunku został popchnięty z tyłu przez Jamesa Hardena i trafiony w nadgarstek przez rookie Montrezla Harrella:

I jak Boler powiedział – nawet gracze Houston myśleli że Tom Washington, stojący na lewym skrzydle to gwizdnie. Tony Brown stojący z drugiej strony za linią końcową miał gorszy kąt.

Ale Jazz mieli jeszcze szansę, gdy Harden sfaulował Rodneya Hooda przy trójce na 6.3 sek. przed końcem. Świetny ostatnio Hood trafił dwa pierwsze, ale spudłował trzeci na remis i Rockets uciekli.

Rockets przegrali 4-24 punkty drugiej szansy z teamem bez Derricka Favorsa i Rudy’ego Goberta. Harden miał 30 punktów, Jason Terry i Corey Brewer dali dobre zmiany. Harrell grał bo Donatas Motiejunas w ostatnim tygodniu niestety rekontuzjował plecy, a JB Bickerstaff usadził Terrence’a Jonesa na ławce.

Kolejne 12 trójek już innego niż przed laty Utah. 23 punkty i 7 asyst, ale ten niecelny wolny Hooda, dobre minuty z ławki Burke’a. Przede wszystkim świetna obrona i skrobanie ile się da ze składu, który wygrał 3 z 5 ostatnich meczów.

Niesamowita była atmosfera ostatniej nocy w Filadelfii. Philadelphia Eagles okazali się żartem w NFL – Chip Kelly został w końcu zwolniony – i kibicom w Philly, których hokejowa drużyna też ssie, pozostaje niewiele. “Pracuję ciężko, idę na mecz i potem mam ochotę pić. Potem wstaję ciężko, pracuje zmęczony, kolejny mecz i tak dalej”. Ale (4-33) Philadelphia 76ers pokonali (12-23) Minnesotę Timberwolves 109:99 w atmosferze prawdziwej fiesty w czwartej kwarcie.

76ers wrócili z trasy po Zachodzie – gdzie wygrali w Phoenix i Sacramento – i grali trzeci mecz w ciągu czterech dni, ale granie szeroką rotacją pomogło utrzymać team w energii. A Timbos dalej będą umierać w ataku, brakować im będzie spacingu, tak jak w Filadelfii, gdzie końcówka była po prostu block-party Sixers.

Season-high 55% z gry Philly. Znów działający jumper, 21 punktów i 11 asyst Isha Smitha, mecz życia z ławki i 17 punktów rookie Richauna Holmesa, aktywność TJ’a McConnella i 16 punktów brykającego po KG Carla Landry’ego.

Karl-Anthony Towns w obu matchupach z 76ers miał kłopoty z faulami i w dwóch meczach rzucił razem tylko 14 punktów. Słaby mecz i małe minuty piątki, 20 punktów z ławki Shabazza Muhammada i kolejne DNP Kevina Martina.

5 – tyle trójek oddała Minnesota. Ten team umiera.

Jahlil – tylko 10 punktów w powrocie do piątki – znów pokazał KATowi coś nowego:


Jae Crowder był wielki w końcówce i (19-15) Boston Celtics po rzuceniu 37 punktów w pierwszej kwarcie zrewanżowali się (10-24) Brooklyn Nets 103:94 za porażkę u siebie w sobotę wieczorem. Obrona Bostonu powróciła na swoje ścieżki, zdobywając 20 punktów po 14 stratach grających nową piątką – już bez Jarretta Jacka, który w Bostonie zerwał ACL – Nets.

Brook Lopez po dominacji w TD Garden, tym razem pudłował swoje rzuty, a Shane Crab People Larkin był wystraszony w 27 minut w piątce. 23 punkty i 15 zbiórek próbującego wyrwać się z Nets i bardzo dobrego w tym sezonie Thaddeusa Younga (wygląda jak gracz Houston). Bez pullupiady Jacka, Nets oddali aż 26 trójek, ale Wayne Ellington i Bojan Bogdanović złożyli się na 1/15.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułDniówka: Koniec sezonu Jarretta Jacka. Cavs-Raptors. Drugie starcie Towns-Okafor
Następny artykuł6GTV: Czy Kobe Bryant jest Top 10 graczem w historii NBA?

11 KOMENTARZE

  1. Oglądałem sobie trzecią kwartę meczu Minesota vs Philly i się zastanawiałem jakby wyglądał Okafor gdyby trafił do jakiegoś “fajnego” teamu, lub chociaż takiego, którego koszulką nie rzucałby na prezentacji. Niesamowita energia w ataku w trzeciej kwarcie. Co by nie mówic pewnie z chęcią zamieniłby się z KATem, który warunki ma cieplarniane i KG szepcącego mu do ucha (sorry Elton Brand). Chociaż statystyki KATa w 76ers pewnie by były na zasadzie “first rookie since …”

    0
  2. Nie wiem czy tylko ja tak mam, ale uwielbiam gdybać co do NBA. Myślę sobie, co by było gdyby LeBron został w Miami – dominacja większa niż w CAVS, ale chyba mniej perspektywiczna. A może właśnie bardziej, bo to lepszy rynek? :)

    0
  3. Szkoda porażki, ale Utah w ostatnich meczach wygląda świetnie grając tymi ludźmi których w zasadzie nie powinno być w NBA (oprócz Jeffa Witheya, bo on powinien być i grać: ostatnie 6 meczów 2.8 BPG i obrona obręczy na 41%) i tak sobie myślę, że jeżeli Gobert, Favors i Burks w komplecie wrócą nie później niż na ASG, to wiosną możemy mieć znowu jakiś świetny defensywny run, nawet po 4. miejsce zachodu

    0