Derrick Rose nie potrafi dogadać się ze swoim ciałem

4
fot. Chris Sweda / Newspix.pl
fot. Chris Sweda / Newspix.pl

Jeśli mimo wszystko nadal starasz się bronić Derricka Rose’a, to musisz uważać na pułapkę, w jaką wpadasz. Miałem 16 lat, gdy w 2008 trafił do ligi jeden z najbardziej obiecujących guardów ostatnich lat. W takim wieku patrzysz na koszykówkę przez pryzmat swoich ulubionych drużyn bądź ulubionych graczy. W Polsce już wtedy istniał mocny nurt gloryfikowania LeBrona Jamesa. Derrick Rose był moją perspektywą, był graczem, z którego oglądania czerpałem najwięcej przyjemności.

To bardzo oryginalne porównanie, ale użyję go, aby lepiej scharakteryzować sympatię do Rose’a sprzed kontuzji kolan. Otóż wielokrotnie szukałem tu analogii z przypadkiem Roberta Kubicy. Na co dzień jestem także fanem sportów motorowych. Widziałem, jak Robert wygrywał wyścig juniorskiej serii prowadząc bolid jedną ręką. Talent był niezaprzeczalny. Potem trafił do Formuły 1. Fernando Alonso – jeden z największych kierowców pierwszej dekady XXI wieku, twierdził że kwestią czasu jest dominacja Roberta. Nie możesz prosić o lepszą rekomendację. Gdy zdarzył się feralny rajdowy wypadek, RK był w przededniu swoich tryumfów. Wkrótce miał trafić do Ferrari.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

4 KOMENTARZE