W dzisiejszym kotle.
Omówiliśmy weekend i wydarzenia trzech ostatnich meczów NBA. Znalazło się osobne miejsce na Brada Stevensa i Celtics, Billy’ego Donovana i Oklahomy, i dla Carmelo Anthony’ego, który w crunchtime teraz stawia zasłony innym graczom…
[wpdm_file id=201]
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Miałem to samo odczucie co Mack po pierwszej połowie meczu w oklahomie. Dodatkowo Singler wprawia mnie w kompleksy swoją grzywką.
Ale co tam, ja przynajmniej gram lepiej od niego w koszykówkę.
W którym momencie jest fragment o Melo ? Nie mam czasu całego przesłuchać, a przeskoczyłem po parę minut całe i nie trafiłem :/
33:20
Po tym całym pieprzeniu latem o ruchu piłki, wychodzi na to, że Scott Brooks był lepszym trenerem niż Billy Donovan. Nie dość, że potrafił dobrze rozbić minuty KD i Russa, z reguły mając najlepszego gracza na parkiecie przez pełne 48 minut meczu, to jeszcze wręcz budował im ich mini drużyny, lineupy dopasowane najlepiej do ich talentów i możliwości. I tak na przykład Durant miał sporo minut grając jako point-PF, a Westbrook mógł grać w ciemno w transition do Morrowa i picki z Kanterem. Zanim komentarz, wiem, że Wild Wild Wes grał z dwoma ostatnimi głównie pod nieobecność Kevina, ale chodzi mi o mechanizm budowania teamu w teamie, tworzonego pod mocne strony konkretnego gracza. (Przykładem tego ile znaczy taki mini team jest to jak grał Lance Stephenson w Indianie z rezerwowymi i kim się stał kiedy mu to zabrano). Za Brooksa OKC to też nie było więcej niż suma talentów najlepszych graczy, ale te talenty były maksymalizowane i miały stworzone idealne środowisko do działania i rozwijania się. Teraz tego nie ma. Oklahoma wygląda jeszcze bardziej niż wcześniej jak “sky is the limit jeśli ktoś to poukłada”.
Tęsknimy Scotty… także za tym jak można było Cię jechać za byle co
No prawda.Składam samokrytykę, bo jechałem po nim jak po burej suce. I za Brooksa jakoś wszyscy bardziej zmotywowani się wydawali, jakiś team spirit był. Inna rzecz, że powinni Waitersa posunąć, niezależnie od talentów koszykarskich, on jest z innej bajki niż reszta.
może nowa muza na wstęp ? :D https://www.youtube.com/watch?v=_shxzlTRK44