Flesz: Wielkie mecze Derona Williamsa i Dr Marca, powroty Tyreka’a Evansa i Cole’a, 76ers wygrali mecz

24
fot. NBA League Pass
fot. NBA League Pass

Minął zasłonę, zakozłował raz jeszcze, spojrzał na obręcz, zerknął w oczy obrońcy, szybki kozioł, wyszedł w górę – publiczność zamarła. To była jego noc.

Deron Williams… Nawet jeśli nie jest już czołowym rozgrywającym NBA, to w jego głowie coś puściło. Coś się odblokowało i przywróciło zuchwałość z jaką grał kiedyś w koszykówkę. Nie znosił koszykówki, gdy grał w Brooklyn Nets. Teraz zakochał się w niej na nowo w tych – w dużej mierze dzięki niemu – zaskakujących Dallas Mavericks.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

24 KOMENTARZE

      • A propos 76ers… chyba już nie zbieracie pytan do 6GTV ale właśnie ostatnio wpadł mi do głowy taki temat.
        Czy eksperyment PHI może skończyć się tak, że w momencie gdy Sam Hinkie uzna, że zebrał już wystarczająco dużo talentu i ma to czego mu potrzeba, 76ers z miejsca staną się playofową drużyną na wschodzie?

        Mam takie wrażenie, że gdyby jutro Hinkie powiedział – “pieprzyć to, teraz dla odmiany powygrywajmy” – to ten zespół by wygrywał nawet w obecnym składzie. Nie mówiąc nawet o dadniu kogoś z najbliższego draftu czy z wymiany za picki….

        0
  1. uwaga ten komentarz będzie o Kobem ;)
    Coś tam ostatnio przeczytałem, ze Lebron nie zgadza sie z Durantem, który twierdzi, że media traktują Mambe jak “gówno”. I pierwsza myśl była taka: no cóż jestem podobnego zdania co LBJ, przecież co winne sa media temu, że Kobe uparł się BY przemienić swoje ostatnie lata kariery w karykaturę … wszystkiego.

    Jednak gdy pomyślałem o tym dłużej, to coś do mnie dotarło.
    “Nienawidź grę, a nie gracza”
    Czy to wina Bryanta, że świat sportu (zwłaszcza w USA) jest pod pewnymi względami skrzywiony i czasami wymaga od zawodników rzeczy niemożliwych? Czy nie jest tak, że w Lakers nikt nie miał w tym sezonie planu żeby wygrywać? Moze nikt nie mówi tego wprost, ale LAL tankuja, tylko LAL to nie jest 76ers i nie wypda im mówic o tym wprost.
    Czy to wina Kobego, że istnieje kult zwycięzcy? Że klub chce mu płacić grube siano za nietrafianie w meczu 19 z 20 rzutów? Że organizacja w której gra jest teraz lekko mówiąc trochę chaotyczna w poczynaniach? Czy to jego wina, że pewnie wciąż wielu ludzi przychodzi do Staples Center oglądać właśnie jego nawet gdy nic nie wpada do kosza? Czy to jego wina, że koszulki z numerem 24 sprzedają się cały czas doskonale?

    Kobe robi to czego świat koszykówki i nie tylko od niego oczekuje… mówi, że mógłby zdobyć 81 i rzucać średnio po 30 punktów w meczu a i tak nic by to nie pomogło, bo to nie jego wina że LAL ssą.
    Bo gdyby Kobe powiedział, że to on jest źródłem problemu to nie byłby Kobem Bryantem, Czarną Mambą, drugim wcieleniem Jordana. Jeśli usyłyszycie coś takiego od Kobasa to znaczy, że ktos porwał prawdziwego i podstawił sobowtóra :)

    0