W dzisiejszym śniegu
Wspomnienia dotyczące Królowej dotarły i tu. Pojawiły się mało dyskretne pytania o jej miejsce w historii i gorące tejki.
Na 20-toprocentowie sezonu rozdaliśmy szybko nagrody i szykujemy się do podsumowania roku. Zbieramy i katalogujemy.
O czym zapominamy?
[wpdm_file id=198]
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Taka sprawa techniczna: nie da rady wrzucać Palmy trochę wcześniej, tak jak kiedyś? :( Zawsze idealnie wchodziła jak wracałem o 16-17 do domu, a ostatnio coraz częściej pojawia się później i za bardzo nie mam już kiedy posłuchać, dopiero następnego dnia (a to nie to samo)
Ja i moich 9999 chińskich kolegów podpisujemy się pod tą petycją.
Ehh uwielbiam dyskusje o top 10 w historii ;)
Kobe dla mnie na pewno jest za Jordanem i Jabbarem, i tutaj jest kilka opcji z właśnie Kobem, Magicem i LeBronem na czele.
KB jest teraz trochę niedoceniony, bo mamy świeżo w pamięci to co gra od 3 lat. Ale ilu było indywidualnie lepszych graczy niż Kobe 2006-2010? W tym okresie pokazał praktycznie wszystko, od chorych popisów strzelckich po bycie liderem mistrzowskiego teamu, miał nawet momenty na poziomie Jordana np. seria z Suns z 2010 – 33/7/8 na 52% z gry w 6 meczach!
Znyk trochę przesadził z tym top 2, ale jest to podobne przegięcie co Kobe poza top 10 :)
Lebron ma pasjami takie serie jak tak z ostatniej linijki, ale wiadomo , że jest chokerem, bo lud wychowany na Kobem nie może przeżyć, że czasami podaje szukając lepszego rzutu zamiast rzucać przez las rąk. I nie żebym był fanem Lebrona.
Wiem, chciałem tylko przypomnieć, że Kobe też był w najważneijszych seriach świetny. Finały 09, wszystkie serie ze Spurs to kolejne przykłady. I nie sprowadzajmy tego na Kobe vs LeBron, obaj są wielcy, może i Bron jest lepszy, na pewno łatwiej to uargumentować.
LeBron jest chokerem, ale potrafi też świetnie podawać, jedno nie wyklucza drugiego. ;) Może też nauczył się świetnie podawać bo był chokerem? Ciekawe co było pierwsze jajko czy kura? ;D
A całkiem serio, nie wchodzę w tą dyskusję. Kobe był wielkim graczem zapisał się w historii i tyle, jest jedną z największych postaci w historii tej gry. Wszelkie pozycjonowanie to już zabawy, za dużo osób zostałoby pominiętych. Czułbym się z tym źle. ;)
Maciek rzucił w pewnym momencie zdanie, że gdy Kobe był samodzielnym liderem, to Lakersom nie szło dobrze, coś w tym stylu? No ok, ale komu drużynowo szło dobrze, gdy jest samodzielnym liderem w grze zespołowej jaką jest koszykówka? LeBronowi z Wade’m i Boshem? Powiecie Lebronowi w Cavs przed decyzją? Ja powiem, szacuneczek, ale jednak 4-0. Zawsze jest ściana, może iść lepiej, może iść gorzej, ale zawsze trzeba mieć kogoś do pomocy. Bo w pewnym momencie trafisz na prawdziwy zespół. Jeden człowiek to zawsze za mało.Zwłaszcza jak się gra z Kwame Brownem. Nawet Mo Williams jest lepszy.
Naprawdę dobrze napisane:)
Kobe poza top 10 brzmi na pierwszy rzut ucha strasznie, ale jak się spojrzy na suche cyferki to zwraca uwagę jego dosyć słaba skutecznosć. Jak tak luźno się wymienia 12-13 najelpszych (Jordan, Wilt, Kareem, Bird, Magic, Hakeem, Big O, Shaq, TD, Jerry West [sic!], Lebron, Bill Russel, Kobe) to nagle zastanawianie się czy Kobe jest w top 10 nie jest takie straszne. Ale wiadomo, ze wszystkie tego typu topy nie są wiele warte przy niejasnych, subiektywnych kryteriach i metodologii. Żeby było jasne – nie chcę go deprecjonować, sam jestem jego wielkim fanem, ale głównie za to kim jest poza cyferkami. Jestem ciekaw jakby potoczyła się jego kariera gdyby jego prime przypadł na współczesne czasy wszechobecnej analityki i kultu efektywności. Ciekawe kim by był, pozostałby sobą czy stałby się kimś innym?
myślałem dziś dokładnie o tym samym, kim byłbym Kobe w dzisiejszej lidze, zakładając, że przychodzi do niej jako świeżak, jakby przyszedł do niego jakiś Barry z doktoratem z computing science i powiedział wali mnie Twoje 25pkt mecz robisz to źle i niefektywnie i tu masz na to dowód.
Kilka wydarzeń które na pewno były warte uwagi w 2015 roku:
1. Choke Clippers w serii z Rockets, gdy prowadzili już +17(18?) w meczu nr 5, mając serię na 3-1…i przegrali. (Chyba wciąż nie mogę w to uwierzyć)
2. Droga Warriors do tytułu. Niby dominacja przez cały sezon, ale w PO żaden z ich rywali nie był zdrowy w pełni.
3.Steve Kerr zdobywający tytuł jako debiutant. Hej – to nie dzieje się co roku!
4. Sprowadzenie Piotrka Sitarza na portal 6G. Według mnie deal dekady.
5. Kolejny odcinek serii “Co by było z Portland gdyby…”. Przecież ten team Lillard-Matthews-Batum,Aldridge-Lopez mógł byc czarnym koniem PO. 3 lata budowali ten team i kiedy wydawał się być już w szczycie formy, gotowy do wyścigu po mistrzostwo…wszystko znów się rozdupcyło. Jak to w Portland.
6. Transformacja (i sposób jej przeprowadzenia) Pacers z teamu grającego na dwóch wysokich, masywnych graczy do grających up-tempo z Montą Ellisem i CJ Milsem jako strech-four. Dawno nikt tak nie przemodelował stylu drużyny w zaledwie jedno offseason.
7. Urodziny Palmy – 200-setne i 300-setne! I pierwszy zjazd czytelników Szóstego Gracza! I start #6GTV!
Zapomniałem dopisać do punktu 5.
Czy Lillard-Afflalo-Matthews-Batum-Aldridge nie byliby dobrą odpowiedzią na SuperTeam Warriors 2015?
A co z niebywałym TRADE DEADLINE?!
Jedna z ‘cięższych’ Palm. ZNYK, ciągle nie mogę pojąć, jak można mieć pretensje do Kobego, że zarabia tyle, ile zarabia, serio. Rozumiałbym, gdyby Bryant sam poszedł do Kuptchaka i powiedział, żeby dał mu ten hajs, bo inaczej pójdzie sobie dograć resztę kariery na Pluton. W tym przypadku to jednak klub przyszedł do niego ze słowami – ‘Kobe, wiemy że jesteś kontuzjowany, że wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że po tej kontuzji to się nie wraca, nie w Twoim wieku, że pewnie będziesz grał piach, ale chcemy Ci zapłacić 50 dużych baniek za kolejne dwa sezony. Chciałbyś?’. Serio, miał powiedzieć nie dzięki? Czy rolą zawodnika jest martwienie się za management tym, że mogą nie spinać się finansowo, żeby cokolwiek ciekawego ugrać? Mniejsza już to, którym tam miejscu w historii jest Bryant, to sprawa na tyle subiektywna i płynna, że czy będzie w TOP2-5-10-15 to aż tak nie istotne – z pewnością dołączy do HOF i zostanie zapamiętany jako jeden z wielkich. Natomiast czepianie się tego kontraktu, to moim zdaniem przesada.