Dniówka: To już dzisiaj, zaczynamy nowy sezon

19
fot. Dan Honda / Newspix.pl
fot. Dan Honda / Newspix.pl

133 dni minęły od ostatniego meczu Finałów NBA. To były 133 dni offseason, który w tym roku wyjątkowo się dłużył. Niewiele się działo…

Ok, było kilka niezwykle gorących dni na samym początku lipca, ale też przez to szybko wolna agentura dotarła do momentu, w którym nawet Mo Williams miał kontrakt i wszystko było już właściwie rozstrzygnięte. Jedyną rozrywkę zapewniali nam później tylko Markieff Morris i Tristan Thompson… Ale na szczęście nawet to już jest za nami. W końcu wraca koszykówka NBA, zaczynamy nowy sezon.

Już dziś! To 70. sezon w historii NBA i czwarty Szóstego Gracza.

O tym co nas czeka nas w NBA dużo pisaliśmy przez ostatnie tygodnie w Skarbie Kibica, w 5-na-5, czy też publikując nasz ranking, w którym staraliśmy się razem z Wami przewidzieć wartość zawodników po tym sezonie. A co czeka Was na Szóstym Graczu w najbliższej przyszłości?

Jak zwykle w trakcie wakacji starliśmy się przeanalizować miniony rok i zastanowić nad ulepszeniami, w czym ponownie bardzo pomogły nam Wasze opinie wyrażone w ankiecie (tu znajdziecie jej podsumowanie), za co jeszcze raz Wam dziękujemy. Rok temu wprowadziliśmy sporo nowości, dodaliśmy Nudelka, Alert Meczowy i Dział Techniczny, potem w trakcie sezonu dołączył do nas Piotr Sitarz i pojawił się jeszcze raczkujący, ale mający spory potencjał na przyszłość Siódmy Gracz. Obecny kształt serwisu przypadł Wam do gustu, my też jesteśmy z niego zadowoleni, dlatego teraz postanowiliśmy przede wszystkim skupić się na tym, żeby to co jest funkcjonowało jak najlepiej i by dalej się rozwijało. Jedynym nowym elementem jest to, co możecie już oglądać od ponad dwóch tygodni, czyli Szósty Gracz TV. Wreszcie udało nam się wypełnić tę ostatnią dużą lukę w naszym serwisie i dodać dział wideo, do czego od dawna się już przymierzaliśmy. Nie wiemy jeszcze jak 6GTV będzie funkcjonować w trakcie sezonu – bo edycja tych klipów okazała się dla nas większym wyzwaniem niż sądziliśmy – ale mamy nadzieję, że uda nam się pociągnąć ten projekt. Mamy trochę planów na to co chcemy tam prezentować.

W pewnym sensie nowością będą też Dniówki – ich powrót.

Z Dniówkami od początku mieliśmy spory kłopot, ponieważ bardzo trudno utrzymać regularność jej pisania przez cały długi sezon, kiedy dzieje się jeszcze mnóstwo innych rzeczy, którymi trzeba się zająć. W pierwszych latach staraliśmy się bardzo, żeby to wyszło, ale to było ponad nasze siły. Dlatego w zeszłym sezonie zrezygnowaliśmy z Dniówek. W ich miejsce pojawiły się Rzutówki, którymi zajmował się Paweł i które z założenia nie były cyklem codziennym. Były też Weekendówki zapowiadające najciekawsze mecze weekendu, ale z ich regularnością też nie zawsze było tak jak należy.

Wiemy jednak, że Dniówki to coś na czym Wam zależy – a przynajmniej dużej części z Was – dlatego po raz kolejny podejmujemy to wyzwanie. Konkretnie ja biorę to na siebie. Dotychczas uciekałem od ich pisania (to mój debiut – pierwsza Dniówka w historii),  ale teraz to będzie moja działka. Maciek ma Flesze i Palmę razem ze zNYKającym, ja będę odpowiadał za Dniówki (Maciek będzie czasem dorzucał swoje typy) i postaram się pociągnąć je przez cały sezon. Wiem, że nie będzie to łatwe, ale ambitnie zakładam, że przez całe rozgrywki od poniedziałku do piątku będzie pojawiała się zapowiedź nocy (w piątki zapowiedź weekendu). Może czasami będzie mnie ktoś zastępował, ale generalnie Dniówka MA BYĆ codziennie.

Przejdźmy wreszcie do sedna sprawy. W końcu już dzisiaj zostaną rozegrane pierwsze mecze nowego sezonu. Na początek NBA przygotowała nam trzy pojedynki, w tym przede wszystkim doubleheader w TNT z udziałem drużyn kończących poprzednie rozgrywki w Finale. Te drużyny dzisiaj zmierzą się z rywalami, z którymi grali we wcześniejszej fazie playoffów.

Zacznijmy od tego najmniej interesującego spotkania.

DETROIT @ ATLANTA (1:00)

Starcie najlepszej drużyny Wschodu w poprzednim sezonie regularnym z młodą ekipą Stana Van Gundy’ego, chcąca przebić się do playoffów. Are you excited?

Na starcie sezonu każdy mecz wygląda ciekawie, ale jak się okazuje, nie każdy przyciąga zainteresowanie kibiców. Jeśli jest rozgrywany w Atlancie, można być wręcz pewnym, że tego zainteresowania jak zwykle zabraknie. Hala Philips Arena nie będzie wypełniona do ostatniego miejsca i nadal można jeszcze kupić bilety na debiut Stanleya Johnsona w NBA.

Hawks rzeczywiście mają ogromny kłopot z kibicami, jeśli nie są w stanie wyprzedać nawet meczu otwarcia. Przecież Hawks w poprzednim sezonie byli naprawdę fun-to-watch, wygrywali mecz za meczem, zwrócili na siebie uwagę całej ligi, a do tego ciągle pracują nad poprawią swojego wizerunku – wprowadzili nowe stroje, zmienili parkiet etc. Dlaczego ludzie w Atlancie mimo wszystko nie chcą ich oglądać? Dlaczego nie chcą ich wesprzeć na starcie nowego sezonu? Nie rozumiem tego.

Chyba aż tak bardzo nie mają za złe Hawks, że pozwolili odejść DeMarre’owi Carrollowi? Czy wiedzą w ogóle który to był? Zgodnie z oczekiwaniami i tym, co oglądaliśmy podczas preseason, w pierwszej piątce jego miejsce zajmie Kent Bazemore. On już w zeszłym sezonie miał kilka występów w roli startera, ale takim ustawieniem, w którym był obok czterech All-Starów, grali w sumie tylko 66 minut. Teraz dostaje swoją wielką szansę. Podobno mocno przepracował offseason, zapowiada, że będzie jednym z najlepszych obrońców w lidze, jeśli do tego poprawi swoje decyzje i dalej będzie trafiał trójki… Tych kilkudziesięciu kibiców Hawks szybko zapomni, że brakuje im Carrolla.

Pistons rozpoczynają pierwszy sezon, w którym od początku ich główną siłą będzie duet Andre Drummond – Reggie Jackson. Duet, który w przyszłości ma im zapewnić sukcesy. Póki co, obaj zaliczali ładne cyferki w trakcie preseason – Drummond 15.5 punktów i 12 zbiórek, a Jackson 15.2 punktów i 7.2 asyst w niespełna 30 minut gry. Ale ten dzisiejszy mecz to będzie też oficjalny debiut Stanleya Johnsona w NBA. Przyszłej wielkiej gwiazdy? W wakacje zrobił dużo, żebyśmy w niego uwierzyli. Świetnie prezentował się w Lidze Letniej, potem rozpoczął preseason od 26 punktów, a zakończył rzucając 20 przeciwko Hawks. I to nadal nie przekonało kibiców w Atlancie, że warto wypełnić halę Philips Arena?

My możemy ten mecz obejrzeć na League Passie, podobnie jak Danny Granger, który nie zmieścił się do 15-osobowego składu Pistons. Został zwolniony, mimo że miał gwarantowaną umowę na $2 miliony (dlatego też czekali do ostatniego momentu i sprawdzali jeszcze opcje wymiany), ale Granger nawet nie był w stanie uczestniczyć w obozie przygotowawczym. Gdzieś w Arizonie leczy swoje kolana, które zniszczyły mu karierę. W trakcie sezonu pewnie jego nazwisko jeszcze się pojawi, gdy kontenderzy zaczną szukać weteranów na koniec ławki, ale po tym co prezentował w ostatnich latach, nie ma co oczekiwać, że odegra jeszcze jakąkolwiek rolę w NBA.

Maciek: -6.5 na Atlantę, która zna się na pamięć.

CLEVELAND @ CHICAGO (1:00)

Lebron James: I’m ready to go.

Jeszcze kilka dni temu nie było pewne czy LeBron na zagra dzisiaj w Chicago. Wystąpił tylko w dwóch meczach preseason, po czym dostał zastrzyk w plecy, po którym przez dwa tygodnie nie mógł uczestniczyć w treningach. Dopiero w minioną niedzielę wrócił do pełnych ćwiczeń, ale na szczęście jest już gotowy do gry. Jak pamiętamy, w trakcie poprzedniego sezonu też miał problem z plecami i kiedy zrobił sobie dwa tygodnie wolnego na początku stycznia, również otrzymał taki sam zastrzyk. Wtedy to bardzo pomogło i wrócił ,grając jak dawny LeBron. Teraz jednak ten zabieg nie wynikał z jakiegoś pogorszenia jego stanu zdrowia, a został wykonany prewencyjnie i był wcześniej zaplanowany.

Cavs w czasie preseason grali w bardzo rezerwowym składzie, bo też Kevin Love wystąpił tylko w dwóch meczach. To dało szansę pokazania się innym i skorzystał na tym Jared Cunningham. Ten wingman miał jeden świetny występ na 31 punktów, ostatecznie był drugim strzelcem drużyny z średnią 12.4 i wywalczył sobie miejsce w składzie. Trzy lata temu został wybrany z 24 numerem w drafcie, ale cały czas nie może sobie znaleźć miejsca w NBA i Cavs to już jego piąta drużyna. To jego kolejna okazja, żeby udowodnić swoją wartość i na początku sezonu może dostać trochę minut.

Cavs rozpoczną sezon bez Kyriego Irvinga i Imana Shumperta. Jest już natomiast Tristan Thompson, który stracił cały preseason czekając na swój nowy kontrakt. Bulls tymczasem będą bez Mike’a Dunleavy’ego, ale na pewno zagra zamaskowany Derrick Rose, który również przesiedział prawie cały okres przygotowań. Urazu twarzy doznał już w pierwszy dzień obozu i ostatecznie spędził na parkiecie tylko 10 minut w ostatnim meczu preseason (8 punktów). Dzisiaj wyjdzie w pierwszej piątce, ale nie wiadomo jeszcze czy będzie miał jakieś ograniczenia co do minut gry. Nie wiadomo też jak po tej niewielkiej liczbie treningów i tylko kilku minutach w jednym meczu odnajdzie się w nowym systemie Freda Hoiberga. W każdym razie, Rose bardzo zachwala ofensywne pomysły trenera i cieszy się, że będzie miał teraz więcej miejsca do wjazdów pod kosz.

Ten lepszy spacing zapewnia zmiana ustawienia i Nikola Mirotić w pierwszej piątce. Hoiberg postawił na Hiszpański duet pod koszem i przesunął na ławkę Joakima Noaha, dla którego dzisiejszy mecz będzie jego pierwszym od ponad pięciu lat występem w roli rezerwowego.

To są nowi Bulls, ale ich rywalizacja z LeBronem nie powinna stracić na temperaturze. Chociaż zobaczymy czy bez Thibsa na ławce, nadal będą równie twardo grali przeciwko liderowi Cavs. W obliczu tego bardziej ofensywnego nastawienia, ich obrona to spory znak zapytania. Ale historia ich starć jest na tyle długa, że emocji na pewno nie zabraknie. Obojętnie czy LeBron grał w Heat, czy w Cavs, te pojedynki zawsze były bardzo intensywne i interesujące, a teraz znowu walczą ze sobą o czołowe pozycje na Wschodzie. Pamiętamy ostatnie playoffy, te pierwsze kilka meczów rozstrzyganych dopiero w crunch time, te dwa kolejne game-winnery…

Maciek: -3.5 na Chicago, które jest bardziej gotowe na start sezonu.

NEW ORLEANS @ GOLDEN STATE (3:30)

Na zakończenie pierwszego dnia nowego sezonu uhonorowana zostanie najlepsza drużyna poprzednich rozgrywek. Pod kopułą Oracle Arena zawiśnie czwarty mistrzowski baner, a zawodnicy Warriors otrzymają swoje pierścienie. Natomiast później obejrzymy pojedynek asystentów Steve’a Kerra. Z jednej strony Alvin Gentry, który rozpoczyna swoją pracę w roli head-coacha Pelicans, z drugiej Luke Walton, który chwilowo zastępuje trenera Warriors.

Kerr w czasie wakacji dwukrotnie przeszedł operację pleców, nadal dokuczają mu bóle, cały czas przechodzi rehabilitację i nie jest jeszcze gotowy, żeby spędzić cały mecz na ławce z boku parkietu. Kiedy na początku obozu treningowego poinformowano o tym, że z tego powodu musi wziąć sobie urlop, wydawało się, że wyleczy się do startu sezonu, ale teraz już nikt nie chce nawet podawać przewidywanej daty jego powrotu. Nie wiadomo jak długo to potrwa. Na pewno w pierwszych meczach drużynę poprowadzi Walton, ale jako, że jest tylko na krótkim zastępstwie i nie został oficjalnie tymczasowym trenerem, jego wyniki będą zapisywane na konto Kerra.

Tak więc Warriors rozpoczynają drogę do obrony tytułu bez swojego trenera, na szczęście poza nim reszta zespołu jest zdrowa i dzisiaj zagrają w pełnym składzie, z 12 zawodnikami, którzy byli częścią mistrzowskiego drużyny.

Co innego w Nowym Orleanie, gdzie najwięcej pracy w czasie prseason miał sztab medyczny. Jeszcze rozgrywki nie ruszyły, a oni już zostali zdziesiątkowani przez kontuzje. Dzisiaj na pewno nie zagrają Tyreke Evans, Omer Asik, Quincy Pondexter i Norris Cole. Do tego wątpliwy jest występ Alexisa Ajinca, a Jrue Holiday jest na limicie minut.

Anthony Davis dosłownie będzie musiał robić wszystko na parkiecie, żeby załatać te dziury. O tym jak obecnie wygląda sytuacja kadrowa Pelicans najlepiej świadczy fakt, że Kendrick Perkins po roku przerwy ponownie rozpocznie sezon w roli startera… Ale i tak największy problem mają z pozycją rozgrywającego. Holiday ma grać nie więcej niż 15 minut na mecz, a jego dwaj zmiennicy leczą kontuzje. Dlatego sprawdzili gwiazdę Macedonii Boba McCalebba – ten jednak stracił stracił swój moment, kiedy mógł walczyć o miejsce w NBA (już został zwolniony). Nate Robinson spisywał się lepiej i to on dostał miejsce w składzie. Pelicans bardzo liczą, że po przednim słabym sezonie kiedy wracał po kontuzji ACL, teraz się odrodzi i ponownie będzie przydatnym wsparciem z ławki. Ale na tym nie poprzestali i szukając wsparcia na jedynce sięgnęli wczoraj po Isha Smitha. Chociaż było przy tym trochę nerwów. Smith został zwolniony przez Wizards i Pelicans czekali aż opuści on listę waivers, a istniało ryzyko, że Sixers zdecydują się go przejąć zanim trafi on na wolny rynek. Tym sposobem Ish Smith przez chwilę stał się najbardziej pożądanym zawodnikiem w Nowym Orleanie. Ostatecznie Sam Hinkie nie pokrzyżował im planów i mogli podpisać z nim niegwarantowany kontrakt. Ish Smith jest ich, cały Nowy Orlean odetchnął.

To nie będzie łatwy debiut dla Gentry’ego, ale na szczęście może liczyć na popisy Davisa. Poprzedni sezon gwiazdor Pelicans rozpoczął zaliczając imponujące 26-17 i 9 bloków, kończył mając 36-11 w ostatnim meczu playoffów. Na pewno nie zawiedzie i rozegra świetny mecz. Na to samo liczymy w wykonaniu Stephena Curry’ego. To będzie pierwszy pojedynek MVP poprzedniego sezonu z jednym z tych graczy, którzy teraz mają walczyć o zdobycie tej nagrody.

Maciek: -9.5 na wk***ionych Warriors.

Możemy już odliczać ostatnie godziny. 3, 2, 1…

19 KOMENTARZE

  1. Off topic, ale może ktoś wie, niestety nic na ten temat w necie nie znalazłem. Chciałem kupić team package w NBA league pass w nim nie ma playoffów w porównaniu z normalnymi pakietami. Czy ktoś wie, czy nie ma ich w ogóle, czy nie ma ich gdy drużyna nie wejdzie do playoffów ? Chciałem kupić na SAS na cały rok, i się zastanawiam czy wtedy tez będa playoffy.
    Z góry b.dziękuje za info.

    0
  2. Może wyjdę na jakiegoś nerda, ale dla mnie to pojedynek Detroit i Atlanty to najciekawszy mecz tej nocy. Obie drużyny są zdrowe, z jednej strony mamy drużynę zbudowaną w oparciu o talent młodych zawodników, a z drugiej namiastkę systemu SAS (ale dość udaną namiastkę).

    0