Stanowcze „Nie” Milosa Teodosica

3
fot. Joma / Newspix.pl
fot. Joma / Newspix.pl

Dla dużego grona fanów NBA brak gracza pokroju Milosa Teodosića w składzie jednej z ekip oznacza koszykarską zbrodnię. Mówimy o zawodniku, który mógłby zrobić ogromną różnicę na parkiecie, natomiast wychowaniem do gry, jeszcze mocniej podkreślić wartość europejskiego, w tym wypadku serbskiego systemu szkolenia. Jednak Teodosić nigdy nie zdecydował się na krok za ocean i wszystko wskazuje na to, że niezwykle trudno będzie go przekonać.

Oglądaliśmy z Maćkiem mecz Serbów z Finlandią w 1/8 finałów EuroBasketu. Dzień wcześniej chłonęliśmy wszystko, co zostawiał na parkiecie Pau Gasol. Hiszpan w typowym dla siebie lekkim i swobodnym stylu rzucił Polakom 30 punktów trafiając 6/7 z dystansu. Nie było dużego rozgoryczenia porażką podopiecznych Mike’a Taylora. Wykonali świetną pracę na turnieju we Francji i wierzymy, że to dopiero początek. Niemniej gdy zaczęliśmy oddawać mecz, Pau Gasol swoją dyspozycją zapraszał nas do siebie, gdzie urósł do roli Boga koszykówki. „Nie będę taki zły, jeśli przegramy po 30/10 Pau Gasola” – Maciek K. przed meczem.

Na fali tych wrażeń zaczęliśmy rozmawiać o zbliżającym się match-upie Milosa Teodosićą z Petteri Koponenem. O ile ten drugi swoje przenosiny do NBA otwarcie uzależnia od wysokości kontraktu, o tyle Teodosić najwyraźniej ma jakiś ideologiczny problem, który nawet w jego prime-timie nie pozwala mu przetestować nowych, ciekawszych rejonów. NBA od czasu do czasu upomina się o gracza CSKA, ale jak dotąd nikt nie dostał nawet szansy na poważne negocjacje. NBA poradzi sobie bez Teodosića, ale fani gry mogą czuć do Serba duży żal o jego z góry ustalone podejście.

Co jest aż tak urzekającego w grze zawodnika? To generał, jeden z najmądrzejszych graczy w historii europejskiej koszykówki. Jego przetwarzania gry odbywa się na długo przed reakcją rywala. Przewiduje ją i zyskuje sekundy przewagi. Teodosić już rozpoczynając posiadanie rozpoznaje to, gdzie powinien szukać przewagi swojej drużyny i jak się zachować, aby zmaksymalizować szanse na jej powodzenie.

Nie ma na świecie wielu graczy, którzy tak dobrze przenoszą ciężar gry na jedną stronę, by zaraz wykorzystać wolną przestrzeń po drugiej. Jedną z cech charakterystycznych rozgrywającego Serbii są zabawy z defensywą. Gracz posyła podanie na strong-side, która automatycznie przyciąga uwagę obrońców. Następnie Teodosić odzyskuje piłkę i odsyła ją do graczy kreującego pozycję na weak-side, gdzie obrona rotuje za wolno i w konsekwencji daje się nabrać.

Precyzja i szybkość rozegrania są tutaj kluczowe. To samo dotyczy gry dwójkowej Teodosića. Zawodnik rzadko forsuje podania, bardzo dokładnie szuka miejsca, w którym mógłby zmieścić swój bounce-pass. W jego przypadku załamanie ustalonej zagrywki i zaimprowizowanie posiadania niekoniecznie wiąże się z gorszym rezultatem czy trudniejszym rzutem. To poziom NBA.

Fun fact: Prywatnie Milos jest fanem Los Angeles Lakers i Kobego Bryanta.

Rok temu głośno mówiono o tym, że Teodosić jest gotowy na przenosiny, ale domaga się kontraktu, który pozostawia GM-ów z bezradnie rozłożonymi rękoma. Czyżby?

W trakcie off-season 2014 o usługi gracza bardzo długo walczyli Memphis Grizzlies. Oferta z Tennessee nie przebiła jednak propozycji przedłużenia z CSKA Moskwa. Według źródeł, rozgrywający za pierwszy sezon w NBA domaga się minimum 3 milionów dolarów. Tylko czy aż 3 milionów? Ciągle mówimy o najlepszej jedynce w Europie, więc trudno uwierzyć w przypuszczenia, że żadna ekipa nie jest gotowa poświęcić miejsca w salary-cap.

Z drugiej strony, przy napływie tak wielu interesujących guardów do NBA, walka o miejsce w pierwszym składzie mogłaby skutecznie zniechęcić Teodosića. To kolejny aspekt, który trzeba w przypadku Serba wziąć pod uwagę.

Zawodnik podniósł jednak wiele głów po zeszłorocznych Mistrzostwach Świata. Serbowie w ćwierćfinale pokonali Brazylię po 23 punktach autorstwa Milosa. W półfinale 28-latek wspiął się poziom wyżej i wraz z kolegami znokautował Mistrzów Europy trafiając 9/12 FG i 5/7 za trzy. Turniej w Hiszpanii skończył na skuteczności 55 FG%, 49 3PT% i 84 FT%.

W przekazach mediów przypadek Teodosića coraz częściej nazywany jest syndromem Bodiroga.

Sacramento Kings w drafcie 1995 wybrali niezwykle utalentowanego Europejczyka Dejana Bodiroga. Ten w wieku 29-lat poprowadził reprezentację Jugosławii do mistrzostwa świata współpracując z Peją Stojakovićem. Jego skok do NBA niestety nigdy nie nastąpił. Historia Teodosića jak dotąd toczy się bardzo podobnym torem. Marc Stein z ESPN twierdzi mimo wszystko, że rozgrywający ciągle ma w NBA wielu fanów.

Patrzę na jego grę na EuroBaskecie i nie umiem znaleźć porównania w tej obecnej NBA. Kontroluje atak swojego teamu jak Chris Paul, ale podaje dużo bardziej efektownie. Może Ricky Rubio? Ale Teodosić potrafi rzucać. Może Steve Nash? Nash był często chowany w obronie na dwójkach/trójkach i podobnie Sasza Djordjević robi na EuroBaskecie z Teodosicem. Jego obrona byłaby oczywiście problemem, ale organizacja ataku, zagrożenie rzutowe i naturalne skłonności do gry up-tempo przeważyłyby i Teodosić nie tylko mógłby być backupem. Mógłby grać jako starter w tej NBA. Nash był Top5/7 rozgrywającym w historii. Nie mów mi, że Teodosić nie mógłby być nawet jednym z 30 starterów w przyszłym sezonie – Maciek.

Skauci obserwujący Teodosića przestali już podsyłać swoje raporty. Na pierwszych stronach od wielu lat wisi – „He’s NBA ready”. W Europie tymczasem coraz częściej słychać głosy, że wyjazd za ocean nie będzie podsumowaniem, jakiego Milos koniecznie potrzebuje. Dobrze zadbał o swoją markę na europejskim podwórku, więc dlaczego ma ryzykować potencjalnym fiaskiem w NBA i lekką rysą na swoim dorobku? To dla zawodnika bezpieczna droga. Za 10 lat zakończy karierę z CSKA mając na koncie kilka dodatkowych mistrzostw Rosji, pewnie Euroligę i większy sukces z reprezentacją.

Ze strony Milosa NBA-owa znieczulica jest również pewnego rodzaju protestem. Niewielu skautów NBA interesowało się jego talentem, gdy był prospektem. Twierdzono, że jest za wolny; że nie ma za wiele miejsca na poprawę i przez ograniczone warunki fizycznie będzie ciężarem dla defensywy.

Ciężka praca pokonuje talent, ale talent Teodosića w końcu wyszedł, tuż po Igrzyskach Olimpijskich w 2008, na które Serbia nie zdołała się zakwalifikować, a na których świat zachwycał się zjawiskową młodzieżą reprezentacji Hiszpanii. Potem Teodosić z każdym rokiem udowadniał autorytetom zza oceanu, jak bardzo się mylili w ocenie jego koszykarskiej osobowości.

Juan Carlos Navarro i Sarunas Jasikevicius poradzili sobie bez karier w NBA (Navarro grał tylko jeden sezon). W gruncie rzeczy nie każdy towar musi być eksportowy. Europa stara się zachować trochę talentu dla siebie, co może jej pomóc w perspektywie kolejnych lat. Tutejsza koszykówka stara się nieśmiało odpowiadać na trendy zrodzone za oceanem, głównie produkując nową generację młodych atletycznie uwarunkowanych zawodników. Jednak do głosu nieustannie wraca stara gwardia konserwatywno-biernych trenerów. Chcą zachować basket w jego pierwotnej formie. Wystarczy spojrzeć na EuroBasket, gdzie small-ball jest koszykarską egzotyką.

Teodosić czuje w Moskwie komfort, którego pozbawiłyby go przenosiny do NBA. Dla jednych to racjonalność, dla drugich asekuranctwo. Decyzję na samym końcu podejmuje zawodnik. Na ten moment obowiązuje go 2-letni kontrakt z CSKA, więc temat przyszłości rozgrywającego na wyższym szczeblu rozgrywek wróci w off-season 2017.

Na EuroBaskecie Teodosić jest liderem reprezentacji, która dzięki sukcesom z fazy grupowej bardzo szybko urosła do roli głównego pretendenta obok faworyzowanych Francuzów. Ewentualny finał z Les Blues może mieć bardzo symboliczny wymiar dla kariery rozgrywającego Serbów. Duża część składu gospodarzy to gracze NBA, zatem oprócz rywalizacji o Mistrzostwo Europy, może pojawić się dodatkowa chęć zdyskredytowania akcentowanego przez wszystkich talentu zza oceanu. W 7 meczach EB Teodosić notował 12,4 punktu, 8,3 asysty trafiając 60,7% rzutów za dwa i zaledwie 10/43 z dystansu.

https://www.youtube.com/watch?v=Oq81QwfSPfw&feature=youtu.be

3 KOMENTARZE