Kamery podążają za Kobe’m Bryantem. Nic dziwnego. Gwiazdor Los Angeles Lakers po trudnych latach wreszcie po raz czwarty zdobył mistrzostwo NBA. Po raz pierwszy bez Shaquille’a O’Neal. Ponownie z Derekiem Fisherem, którego złapał właśnie w szalony uścisk. I po raz kolejny z Philem Jacksonem, który z delikatnym uśmiechem przechadza się po parkiecie.
Realizator transmisji tylko raz zwraca swoją uwagę w stronę przegranych. Gwiazdy zespołu zeszły już do szatni, więc na sekundę na ekranie pojawia się J.J. Redick – rezerwowy obrońca Orlando Magic, który w Finałach zdobywał raptem 5,5 punktu w meczu. Redick z kamienną miną wpatruje się w zwycięzców. Przechodzący obok Stan Van Gundy w geście pocieszenia klepie go w klatkę piersiową. Kilka minut później kamera pokazuje tłum cieszących się graczy Lakers. Wśród nich dostrzec można rezerwowego skrzydłowego Adama Morrisona. W garniturze, z dziwacznym zarostem i zagubionym spojrzeniem nie wygląda, jak ktoś, kto wygrał właśnie mistrzostwo NBA. Prawdopodobnie nie czuje, jakby je wygrał. W Finałach nie pojawił się na parkiecie nawet przez sekundę.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
“J.J. wciąż jest lepszy od ciebie!
Adam z kamienną twarzą odpowiedział:
Ale ja rzucam lepiej niż ty.”
ale gównoriposta ;)
tekst czytało sie świetnie, wielkie propsy.
Mógł niczym Kobe pokazać liczbę pierścieni na palcach. J.J. ma zdaje się kilka mniej:)
Super
“Historia z życia wzięta “
Przemek!
Kozacki tekst!
Swietnie to sie czytało
555/5
To ostatni czas w życiu, kiedy można kwestionować autorytety. Przez resztę życia trzeba będzie przed kimś odpowiadać.
love it!