Nie byli Magikiem i Birdem

7
AP Photo
AP Photo

Kamery podążają za Kobe’m Bryantem. Nic dziwnego. Gwiazdor Los Angeles Lakers po trudnych latach wreszcie po raz czwarty zdobył mistrzostwo NBA. Po raz pierwszy bez Shaquille’a O’Neal. Ponownie z Derekiem Fisherem, którego złapał właśnie w szalony uścisk. I po raz kolejny z Philem Jacksonem, który z delikatnym uśmiechem przechadza się po parkiecie.

Realizator transmisji tylko raz zwraca swoją uwagę w stronę przegranych. Gwiazdy zespołu zeszły już do szatni, więc na sekundę na ekranie pojawia się J.J. Redick – rezerwowy obrońca Orlando Magic, który w Finałach zdobywał raptem 5,5 punktu w meczu. Redick z kamienną miną wpatruje się w zwycięzców. Przechodzący obok Stan Van Gundy w geście pocieszenia klepie go w klatkę piersiową. Kilka minut później kamera pokazuje tłum cieszących się graczy Lakers. Wśród nich dostrzec można rezerwowego skrzydłowego Adama Morrisona. W garniturze, z dziwacznym zarostem i zagubionym spojrzeniem nie wygląda, jak ktoś, kto wygrał właśnie mistrzostwo NBA. Prawdopodobnie nie czuje, jakby je wygrał. W Finałach nie pojawił się na parkiecie nawet przez sekundę.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

7 KOMENTARZE