Największy grzech Jordana

38
fot. YouTube

Ty pierdolona cioto! Pieprzone dotknięcie, to nie jest faul, pierdolona cioto! Nie przynoś tutaj tego pedalskiego gówna. Bierz swój pieprzony tyłek z powrotem na parkiet i graj. Nie chcę więcej słyszeć od ciebie tego pierdolonego gówna. Bierz swój tyłek z powrotem i graj cioto!

Była jesień 2001 roku, gdy, zbierający materiały do swojej nowej książki, dziennikarz The Washington Post Michael Leahy był świadkiem powyższej tyrady. Jej autorem był sam Michael Jordan. Ostre słowa kierowane do kolegów z drużyny nie były dla niego niczym nowym. Opowieści o tego typu sytuacjach krążyły po lidze od lat. Wszyscy wiedzieli, że His Airness nie toleruje zawodników, którzy dają z siebie mniej niż 100%. Leahy rozumiał jednak, że tym razem jest świadkiem czegoś więcej i skrupulatnie zanotował wyzwiska, które padły z ust najlepszego gracza w historii. Zrobił to, bo ich adresatem był Kwame Brown – dzieciak tuż po szkole średniej, którego raptem kilka miesięcy wcześniej Jordan wybrał z pierwszym numerem w drafcie.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułPrzegląd gwarantowanych kontraktów w 30 drużynach NBA
Następny artykułNew York Knicks podpiszą kontrakt z Kevinem Seraphinem

38 KOMENTARZE

  1. gość zarobił 64 mln dolarów, a piszesz o nim jak o biednym, stłamszonym idiocie, jak dla mnie to był wielki, cwany murzyn, który pracował tyle ile musiał żeby dostać nowy kontrakt i super dla niego, na pewno nie jesteśmy w pozycji żeby mu współczuć

    0
    • to nie takie proste, Brown był pierwszy po HS. trafił na czasy gdzie w NBA “fala” naprawdę była “falą” a nie noszeniem tornistra z Hello Kitty i to do drużyny, gdzie rządził jeden z największych skur…. (MJ). Teraz gracze są traktowani jako prospekty, w latach 90-tych wszedłeś na boisko miałeś od razu grać. Niewiele drużyn pozwalało sobie na “niańczenie” młodzieży.

      0
  2. Tak sobie myślę, że mógł zaczekać z draftem. Raczej nie do 2003, ale chociaż ten 1 rok w NCAA i 2002 mógł pójść w TOP-5.

    A z drugiej strony mogłoby się okazać, że się jednak nie nadaje i nigdy by w NBA nie zagrał. A w sumie utrzymał się tam 12! sezonów

    0
    • To jest bardzo ciekawa rzecz, o której nie wspomniałem. Mam wrażenie, że gdyby nie wybrano go z jedynką, a np. pod koniec pierwszej 10, to nigdy nie utrzymałby się przez tyle czasu w tej lidze. Do końca chyba wszyscy mieli nadzieję, że w końcu wypali.

      0
    • @kurak55
      “A w sumie utrzymał się tam 12! sezonów”
      “…ale miał 210 centymetrów wzrostu i ważył ponad 120 kilogramów, nieźle grał jeden na jeden i był wystarczająco silny i szybki, by kryć najlepszych wysokich w lidze.”
      to ten sam powód dla którego Perkins jest jeszcze w lidze, góra mięsa pod koszem zawsze się przyda :) (Kendrick jeszcze wyprowadzi na spacer Twojego pudelka itd, itp ;)

      0
  3. Swietny art i swietna wielowatkowa historia.Fincher mialby gotowy scenariusz na “Dziwny przypadek Kwame’ego Browna.

    Chlopak nie mial ‘mental skillset’ i po prostu sie rozkleil.
    Sport zawodowy w US to specyficzny mix machismo i rezimu treningowego.

    MJ tutaj tez nie pomogl -to raczej typ lidera gangu niz nauczyciela.
    Inna sprawa ze akurat w tym drafcie wybor Jordana byl ‘usparawiedliwiony’. Gosc wydawal sie zajebistym prospektem, a caly draft byl przecietny.

    Chandler,Randolph czy nawet Gasol dlugo dojrzewali w lidze -to nie byly oczywiste wybory.

    Z drugiej strony mogl brac Currego,
    fit ten sam ale jaka radosc dla stolecznych fast-foodow.

    0
  4. Jednego nie rozumiem. Skoro Kwame tak kochał mamę i chciał być takim dobrym synem, to jakim cudem nie wiedział, gdzie i JAK się kupuje jedzenie, albo co zrobić z brudnym ubraniem. Jest różnica między nieporadnością, a byciem skończonym debilem…

    0
    • Też mnie to zdziwiło. Myślę, że to jest kwestia kultury w tamtych rejonach. Nie miało znaczenia, że babka miała 8 dzieci i tak zajmowała się wszystkim. To przebija w wielu historiach graczy wychowanych w ghettach, że matki mają tam taką rolę. Do tego w tych południowych miasteczkach – i tu uwaga, bo spędziłem kilka dni w miasteczku, w którym wychował się Brown, więc najwyraźniej mogę o tym mówić – nie ma małych sklepików osiedlowych etc., gdzie możesz posyłać dzieci. Jedziesz na zakupy do wielkiego marketu i to wszystko.

      0