Przez ponad 30 lat koszykarze z lepszym lub gorszym skutkiem, z większym lub mniejszym znaczeniem w ofensywnych systemach odchodzili od gry wewnątrz paint i na bardzo płytkim mid-range – nie dalej niż pięć metrów od kosza. Jeszcze w latach 90 priorytetem obrony było ustawień muru wokół obręczy, tak aby podobnie jak obecnie nie dopuścić do starty punktów spod kosza. Odpuszczano graczy w mid-range, pozwalano na pull-up jumpery, obrona ciało w ciało miała miejsce blisko tablicy. Robiono tak, nie z powodu statystyk, nie z przekonania że rzutów z pewnej strefy nie powinno się oddawać. Trenerzy, początkujący analitycy i eksperci zauważyli, że im dalej od kosza tym trudniej zdobyć punkty niż spod niego, niż nawet z post-up, gdzie wyrafinowanych ruchem center lub Michael Jordan mogli znaleźć się sam na sam z obręczą. Po prostu każdy rzut z wyskoku przegrywał w banalnej bitwie łatwych punktów. To było proste myślenie, i nawet jeśli wtedy tego nie zauważono, nastał nieśmiały początek oparty na prostej matematyce.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Tak jak już ktoś tu pisał – Piotr Sitarz to steal SzóstegoGracza :P
A dla przeciwwagi – wybór SiódmegoGracza w drafcie okazał się… bustem !
Z taką wiedzą to można dużo…. :)
Pick-and-three <3
Piotrek, świetna analiza. Popraw tylko jedną rzecz, proszę. Wzrost trójek w latach 90. miał mało wspólnego z Jordanem, a więcej z tym, że przez te kilka lat linia rzutów za 3 była bliżej kosza.
zrobione. wiedziałem, że gdzieś się pieprznę ;)