LaMarcus Aldridge nie dołączy do Lakers

19
fot. instagram
fot. instagram

Jeszcze wczoraj Los Angeles Lakers byli drużyną, która jako pierwsza spotkała się z LaMarcusem Aldridge’em i której jako jedynej udało się zaplanować spotkanie z Kevinem Love’em. Jak zwykle plany i oczekiwania w LA były wielkie, ale już dzisiaj wracamy do rzeczywistości, w której Lakers nie są tą mityczną, wspaniałą drużyną, w której wszyscy chcą grać. Są drużyną, która ma ograniczone pole manewru przez ogromny kontrakt Kobe’go Bryanta i która nie ma w tym momencie wiele do zaproponowania pod względem czystko koszykarskim, poza grupką młodych i obiecujących zawodników. Są drużyną, z którą Love się nie spotka, ponieważ zdecydował się zostać w Cleveland i są drużyną, którą Aldridge wykreślił już ze swojej listy.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

19 KOMENTARZE

  1. Prawdopodobnie szanse Lakers i tak nie były duże ale próbując ściągnąć franchise playera pokazują mu prezentację głównie o urokach LA. No żal po prostu. Na Carmelo to mogło działać ale litości.
    Najgorsze jednak, że byli tak zafiksowani na punkcie LMA, że totalnie położyli kolejne rozmowy z Monroe i DAJ. Patałachy, Dr. Buss w grobie się przewraca.
    A mówiłem Kupie – jednego, młodego przyszłościowego zawodnika na długim, dobrym kontrakcie. Nic więcej w te offseason nie było trzeba. To im tylko gwiazdy w głowie. Może Rondo jeszcze, heh?

    0
  2. Nie dziwię się, że gdy Lamarcus usłyszał, że będzie nowym Gasolem powiedział “Fuuuuck that”.Piłka do Kobiego, a on pod tablicami walczy o zbiórkę i tymi okruchami co spadną ze stołu ma się karmić.A na koniec i tak zakwestionuje twoje oddanie, poświęcenie i obarczy cię winą za porażkę.

    0