Kyrie Irving re-kontuzjował kolano i opuścił Game 1 w dogrywce

16
fot. NBA TV
fot. NBA TV

Przez cały tydzień czekając na start Finałów zastanawialiśmy się jakiego Kyrie’go Irvinga zobaczymy w rywalizacji z Golden State Warriors. Doniesienia nie były optymistyczne, ale kiedy wyszedł on w końcu na parkiet, okazało się, że odpoczynek rzeczywiście bardzo mu pomógł. W meczu numer jeden oglądaliśmy Irvinga jakiego już dawno nie widzieliśmy. Grał jak przystało na drugą gwiazdę drużyny. Był aktywny, kreował akcje, kilka razy dostał się pod kosz i walczył w obronie przeciwko Stephenowi Curry’emu. Dwukrotnie go zablokował, najpierw w połowie pierwszej kwarty, a potem na samym końcu regulaminowego czasu gry i była to kluczowa akcja, która doprowadziła do dogrywki. Curry minął go i wydawało się, że będzie miał łatwy layup, ale Irving nie dał za wygraną i opuszkami palców dotknął piłki.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułDniówka: LeBron James zrobi to sam?
Następny artykułFinały NBA, mecz nr 1: 44 punkty LeBrona Jamesa, ale dramat Cavaliers w dogrywce. Warriors prowadzą 1-0

16 KOMENTARZE

  1. Wszyscy podstawowi rozgrywający grający przeciw MVP ligi i Warriors Stephowi byli/są kontuzjowani

    Co za żenujące playoffy, już dawno nikt nie miał tak cholernie prostej autostrady do mistrzostwa

    Warriors są świetni, są najlepszą ekipą w lidze ale w sumie to dalej nie wiadomo jak dobrzy są, bo nawet nie muszą się spocić. Beznadzieja

    0
        • To dobrze bo nikt dawno nie zrobił tak dużo jak GSW aby jego drużyna dotarła tak daleko bez kontuzji. Przez cały cholerny sezon.

          Więc ta autostrada to głównie przez nich samych była budowana. I nie sądzę aby była ona prostsza niż droga Clev do wygrania wschodu.

          Cavs zagrali więcej niż dobrze. GSW przeciętnie. Ale wygrali. A przecież oni TU nigdy nie byli, powinni w takiej gierce się pogubić. Dla samego określenia jak wielcy są GSW nie jest potrzebny Irving. Jeśli Dubs teraz dobiją przeciwnika to ich wielkości nie sposób będzie podważyć. Jak będą się mocno męczyć lub przegrają będzie można dyskutować.

          0
          • Mam to gdzieś co robili a co nie (pomijając fakt kto mógł coś robić, a kto nie miał wyjścia)

            Mnie interesuje tylko fakt, że te playoffy są po prostu beznadziejne. I z tym raczej nie ma co dyskutować, bo tu śmierdzi 4:0, 4:1 i góra 4:1 w trzech ostatnich seriach szumnie nazywanych “finałami czegośtam”

            Czyja to wina, nie interesuje mnie to, narzekam po prostu jak dennie się to wszystko ułożyło w tym sezonie. Mistrz jest świetny, ale nawet się nie spocił

            A najzabawniejsze jest, że szumnie można to nazwać “MVP ligi pokonał wszystkich pozostałych zawodników pierwszej piątki ligi”, prawda jest taka że grał na przeciw Norrisa Cole’a, Nicka Calthesa, Pablo Prigioniego i Mata Dellavedovy (oczywiście to nadużycie, ale jest równie bliskie prawdy jak to poprzednie)

            Boring playoffs

            0
  2. Pieprzenie o tym, jak Warriors umiejętnie unikali kontuzji przez cały sezon jest idiotyczne. Większość kontuzji, które przetasowaly tegoroczny sezon NBA, to kontuzje mechaniczne, a nie wynikające ze zmęczenia materiału i nieumiejetnego rotowania składem. Mam tu na myśli głównie OKC, ale i kontuzje Love’a czy Irvinga. Conley i Allen tez klaniaja się w tym miejscu. Nie róbmy jaj.

    0
  3. Ostatnia akcja Cavs była tragiczna. Irving kozłujacy piłkę przy połowie boisko przez 6-7 sekund, podanie do Brona, a nikt nie kwapił się do postawienia zasłony.
    Jedyna nadzieja dla Cavs to trójki od Smitha, Shumperta i Jonesa ( nie wierzę w drugi tak dobry występ Irvinga nawet jeśli wróci).

    0