Pierwszy mecz dla Golden State Warriors. Stephen Curry i spółka pokonali Houston Rockets 110:106. Dwight Howard w pierwszej kwarcie doznał kontuzji lewego kolana i potem całą czwartą kwartę spędził na ławce.
Rockets prowadzili już 49-33, zanim supersmallballowy lineup Warriors z Draymondem Greenem na centrze zrobił serię 25-6 i Dubs prowadzili do przerwy 58-55. W trzeciej kwarcie utrzymali przewagę, czwartą James Harden rozpoczął od jeden-na-jednego show, ale to Warriors prowadzili już +9 po trójce Curry’ego na 3.07 min. przed końcem. Rockets zrobili jeszcze jeden run, ale Curry zamroził mecz na linii.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
1. Warriors w 5 (w jednym meczu ławka Rockets da radę)
2. Atlanta w 6 (LeBron sam przeciw wszystkim, powalczy, powyrywa i da sobie spokój)
3. Nie. W finale oczekuję sweepu. Oczywiście jeśli nikt więcej nam nie wyskoczy z rotacji z powodów zdrowotnych.
Harden może nie gra na pół gwizdka, tylko jest po prostu zmęczony. W sezonie regularnym, mimo że nie dobił do 3000 minut, to rozegrał najwięcej ze wszystkich innych zawodników -> 2981.
Z pozostałych graczy którzy grają jeszcze w PO najwięcej rozegrali:
Ariza – 2930, Irving – 2730 i Curry – 2613.
Przemek postawił przeciwko LeBronowi. Czas się napić. Przepraszam, dziękuję, dobranoc.
Przemo, obyś tylko nie wykrakał! tfu
Warriors wygrają 4:1. Rakiety beda miały jeden rewelacyjny mecz i to wszystko. Warriors beda prowadzić 3:0 i pierwsze zwycięstwo Hardena i reszty bedzie dopiero w czwartym meczu. W finale Cleveland z Warriors.
Interesujące opinie, np., że Rockets to najgorszy finalista konferencji od lat – postawiłbyś Przemek 100zł w ich pojedynku z Atlantą? Wybaczcie, ale coraz mniej rozumiem, co tutaj piszecie (w komentarzach w szczególności), było już nabijanie się z Howarda, chociaż każdy kto ogląda go w akcji wie jaką jest siłą w obronie (to, że łapie głupie faule to inna sprawa), wszyscy cisną z Hardena, a ten wraz ze swoją ferajną bez dwóch starterów kładą Clippers spać (ale są tacy słabi!), teraz Paweł pisze, że Mozgov to nie Gortat… Kurde, doceńcie tych zawodników, bo po obejrzeniu spotkań zawsze łatwo prowadzić analizy, znacznie ciężej jak jesteś na boisku i podejmujesz decyzje (LeBron forsuje rzuty!). Wiadomo, że Joakim nie był sobą w tej serii, ale wciąż to mądry obrońca, potrafi zastawić zbiórkę, Taj jest mocą, a Mozgov zagrał kapitalną serię przeciw wysokim Chic-Town to nagle Atlanta ma być dla niego straszna? Myślisz Paweł, że Gortat poradziłby sobie lepiej z frontcourtem Bulls?
Przebieg serii Clippers-Rockers był trudny do przewidzenia, ale doceńcie, że czasami grasz jak przeciwnik pozwala, a zwycięstwo w meczu nr 7 (blowout!) na LAC było imponujące w wykonaniu całej drużyny Rockets, w tym drodzy Państwo, również Jamesa Hardena. Oczywiście, Houston może przegrać stosunkowo łatwo z Warriors, ale wcale nie musi, bo zaraz się okaże, że Curry będzie się zastanawiał skąd tę gibkość odzyskał Jason Terry albo majki będzie pisał bzdety, że Prigioni to dziadek, a ten skubnie 3 stealy z rąk Klaya. Doceńcie drużynę (drużyny), które NIEPRZYPADKOWO zajęły topowe miejsca w swoich konferencjach oraz zawodników, którzy starają się wykonywać swoją pracę jak najlepiej.
Wybaczcie, dla mnie koszykówka to coś więcej i po prostu festiwal gównianych opinii musi się kiedyś skończyć. A pytanie tytułowe to już kpina i absolutne lekceważenie wysiłku i szans pozostałych trzech drużyn. Obyście się nie zdziwili jak jakimś przypadkiem LeBron podniesie dwa trofea w czerwcu po rzuceniu 8/23 z gry w meczu nr 6.
Oglądam Mozgova od kilku lat. Tu chodzi o to, że on się rusza przeciętnie na nogach, fatalnie broni dalej niż 4 metry od kosza. Horford uwielbia grać nawet na 7 metrze. To jak z Hibbert vs Gortat i Hibbert vs Hawks. Proste.
e:
A jak szaleć to szaleć. Warriors mają 4 obrońców na Hardena (plus switchowanie), mają 10 koszykarzy w składzie, mają różne ustawienia, które pozwalają im zmieniać system gry. Clippers to 6 i pół zawodnika, gdzie pół to Rivers, któy zagrał DWA (2) dobre mecze i Davis, który jest bekowym grubaskiem. Zmęczenie jest tu bardziej niż oczywiste (wypunktowałem Blake’a w obronie w Dniówce ostatniej). To że Josh Smith trafia 3 wielkie trójki w meczu nie jest normą.
Z Pablo zawalili Clippers, bo wiadomo, że jedyne co on robi w obronie to atakuje po steale. No od 40 lat to samo, w każdym meczu, Chris Paul przecież grał przeciwko niemu już nie raz i nie dwa, nawet w reprze. A nawet jak nie Paul (bo w sumie czemu on), to gdzie był do cholery Doc, żeby to komuś wytłumaczyć? Gdzie były zagrywki w ataku, zamiast handoffów, w któych Jason Terry sam bronił jednocześnie Blake’a i Paula.
Nie mam problemu z Dwightem, jest ok, ale dalej gubi się sam w swojej głowie, a Bogut to twardy koleś, Dray jeszcze twardszy i do drugiej kwarty pierwszego meczu Howard będzie już miał jakiś głupi faul, gdzie zostanie po prostu sprowokowany do jakiegoś idiotycznego zachowania.
Ja wiem, że fajnie jest teraz mówić, że Rockets są super po takim upsecie, ale oni przecież byli gorszą drużyną na przestrzeni serii, a wygrali bo Clippers zabrakło paliwa. To była seria Clippers i wielki run, gdzie Doc nie miał ludzi, żeby to jakoś zatrzymać/coś zmienić.
W którym meczu
I ci cudowni Warriors mający tak wiele przewag w każdym analitycznym aspekcie, toczyli wyrównany pojedynek ze zmęczonym Houston w game 1.
Sport to nie tylko cyferki i matchupy. Houston to w tym momencie gorszy zespół od GSW ale to wcale nie znaczy że nie wygrają serii. A usprawiedliwianie Clippers jest słabe, mieli ich na widelcu. Zfrajeżyli i tyle…
Oczywiście, że sfrajerzyli i to w najgorszy sposób. Ale są tego przyczyny. Ludzie piszą o sporcie, bo szukają tych przyczyn, w innym wypadku mielibyśmy tylko tabelki z wynikami.
Nie rozumiem trochę Twojego oburzenia. Od tego własnie tu jesteśmy, żeby pisać o naszych opiniach i musimy je tworzyć właśnie na podstawie meczów, które oglądaliśmy. Podkreślam – naszych opiniach. Ty masz prawo do swoich i śmiało wyrażaj je w komentarzach. Nie będziemy nazywać ich gównianymi. Obiecuję.
Co do Houston. Rockets nawet w wygranych meczach z Clippers grali słabo. To była fatalna seria. Ta z Dallas też nie była dobra w ich wykonaniu. To nie tylko moja opinia – podobną wyraził np. Corey Brewer, który, hej, był na parkiecie. Rockets są nieprawdopodobnym Finalistą Konferencji i tak, należy ich doceniać, że mimo wszystko się tu znaleźli, ale mieli – i to jest fakt – dużo szczęścia trafiając najpierw na Dallas, a potem na wymęczonych Clippers, którzy do tego rozpadli się w połowie serii. Rozpadli się bez wielkiego udziału Rockets.
Musisz też zrozumieć, że doceniamy absolutnie wszystkich graczy tej ligi. Ale naszą pracą jest ocenianie ich w odpowiednim kontekście. Choćby po to, żebyś Ty mógł potem z tym dyskutować.
Hej,
Czy to że mieli dużo szczęścia vide Dallas i zmęczenie Clippers, nie bierze się z tego, że na to szczęście sobie ciężko zapracowali zajmując drugie miejsce w konferencji.
Może po prostu wreszcie mamy playoffy, w których włąśnie wpływ sezonu regularnego ma olbrzymie znaczenie?
Podoba mi się komentarz Pawła, merytorycznie, chociaż wciąż sądzę, że nie doceniasz Mozgova i chociaż rzecz jasna jest to typowy obrońca pomalowanego to nie widzę tu wyraźnych przewag po stronie Marcina. A może jestem hejterem polskiej szkoły tworzenia maszyn?
Przemek tu wcale nie chodzi o to, aby nie podawać swoich opinii, bardzo lubię jak wtrącacie osobiste wątki, ale razi mnie brak szacunku do poszczególnych ekip i zawodników. Pewnie, że GSW jest w stanie zesweepować serię, ale dajmy szansę innym elitom wykazania się zanim zaczniecie kopać im groby. W artykule są trzy pytania i naprawdę nie było pomysłu na ostatnie? Bo dla mnie równie dobrze mogło brzmieć “W ilu meczach LeBron będzie LeChoke? ” i nie wiem, ale dla mnie to jest niedopuszczalne. Tak samo w jednym z ostatnich artykułów też padło stwierdzenie, że Howard i Harden są postrzegani jak cipy. Wyobrażasz sobie coś takiego napisać o zawodnikach z polskiej ligi? Kto tak uważa, Matt Barnes? Lubię czytać Grantlanda, bo chociaż nie boją się użyć mocnych słów to wciąż robią to z szacunkiem i humorem, a z tego co pamiętam tutaj chcecie pójść tą samą drogą. Piszcie co chcecie, ale nie razi mnie chuj w środku zdania, ale już cipa w stosunku do runner-up MVP i kilkukrotnego DPoY jest nie w porządku.
Nie kopiemy im grobów. Jak pokazała seria Rockets – Clippers, NBA potrafi nas zawsze zaskoczyć… i to jest w tej lidze najpiękniejsze. Ale musimy wyrażać opinie. I w tej chwili te opinie są właśnie takie. Wydaje nam się, że pytanie o to, czy Warriors mają już mistrzostwo w kieszeni jest sensowne. I twierdzę tak na podstawie tego, w jakim stanie są inne ekipy i na podstawie tego, co widzieliśmy w poprzednich rundach w ich wykonaniu. Jeśli się mylimy… SUPER.
I Ty masz prawo dyskutować z tymi opiniami. Nie rozumiem natomiast dyskusji z sensownością ich wyrażania. Od tego jest ta strona. Od wyrażania opinii właśnie. Dyskutuj z nimi, komentuj je, krytykuj je, ale nie kwestionuj ich istnienia.
Co do braku szacunku. Szanujemy wszystkich graczy NBA. Nie do końca rozumiem, gdzie widzisz brak szacunku z naszej strony. Jeśli używamy słów powszechni uznawanych za wulgarne, to ZAWSZE robimy to w pewnej konwencji.
Zaręczam Ci, że NIGDY nie napisaliśmy niczego z intencją obrażania zawodników. To zawsze jest pewna gra słowna. Próba wyrażenia pewnych emocji. Często zwyczajny sarkazm.
Przykładowo, jeśli piszę zdanie: “No i jak tam Clippers? Daliście się ograć nawet tej cipce Howardowi”. To nie oznacza wcale, że uważam Howarda za cipę, czy chcę go obrazić. Oznacza w skrócie: “No i jak tam Clippers? Przegraliście z tym zawodnikiem, którego uważaliście za mięczaka. Czy to nie świadczy o tym, że go nie docenialiście?”
Mogę Ci wytłumaczyć dokładnie, skąd wzięły się tamte “cipy”.
Harden i Howard nie są lubiani wśród dużego grona kibiców i najczęściej w te sposób się ich krytykuje. Mówiąc, że są miękcy i że nie mają charakteru. Howard był całkiem wprost nazywany “cipą” przez innych graczy. Nie tylko Matta Barnesa. W poprzednim sezonie tego słowa w stosunku do niego użyli chociażby Kobe Bryant i Kevin Durant. Tak są więc postrzegani. I teraz, mając tę wiedzę napisałem taki akapit:
“Dokonali tego zawodnicy „kompletujący drużynę”. Wyśmiewany Josh Smith, który był tak zły, że Detroit Piston woleli go zwolnić niż wymienić. Corey Brewer, o którym mówi się, że potrafi jedynie biegać w tę i z powrotem. 37-letni Jason Terry. 38-letni Pablo Prigioni. Nie umiejący rzucać, gdy nie jest w contract year Trevor Ariza.
Dokonali tego James Harden i Dwight Howard. Dwie największe c**y wśród gwiazd NBA”.
W stosunku do najważniejszych graczy Rockets użyłem potocznych opinii na ich temat, które ta chętnie wyrażane są na forach i komentarzach pod artykułami. NIE po to, by ich ośmieszyć. Po to, by pokazać właśnie, że te opinie są głupie. Tu nie ma braku szacunku. Tu był sam szacunek za to, czego dokonali i za to, że pokazali światu, że te opinie są głupie.
Czuję się trochę, jakbym tłumaczył żart, ale mam wrażenie, że czasami muszę zachęcić do czytania z większym zrozumieniem i między wierszami. Kiedy piszę takie rzeczy, wydają mi się one oczywiste. Najwyraźniej takimi nie są, więc tłumaczę. A nie są takimi – podejrzewam – dlatego, że przypisujesz mi (nam) złe intencje. Nie rób tego. Kochamy tę ligę z całym jej inwentarzem.
Chętnie się dowiem gdzie go mam doceniać i skoro ja nie doceniam Mozgova to co robi cały świat z Hibbertem.
Ruszanie się na nogach, zasłony, passing game, pick and roll to przewagi Marcina.
Nie wiem, może nie rozumiem konwencji tego dowcipu Przemek, ale wciąż nie uważam, że skoro tak się powszechnie uważa (w Internecie) to znaczy, że masz temu przyklasnąć i puszczać to dalej. Dla mnie te wszystkie opinie to takie trochę SkippBaylessowanie i jak się tak zastanowiłem to przypomniała mi się słynna wypowiedź Radka Hyżego po meczu Śląska do jednego z dziennikarzy. Spoko Przemek, rozumiem, że Tobie wydaje się sensowne takie pytanie czy Warriors mają pierścienie w kieszeni (jak Clippers mieli finał konferencji w kieszeni), ale dla mnie jest ono po prostu nie na miejscu przed rozegraniem pierwszego meczu III rundy.
Wiem, że trochę amerykanizuję, ale czytałeś pewnie zapowiedź finałów konferencji w wykonaniu Zacha Lowe i pomijając już jego analizy samych sposobów rozegrań pewnych akcji poszczególnych drużyn to jest dla mnie inny poziom pod względem postrzegania całej rywalizacji i szans poszczególnych drużyn.
Paweł, myślę, że docenisz go w nadchodzących finałach konferencji, bo uważam, że Mozgov jest bardziej mobilny od Hibberta i lepiej radzi sobie w obronie pick’n’rolla. W ogóle porównywaliśmy Gortata do Mozgova, nie? Co ma do tego niedocenianie Hibberta? Co ze zbiórkami i grą na tablicach między Gortatem i Mozgovem? Wyjdzie w praniu, może się mylę, oby. Przynajmniej nie sądzę, że GSW ma tytuł w kieszeni.
Ja mam jednak wrażenie czytając artykuły, że tego doceniania Houston jest niewiele, biorąc pod uwagę jak rzadkiego wyczynu dokonali. Narzekano, że są fatalni (wręcz wyśmiewano), mało zaangażowania, walki. Jak w końcu to pokazali, awansowali, to i tak są słabi, mieli szczęście, to nie oni wygrali tylko LA przegrało, mimo że zrobili to mając pierwszopiątkowych graczy kontuzjowanych.
Cóż, jak nie miałem komu kibicować w tych finałach, tak już jedna drużyna się znalazła:) Oby na więcej niż cztery mecze ;)
Ale za co mamy doceniać Houston? Sezon regularny mieli super, należy im się wielki szacunek, ale tylko za to mamy bić im pokłony,że prześlizgnęli się do finałów nic nie pokazując? Przecież wszyscy mówią,że tak naprawdę PO weryfikuje jakość druzyny,a Houston gra totalny piach. Do tej pory pewnie nadal większość nie ogarnia jak LAC mogli to spier…
Prigioni wygląda jak 60 letni tajski komandos więc jest dziadkiem w jakimś sensie. Co nie zmienia postaci rzeczy, że to jeden z najlepiej grających w kosza dziadków jakich widziałem. I gdybyś czytał uważnie pamiętałbyś, że to mój cichy kandydat do DPOY w przyszłym sezonie!
Ale tak, uważam że Rockets są w finale konferencji wyłącznie przez słabość przeciwników na których trafili niż z powodów własnej zajebistości. I zaryzykuję tezę, że w przyszłym sezonie, mając nawet zdrowych Beverleya i Do-Mo tego sukcesu nie powtórzą.
Miejsca w lidze nie nazwę przypadkiem ale szczęściem już tak. Ostatnia kolejka potoczyłaby się nieco inaczej i Hou byliby bez HCA.
Nie wiem czy ta opinia jest gówniana ale przyjmuje twoją-nie-gównianą-opinię-o-naszych-gównianych-opiniach z pokorą.
Jedyne co było ciekawego w Prigionim na tym poziomie koszykówki to status 35-letniego rookie. Sorry ale jak to ma być x-factor tej serii to nie stawiałbym na Twoim miejscu więcej niż na jeden wygrany mecz dla Hou i to taki WWO – w wyjątkowych okolicznościach.
:O
Paul Gacol. Zgadzam się z Tobą w zupełności, mam identyczne spostrzeżenia.
Niby zachód taki mocarny, a
* Memphis dobili do sufitu w obecnej formule.
* Clippers mają krótką kołderkę finansową.
* Portland pewnie stracą Aldridge’a.
* Mavs są starzy i nie mają obrony.
* Houston jest miękkie.
* Nowy Orlean też nie ma zbyt dużego pola manewru.
* Lakers czekają na odejście Kobasa.
* Denver nie wie w którą stronę chce iść.
* Minnesota potrzebuje czasu.
* Sacramento free Boogie!
* Spurs stoją na skraju przebudowy.
* Phoenix nie mają lidera.
Wychodzi mi na to, że ciekawymi historiami będą GSW, OKC i Utah, ale liczę na jakieś przetasowania w składach i ławkach oraz na więcej zdrowia w przyszłym sezonie. Nie chcę więcej takich play-offów jak obecne.
Wychodzi, że 90% zespołów NBA to wydmuszka:)
A odnośnie do tych play-offs to w II rundzie poza 4. kwartą szóstego meczu LAC – HOU to nuda aż żal włączać LP
Zdrowie, zdrowie i jeszcze raz zdrowie.
Ja mam takie wrażenie ze Warriors są drużyną która wie po co jest w tych play offs tak jak Spurs rok temu, Heat w 2012 czy Lakers 2009 i Oklahoma w tym roku to była dla mnie drużyna tego kalibru i to miała być dla mnie seria must see Warriors vs Oklahoma i potem pojedynek z Cavs i kontuzje popsuł nam trochę zabawe i tu jest cała esencja sportu że nie da się przewidzieć napisać gotowego scenariusza
Mam nadzieję, że liga rozciągnie sezon i kontuzje nie będą wyłaniać mistrzów.
Pamiętam taki krótki moment dominacji OKC, kiedy cała rotacja była dostępna i zastanawiałem się, kto jest w stanie zatrzymać tę prostą koszykówkę. Trwało tylko chwilę, ale było fun.
Mi się wydaje ze liga idzie w kierunku szerszych rotacji gdzie 13,14 czy 15 zawodnik to wartościowy Player a nie gość z najlepszym miejscem w hali i karnetem na wszystkie wyjazdowe mecze, i przede wszystkim grania przez gwiazdy ok 70 meczy w sezonie a nie żyłowanie na maksa.
Właśnie mówi się o wcześniejszym rozpoczęciu sezonu i mniejszej liczbie b2b oraz 4 meczów w 5 dni.
Mnie, fana futbolu, te wąskie rotacje w NBA zawsze zastanawiały, przecież tam nie siedzą ogórki tylko utalentowani ludzie.
jestem ciekawy gdy faktycznie liga rozciągnie sezon zmniejszy ilość b2b oraz wydłuży przerwe na allstarweek i znowu w PO jakiś Irving, Rose, Durant, LeBron odpadnie na tą część sezonu bądz jeszcze jakieś gwiazdy w trakcie sezonu odpadna na cały sezon z powodu kontuzji to ciekawi mnie jaki wtedy bedzie argument że należy coś zmienić? co 60meczy sezonu? ok to daje jakieś 27%mniej meczy wiec tyle samo zabieramy zawodnikom z wypłaty bo o tyle mniejsze będą przychody ligi, dobra załóżmy że jednak wszyscy sie na to zgadzaja i znowu początek sezonu i jakaś gwiazda wypada za nią kolejna i w PO znów ta sama bajka?? Smieszy mnie to gadanie że sezon jest zaintensywny bo jest taki od x-dziesiąt lat i wydaje mi się że te kontuzje to bardziej wina samych zawodników i ich zaniedbań w wielu szczegółach jak choćiażby odpowiedni odpoczynek rozciąganie czy zapewne też dieta jak i tego że to do cholery jest sport zawodowy i kontuzje zawsze były i będą i nigdy nie wiadomo na kogo trafi..
Jeśli wrzucasz wszystkie kontuzje do jednego worka, to rzeczywiście nie ma sensu cała ta gadka, ale rozdzielając urazy mechaniczne od przeciążeniowych/zmęczeniowych można dojść do ciekawych wniosków. Polecam. Zresztą nie o same kontuzje chodzi, ale również o paliwo w baku przez cały sezon.
Rozumie cie bardzo dobrze chodzi o skrócenie Preseason do minimum z czym sie zgadzam;
a)dla ogrywania młodych zawodników jest liga letnia.
b)dla weteranów są kontrakty 10 dniowe.
c)a gwiazdy w tej lidze przygotowuja sie do sezonu indywidalnie w zaciszach domowych we własnych halach, własnych siłowniach z osobistymi trenerami.
d) trenerzy na tworzenie systemów ,chemii, drużyn mają 82 mecze sezonu regularnego
Ja się poprostu bardziej zastanawiam nad salary cap czy lepiej mieć np, big tree i słabą rotacje czy dwie gwiazdy lepiej obudowane, wiecej wartosciowych graczy z dłuższą ławką ?
W 4 punkcie poruszasz ciekawą kwestię. Jednym zdaniem – chcesz być bardziej Miami czy Spurs? W ostatnich dwóch sezonach wąskim rotacjom brakowało paliwa na ostatniej prostej, więc bardziej Spurs ze sportowego punktu widzenia, a z marketingowo-finansowego? Zdecydowanie Big 3.