Półfinał Wschodu, mecz nr 5: 38 punktów i zero strat dominującego LeBrona. Powrót Irvinga. Cavs 3-2

16
fot. AP Photo
fot. AP Photo

Po poprzednim meczu LeBron James mówił, że sam nie wie jak dokończył grę z mocno skręconą kostką. Wczoraj z powodu tego urazu nie brał udziału w porannej rzutówce, ale nie było żadnych wątpliwości, że wystąpi w spotkaniu numer pięć, a kiedy już wyszedł na parkiet nie było żadnych oznak, że ma jakieś kłopoty zdrowotne. Zrobił to co LeBron James robi w playoffach, zwłaszcza w tych kluczowych meczach jak Game 5 przy remisie w serii.

Dwa dni temu pokonał Chicago Bulls na ich parkiecie pięknym buzzer-beaterem, ale chwilę wcześniej popełnił kilka błędów, tracił piłkę faulując w ataku, a w całym spotkaniu miał problem ze skutecznością. To był fantastyczny finisz, ale generalnie występ średni jak na jego standardy. I tak jest właściwie od początku serii, w której nie imponuje efektywnością w ataku. Prawie nic mu nie wpada z dystansu, był dobrze ograniczany w izolacjach i w pierwszych czterech meczach jego skuteczność wynosiła w sumie niecałe 38% z gry. Nawet kiedy dominował w Game 2 potrzebował 29 rzutów, żeby uzbierać 33 punkty. Dopiero teraz rozegrał naprawdę świetny mecz i poprowadził Cleveland Cavaliers do zwycięstwa 106:101 (3-2).

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

16 KOMENTARZE

    • Bulls zasługują żeby odpaść. Thibs jest na wylocie i teraz już ciężko znaleźć argumenty przeciw…

      Cavs mają 200% LeBrona, 50% Irvinga i 0% Love’a, minuty gra James Jones i Matty D. a i tak prowadzą w serii.

      Na usprawiedliwienie Bulls działa kontuzja Gasola i teraz Rose’a, ale mimo wszystko ten ich atak leży i płacze. Człapane zagrywki, marny ball-movement, wszystko w spowolnionym tempie, masa głupich rzutów, brak łatwych punktów. Tragedia.

      0
      • No tak, bo Cavs na tle Chicago wyglądają jak drużyna z innej galaktyki. Mają kapitalne zagrywki, zrywający papę z dachu ball-movement i w ogólę świeca w ciemności :)
        Dlatego to oni zasługują na awans.

        A tak serio to myślę, że gdyby nie absencja Gasola to Bulls z duzym prawdopodobieństwem skończyli by tą serię w 6 meczach.
        Thibs robi naprawdę solidną robotę starając się ukrywać mankamenty swojej drużyny. A jest ich sporo – zaczynając od okropnie grającego w ataku Joakima, a na słabych minutach ludzi z ławki kończąc.

        0
          • Wiadomo, kontuzja Love’a spadła Bykom jak gwiazdka z nieba, bo ‘rozhulany’ atak Cavs mógłby ich zmieść z parkietu w 4 meczach.
            Ale ujmę to tak… po przeszło 2 latach czekania na powrót Rose’a jakoś nie ruszają mnie opowieści o kontuzjowanych zawodnikach Cavs… jak to mówią – life is brutal :D
            Czerpałem wręcz perwersyjna przyjemność z oglądania w końcu serii, w której to nie Chicago jest drużyną przeoraną kontuzjami – no i wtedy zdażył się Gasol :D

            BTW. Cały sezon zastanawiałem się (pewnie nie tylko ja) co ten Gasol taki zdrowiutki, kiedy się poskłada? No i się poskładał w najgroszym możliwym momencie :(

            0
  1. Czy ten gosc nie moglby choc raz, RAZ odpuscic? Ja juz prawie nie pamietam jak to jest gdy w The finals gra ktos inny ze wschodu.

    Ps: Jesli Gibson dostanie zawieszenie to bedzie jeden wielki zart. powinien byc double tech, sam Taj nawet mowil ze chcial po prostu uwolnic noge i ja tez tak to widzialem.

    0