LeBron James i Joakim Noah ani trochę nie są likey likey.
Nie lubią się od przeszło dobrych siedmiu-ośmiu lat. Noah traktuje Jamesa jakby wsłuchiwał się w głosy hejterów i chciał być ich reprezentantem w sejmie. James natomiast rozumie co próbuje zrobić Noah, udaje niewzruszonego, ale nie lubi go też. Więc kiedy tych dwóch w piątkowym meczu nr 3 spotkało się przy obręczy w ruch poszły aparaty mowy.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
a mi wydawało się, że James rzucił “what’s up bitch” ;)
No ładnie, nie znoszę Noaha.
well done LBJ !