Blazers “nie przegrywają z hiszpańskimi zawodnikami” tylko na papierze, do tego muszą się teraz tłumaczyć

12
David Blair / Newspix.pl
David Blair / Newspix.pl

Playoffy to dla blogerów najlepszy czas w roku. Minimum cztery mecze z rzędu pomiędzy dwoma zespołami siłą rzeczy muszą prowadzić do powstawania mniej i bardziej ważnych historii. To całkiem naturalne, bo ktoś coś powie, ktoś coś odpowie, ktoś kogoś popchnie, ktoś się krzywo uśmiechnie i nagle jest o czym rozmawiać. Dziennikarze z uśmiechem na ustach biegają od gracza do gracza i zadają te dziwne pytania zaczynające się od “czy”, w których zawarta jest już pożądana odpowiedź. “Czy czujesz się underdogiem Blake?”. Blake nigdy wcześniej o tym nie pomyślał, ale ten mądrze wyglądający pan z mikrofonem i przetłuszczonymi włosami o tym mówi, więc chyba coś w tym jest. To jest jak olśnienie. “Tak, czuję się underdogiem” – odpowiada radośnie Blake i zastanawia się, dlaczego sam na to nie wpadł.

I nie widzę w tym nic złego. Dziennikarze szukają historii. Zawodnicy inspirują je lub ich nie inspirują (czym inspirują domysły i inne historie) i biznes się kręci. My – kibice – wychodzimy na tym całkiem nieźle, bo czasem dodaje to seriom emocji. To właśnie stało się w Toronto, gdzie nagle pojawiło się dużo złej krwi i to jak bardzo mediom udało się wpłynąć na bohaterów całego przedstawienia widać najlepiej w twarzy i drżącym głosie Bradleya Beala, wypowiadającego się w czasie meczu numer 2.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

12 KOMENTARZE