Kolejna ofiara nocnego incydentu z Nowego Jorku, Thabo Sefolosha kończy sezon

Chris Copeland jeszcze kilka dni ma przebywać na oddziale intensywnej terapii, po tym jak w nocy z wtorku na środę został zaatakowany i dźgnięty nożem przed jednym z nowojorskich klubów. Został zraniony w lewy łokieć, a także w brzuch i ma uszkodzoną przeponę. Przeszedł operację i jego stan jest stabilny. Wczoraj Copeland wydał oświadczenie, w którym dziękuje wszystkim za wsparcie, ale też przeprasza, że w dzień meczu o czwartej nad ranem nadal był w mieście. To na pewno nie jest profesjonalne zachowanie, ale też nie oszukujmy się – on jest obecnie tylko głębokim rezerwowym Indiany Pacers i od początku lutego łącznie rozegrał ledwie 34 minuty. Mógłby jeszcze drzemać na ławce przez cały mecz i byłby gotowy na garbage time. I tak nie przebije Thabo Sefoloshy i Pero Antica, którzy również byli o czwartej pod klubem i mieli swój udział w tym incydencie. Oni przylecieli razem z drużyną do Nowego Jorku tuż po wtorkowym meczu na własnym parkiecie z Suns i na następny dzień mieli grać na Brooklynie, ale to nie przeszkodziło im, żeby jeszcze skorzystać z tej nocy na Manhattanie.

Zawodnicy Atlanty Hawks podobno osłaniali leżącego na ziemi, rannego Copelanda i zostali potem aresztowani za utrudnianie pracy policji. W środę wypuszczono ich za kaucją, ale jak się okazuje, konsekwencje tego zdarzenia są dużo grosze niż sprawa w sądzie. Pierwszym niepokojącym znakiem dla Hawks było nagranie zawodników prowadzonych przez policję do radiowozu, na którym widać utykającego Sefoloshę. I niestety jest to poważny uraz, o czym wczoraj jako pierwszy doniósł Shams Charania z RealGM: